W Sejmie odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy, która miała chronić Odrę.
Zamiast tego planowane są dalsze prace na rzecze, które nie dość, że nie pomogą Odrze się odrodzić po ubiegłorocznej katastrofie, to pogorszą jej sytuację. Kilka dni temu z Kanału Gliwickiego wyłowiono pół tony martwych ryb.
Mimo to, do Odry wciąż zrzucane są wysoce zasolone ścieki z kopalń węgla kamiennego, które tworzą idealne warunki do życia złotym algom. Z tym problemem rząd do tej pory nie zrobił nic. Przykrywa go działaniami, które jedynie tuszują przyczyny katastrofy.
- Proponowana ustawa nie dotyka kluczowego źródła zeszłorocznej katastrofy, które wciąż wlewa się do Odry – zrzutów silnie zasolonych ścieków z kopalń węgla kamiennego. To właśnie kopalnie odpowiadają za aż 72% chlorków i siarczanów (odpowiedzialnych za zasolenie) w ściekach odprowadzanych do Odry;
- Proponowana ustawa nie ogranicza wysokich limitów dopuszczalnych stężeń chlorków i siarczanów w ściekach zrzucanych do rzek przez spółki górnicze;
- Ustawa powinna nałożyć obowiązek odsalania silnie zasolonych wód zrzucanych do rzek przez kopalnie. Zbiorniki retencyjne nie rozwiążą problemu, a jedynie podzielą zasolone ścieki na mniejsze partie, które następnie i tak trafią do Odry;
- Ustawa powinna zobowiązać spółki górnicze, których wpływ na środowisko nie został zbadany, do natychmiastowego przeprowadzenia przez nie wymaganych prawem ocen oddziaływania na środowisko.
System monitoringu jakości wód, służby wodne czy system ostrzegania to tylko kilka przykładów rozwiązań zaproponowanych w Ustawie o rewitalizacji rzeki Odry przygotowanej przez rząd. To tak jakbyśmy leczyli jedynie objawy choroby, zamiast jej przyczyn. Do rzeki wciąż odprowadzane są wysoce zasolone ścieki z kopalń węgla kamiennego na Górnym Śląsku.
W projekcie nie ma żadnego planu, by te zrzuty jak najszybciej ograniczyć. A to właśnie zasolone wody tworzą idealne warunki do życia glonom, których toksyny doprowadziły do masowej śmierci ryb i ogromnej katastrofy ekologicznej zeszłego lata.
– Ustawa nie rozwiązuje w żaden sposób problemów, które były źródłem zeszłorocznej katastrofy. Proponowane działania naprawcze będą wdrażane albo za późno albo w sposób, który nie zmieni obecnej sytuacji Odry, a kolejne inwestycje na rzece przyczynią się do jej dalszego niszczenia. Środki, które mają zostać przeznaczone na te działania, powinny zostać przeznaczone na inwestycje w systemy odsalania wód zrzucanych z kopalń, najszybciej jak to możliwe. Ustawa w obecnym kształcie na pewno nie pomoże Odrze i powinna zostać odrzucona już w pierwszym czytaniu. Jej przyjęcie w obecnym kształcie jedynie pogłębi problem i narazi rzekę na kolejne katastrofy – komentuje Mikołaj Gumulski, kampanier kampanii klimatycznej w Greenpeace.
W projekcie ustawy co prawda znalazły się zapisy o zmniejszeniu zawartości soli w rzece, ale mają wejść w życie dopiero w 2027 r. Podobnie przepisy dotyczące przeglądu pozwoleń wodnoprawnych wejdą w życie dopiero w czerwcu 2024 r., a czas na jego wykonanie to 18 miesięcy.
To oznacza, że przegląd pozwoleń wodnoprawnych wykonany zostanie dopiero za dwa i pół roku. Projekt ustawy został przygotowany z pominięciem konsultacji społecznych. Społeczeństwo i organizacje pozarządowe zostały zupełnie pominięte przy pracach nad tak ważną sprawą. Odra jest rzeką wszystkich, a jej losy leżą w rękach rządzących, którzy w dalszym ciągu przymykają oczy na jej zasalanie, zajmując się jedynie pozorowanymi działaniami.