Rok 2024 w polskim rugby był rokiem wielkich nadziei, kilku wspaniałych okazji do oglądania na krajowych boiskach rywalizacji na bardzo wysokim, międzynarodowym poziomie, ale też istotnych zmian w rozgrywkach najmłodszych.
Był również zapowiedzią 2025, który z pewnością będzie bardzo ekscytujący pod kątem rozwoju i dążenia do gry na światowym poziomie.
Mijający rok stał pod znakiem reprezentacji w rugby 7 kobiet, która polskim kibicom dała najwięcej radości, walcząc do samego końca o kwalifikację olimpijską oraz awans do SVNS. Po spadku z Championship sporo radości dali miłośnikom owalnej piłki również rugbiści, którzy rozpoczęli zmagania w Rugby Europe Trophy od dwóch zwycięstw. Co jeszcze działo się w polskim świecie, jak mówił Winston Churchill, „chuligańskiego sportu dla gentlemanów”?
Olimpijski sen i walka o elitę
Rok 2024 stał w polskim rugby pod znakiem reprezentacji kobiet w rugby siedmioosobowym. To był najbardziej intensywny i najtrudniejszy sezon biało-czerwonych, które od kwietnia do końca czerwca przebywały praktycznie cały czas poza domem. W tym czasie rywalizowały m.in. w trzech turniejach World Rugby Sevens Challanger. Trzeci, finałowy odbył się w Krakowie, a na murawie mogliśmy podziwiać zmagania drużyn z całego świata od Argentyny, przez Kenię i Ugandę, po Tajlandię i Papuę Nową Gwineę. Na tym tle podopieczne Janusza Urbanowicza zaprezentowały się fantastycznie. Dotarły do finału, gdzie co prawda uległy Chinkom, ale zapewniły sobie miejsce w wielkim finale w Madrycie. Tam na drodze do SVNS stanęła nam Brazylia – przeszkoda jeszcze nie do przeskoczenia.
Głównym punktem sezonu był jednak turniej kwalifikacyjny w Monako, który oferował jeden bilet na igrzyska olimpijskie w Paryżu. To było marzenie, o którym Polki mówiły od długiego czasu. Na jego realizację nie pozwoliły jednak Chinki, które cały rok grały jak dobrze naoliwiony mechanizm, żonglując szerokim składem i wykorzystując wsparcie trenerskie z Nowej Zelandii. Nasza kadra zakończyła turniej na trzecim miejscu, ale do stolicy Francji bilet wywalczyła tylko jedna drużyna – wspomniane Chinki.
Mijający rok, to także zwycięstwo w pierwszym turnieju mistrzostw Europy, gdzie Polki niespodziewanie pokonały w finale, przygotowujące się do igrzysk olimpijskich Francuzki! To był świetny prognostyk przed kolejnym turniejem, który był zarazem ostatnim przed letnią przerwą. Ogromne zmęczenie, kontuzje, braki kadrowe dały o sobie znać. Nasze rugbistki nie włączyły się do walki o czołowe miejsca i cykl zakończyły drugi rok z rzędu tuż za podium – na czwartym miejscu.
Jesienią biało-czerwone wróciły do treningów i gry na międzynarodowej scenie. Najpierw podczas Elche 7s, a następnie w słynnym Dubai 7s. W obu przypadkach obserwowaliśmy zmagania nieco odmłodzonej kadry, która udowodniła, że drzemie w niej nadal spory potencjał. Mamy nadzieję, że rozkwitnie on wiosną, kiedy Polkom przyjdzie znów powalczyć o miejsce w SVNS, a decydujące losy cyklu rozegrają się ponownie w Krakowie!
Spadek, zmiana trenera i duże ambicje
Męska kadra piętnastoosobowa początku roku 2024 nie mogła zaliczyć do udanych. Zaczęło się od obiecującego meczu z Rumunią w Gdyni. Uczestnicy Pucharu Świata wydawali się być w zasięgu naszej kadry, ale ostatecznie doświadczenie zwyciężyło z ambicją. W kolejnych spotkaniach drużyna Chrisa Hitta nie miała już wiele do powiedzenia, ulegając kolejno Portugalii, Belgii, Holandii i w ostatnim meczu ponownie Belgii. Tym samym opuściła elitę – Rugby Europe Championship, a jej miejsce w gronie czołowych drużyn Europy zajęła… Szwajcaria!
Kadrę po nieudanej kampanii w Championship opuścił również Chris Hitt. Walijski szkoleniowiec prowadził reprezentację przez trzy lata w 17 międzynarodowych meczach. Pracę zakończył z bilansem sześć zwycięstw i jedenaście przegranych. Wiosną 2024 na nowego szkoleniowca kadry został powołany Kamil Bobryk, który jeszcze rok wcześniej grał z orłem na piersi w drużynie prowadzonej przez Hitta. Jego asystentem został kolega z boiska, do niedawna pracujący w sztabie żeńskiej reprezentacji – Tomasz Stępień.
Duet oparł reprezentację na zawodnikach krajowych, na oficjalne mecze sprowadzający tylko trzech graczy, którzy na co dzień występują w zachodnich ligach. Doskonała atmosfera, którą udało się Bobrykowi i Stępniowi wprowadzić do drużyny przyniosła też efekty na boisku. Kadra zaczęła kampanię w Rugby Europe Trophy od zwycięstw nad Litwą w Gdyni i Czechami w Pradze. W nowym roku czekają ją starcia z Chorwacją, Szwecją i Luksemburgiem. Jeśli Biało-Czerwoni zwyciężą, to rozegrają również baraż o powrót do Championship z najsłabszą drużyną tych rozgrywek, które tradycyjnie odbędą się w lutym i marcu. W tym roku, będą one również stanowić kwalifikację do Pucharu Świata w 2027, co wyklucza Polskę z walki o miejsce w nowym, rozszerzonym formacie światowego czempionatu.
Historia napisana w Sochaczewie i Białymstoku
Polskie rugby to jednak również i przede wszystkim rozgrywki ligowe. W 2024 roku piękną kartę w swojej historii zapisały trzy kluby. Biało-Zielone Ladies Gdańsk po raz czternasty z rzędu wywalczyły mistrzostwo Polski, a jesienią postawiły pierwsze kroki w kierunku obrony trofeum. Po piętach coraz mocniej depcze im jednak warszawska Legia, która wiosną z pewnością postara się o zrobienie przynajmniej kilku niespodzianek.
W rywalizacji panów nie sposób nie wspomnieć o Orlen Orkanie Sochaczew. Ta drużyna w 2024 roku była niepokonana i w nagrodę spełniła swoje marzenia, rozgrywając wielki finał na własnym stadionie. Zespół Macieja Brażuka pokonał w decydującym starciu Energę Ogniwo Sopot, a jesienią wysłał do wszystkich przeciwników jasny sygnał, że zamierza powtórzyć ten sukces. Orkan wygrał wszystkie mecze pierwszej rundy nowego sezonu i jest głównym faworytem do mistrzowskiego tytułu.
Po drugiej stronie tabeli jest Rugby Białystok, który choć w Ekstralidze nie odniósł jeszcze zwycięstwa to również może uznać 2024 za historyczny. „Żubry” wygrały bowiem rywalizację w I lidze i po raz pierwszy zapewniły sobie miejsce wśród najlepszych drużyn w kraju. Co więcej klub ma bardzo dojrzałe podejście i rundę jesienną przeznaczył na naukę, a wiosną stawia sobie za cel utrzymanie w gronie najlepszych. Ekstraliga ma pozwolić zespołowi rozwijać się sportowo w kolejnych latach.
Dzieciaki – cieszcie się rugby!
Z końcem sierpnia w polskim rugby zaszła jeszcze jedna olbrzymia zmiana. Zarząd Polskiego Związku Rugby przyjął zmiany a regulaminie Regionalnych Turniejów Dzieci i Młodzieży. W młodszych kategoriach wiekowych zrezygnowano z podawania wyników i klasyfikowania drużyn, by zamiast tego postawić na kształtowanie i rozwój umiejętności oraz czerpanie radości z gry. Rywalizacja o punkty zaczyna się w grupie młodzika, a więc po 12. roku życia.
Tą ścieżką poszły już wcześniej czołowe federacje europejskie, jak Anglia, Walia, Szkocja, czy Irlandia. Również we Francji, krajowy związek kładzie nacisk na rozwijanie u dzieci rugbowych umiejętności, fair-play i team-spirit zamiast kierunkowania ich na wynik. Dlatego w większości regionów klasyfikację oraz oficjalne wyniki wprowadza się jak w Polsce, dopiero od 12. roku życia. Podobnie jest w Hiszpanii, czy Skandynawii, a w dużej mierze z rywalizacji „o punkty” zrezygnowali także Czesi.
To wielka zmiana – również mentalna – która musi się jeszcze zakorzenić wśród rodziców i trenerów. Twórcy nowych przepisów wierzą jednak, że ucząc dzieci wartości rugby, dyscypliny, pracy zespołowej, potrzeby podjęcia wysiłku do bycia lepszym zawodnikiem i kolegą z drużyny, wychowamy bardziej dojrzałych, odpowiedzialnych oraz wewnętrznie zmotywowanych rugbistów i rugbistki!
Co nas czeka w 2025
W podsumowaniu kadr zabrakło wspomnienia o męskiej reprezentacji siedmioosobowej. I nie jest to przypadek. To co kluczowe dla tej drużyny to bowiem 2025 roku i walka o powrót na poziom Rugby Europe Sevens Championship. W mijającym roku zespół prowadzony przez Chrisa Daviesa rywalizował przede wszystkim w mistrzostwach Europy na poziomie Trophy. Podczas gdy pierwszy turniej w Zagrzebiu okazał się sporym rozczarowaniem (9. miejsce), drugi pokazał możliwości naszej kadry. Biało-Czerwoni zajęli trzecie miejsce i uwierzyli, że stać ich na powrót do elity.
Jesienią rozpoczęły się przygotowania do kolejnego sezonu i choć ze względu na kwestie organizacyjne i finansowe, selekcjoner nie mógł zrealizować wstępnych planów, udało się odbyć cenne testy w Hiszpanii z regionalnymi reprezentacjami RPA w grupach U23. Wiosną męską kadrę czeka sporo pracy, bo sezon 2025 jest kluczowy. Awans do Championship będzie niezbędny, by w kolejnym roku móc walczyć o miejsce na igrzyskach europejskich, które będą z kolei ponownie turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich w Los Angeles. Nadchodzący rok to więc najlepszy moment, by poświęcić rozwojowi tej reprezentacji więcej uwagi.
Ten rok, to także kolejne zmagania naszej żeńskiej kadry, która ponownie powalczy o mistrzostwo Europy, a także awans do elity – SVNS. Tegoroczny cykl Sevens Challenger złożony będzie z trzech rund. Pierwsze dwie, w otwierające weekendy marca, odbędą się w RPA z udziałem 12 zespołów męskich i żeńskich. Na finał do Krakowa w dniach 11-12 kwietnia przyjedzie tylko po osiem najlepszych. Pod Wawelem Polki powalczą o jeden z czterech biletów do Los Angeles, gdzie właśnie cztery najlepsze drużyny Challengera zmierzą się z czterema najsłabszymi z SVNS. Turniej w Krakowie to 16 zespołów z całego globu i trzy drużyny ostatnich igrzysk olimpijskich (Japonia, Samoa – mężczyźni i RPA – kobiety). Szykuje się prawdziwy spektakl i uczta dla polskich kibiców.
O najwyższe laury w Europie powalczą też nasze reprezentacje do lat 18. Po awansie panów w 2024, w Rugby Europe Sevens Championship U18 zagrają dwie nasze kadry. Będące bezpośrednim zapleczem seniorskiej kadry juniorki dostaną okazję, żeby na międzynarodowej arenie udowodnić swoją wartość i potencjał. Juniorzy wracają do elity po dwóch latach, więc będzie to dla nich trudny test, choć z pewnością nie zabraknie im ambicji i zaangażowania.