W nocy z piątku na sobotę San Antonio Spurs pokonali po dogrywce New York Knicks 130:126.
Dla Ostróg jest to już trzecie zwycięstwo z rzędu.
Jeremy Sochan rozpoczął mecz w pierwszej piątce Spurs, ale z uwagi na uraz kostki spędził na parkiecie jedynie 17 minut i nie mógł pomóc swojemu zespołowi w drugiej połowie. W końcowym rozrachunku reprezentant Polski zdobył cztery punkty i zaliczył jedną asystę.
Sochan od pierwszych minut odpowiedzialny był za krycie sporo niższego Jalena Brunsona, który mecz rozpoczął od trzech niecelnych rzutów w czterech próbach. Wysoki pressing na połowie Knicks przyniósł efekty już przy pierwszej próbie wznowienia gry przez rywala, kiedy to piłkę za linię boczną wyrzucił Josh Hart.
Skuteczna defensywa San Antonio pozwoliła im momentalnie odskoczyć z wynikiem. Swoją cegiełkę dołożył też Jeremy, którego wsad podwyższył prowadzenie Spurs, choć wówczas punktował przede wszystkim Devin Vassell (20:11).
Knicks udało się jednak zniwelować straty i niemal doprowadzić do remisu, a to głównie ze względu na fakt, że parkiet opuścił Victor Wembanyama, który musiał udać się do szatni po zderzeniu kolanami z Sochanem. Francuski środkowy wrócił na ławkę rezerwowych jeszcze w pierwszej kwarcie, ale i bez niego Ostrogi były w stanie rozpocząć swój popis.
Rzut za rzutem zaczął trafiać Keldon Johnson. Regularnie punktowali też Wembanyama oraz Malaki Branham i to właśnie trójka ostatniego z wymienionych dała Spurs prowadzenie różnicą 21 punktów (50:29). Knicks próbowali gonić wynik, świetnie dysponowany był Brunson, ale gospodarze utrzymywali bezpieczną przewagę i na przerwę schodzili z 17-punktową zaliczką (74:57).
Na początku trzeciej kwarty w miejsce Jeremy’ego Sochana na parkiecie pojawił się Cedi Osman. Zgodnie z informacjami z klubu reprezentant Polski doznał urazu kostki, przez co nie mógł kontynuować gry i resztę spotkania oglądał z ławki rezerwowych.
Nieobecność Polaka była widoczna przede wszystkim po bronionej stronie parkietu. Knicks prezentowali się zdecydowanie lepiej niż przed przerwą i stopniowo odrabiali straty z pierwszej połowy. Skutecznością błyszczał wówczas wspominany Jalen Brunson, który tylko w trzeciej kwarcie zdobył aż 24 punkty i był głównym autorem dominacji Knicks w tym okresie (24:7). Spurs dodatkowo nie radzili sobie w rzutach za trzy (2/11), co pozwoliło nowojorczykom doprowadzić do remisu 83:83.
Spurs zdołali w porę poprawić swoją sytuację i po trafieniach Juliana Champagnie’a, Wembanyamy oraz Tre Jonesa znów prowadzili dwucyfrową różnicą punktów (103:91). Na wysokości zadania oprócz Brunsona stanęli jednak Miles McBride i Donte DiVincenzo, którego trójka dała Knicks prowadzenie (112:113).
Na 1:29 przed końcową syreną Wembanyama doprowadził do remisu, jednak momentalnie odpowiedział Brunson. Spurs znów musieli gonić wynik i choć francuski środkowy spudłował swoją próbę z około 7,5 metra, to chwilę później wykorzystał dwa rzuty osobiste (121:121). Goście z Wielkiego Jabłka mieli jeszcze czas na rozegranie jednego ataku, ale za trzy spudłował McBride.
O końcowym rezultacie miała przesądzić zatem dogrywka, którą lepiej rozpoczęły Ostrogi. Najpierw prowadzenie San Antonio dał Tre Jones, a chwilę później podwyższył je Victor Wembanyama. Po odpowiedzi Knicks Francuz trafił jeszcze zza łuku, ale w najważniejszym momencie kluczowa okazała się ofensywna niemoc przyjezdnych.
Nowojorczycy ponownie zbliżyli się na dwa punkty, ale na pięć sekund przed końcową syreną rzut z ponad siedmiu metrów spudłował Brunson. Na linii rzutów wolnych stanął następnie Tre Jones, który dwoma trafieniami przypieczętował zwycięstwo San Antonio.
Najlepszym punktującym Spurs był tej nocy Victor Wembanyama, autor 40 punktów, 20 zbiórek, siedmiu asyst i dwóch przechwytów. Po stronie Knicks prym wiódł Jalen Brunson, dla którego 61 punktów jest nowym rekordem kariery i drugim najlepszym wynikiem w historii klubu z Nowego Jorku.
– Wszystkie zespoły w tej lidze roztrwaniają przewagi. Pozwala na to rzut za trzy punkty. Ważne jest jednak to, jak na to reagujesz. Na początku tego sezonu nie zachowalibyśmy naszego tempa i wykończenia. Widać dojrzałość, którą rozwinęli na przełomie bieżących rozgrywek. To dla mnie najlepsza część gry – komentował występ swoich podopiecznych Gregg Popovich.
Spurs po raz pierwszy w bieżącym sezonie wygrali trzy spotkania z rzędu. Na pomeczowej konferencji prasowej jeden z dziennikarzy zapytał trenera Popovicha, czy dobra forma w ostatnich tygodniach może przenieść się na długoterminowy sukces zespołu.
– Taką mamy nadzieję. W ten sposób się rozwijasz, dojrzewasz, zachowujesz nadzieję, czujesz się lepiej sam ze sobą, zarówno indywidualnie, jak i jako grupa. To, jak reagują jako kolektyw, jest w pewnych aspektach ważniejsze, bo wszyscy muszą wtedy współpracować – odpowiedział Pop.
Dziennikarze zapytali również o stan zdrowia Jeremy’ego Sochana, który nie dokończył spotkania z uwagi na uraz kostki. Jeden z nich zwrócił również uwagę, że w drugiej połowie Spurs brakowało jego defensywy, szczególnie przeciwko Jalenowi Brunsonowi.
– Myślę, że po prostu ją nadwyrężył. Niczego jeszcze nie słyszałem – przyznał Popovich. – Jeremy sprawiał mu sporo problemów. To kawał obrońcy, jest większy niż Brunson. Kiedy wypadł z gry, martwiliśmy się, co teraz z nim zrobimy – dodał szkoleniowiec Spurs.
Szansę na przedłużenie serii zwycięstw Ostrogi będą miały w nocy z niedzieli na poniedziałek czasu polskiego, kiedy to zmierzą się z Golden State Warriors.
Kluczowa trójka Wembanyamy
OH MAMA WEMBANYAMA!!! ????????@wemby | #PorVida | @Spurs | @BallySports ???? pic.twitter.com/Ma2vQHy51R
— Bally Sports San Antonio (@BallySportsSA) March 30, 2024
Najlepsze akcje Spurs przeciwko Knicks
Pomeczowa konferencja Gregga Popovicha
Kolejne mecze San Antonio Spurs:
31 marca/1 kwietnia (noc z niedzieli na poniedziałek): San Antonio Spurs – Golden State Warriors godz. 1:00
2/3 kwietnia (noc z wtorku na środę): Denver Nuggets – San Antonio Spurs godz. 3:00
5/6 kwietnia (noc z piątku na sobotę): New Orleans Pelicans – San Antonio Spurs godz. 2:00
7/8 kwietnia (noc z niedzieli na poniedziałek): San Antonio Spurs – Philadelphia 76ers godz. 1:00
9/10 kwietnia (noc z wtorku na środę): Memphis Grizzlies – San Antonio Spurs godz. 1:00