Michał Gołaś, startujący z przewodnikiem, Kacprem Walasem, zdobył brązowy medal w slalomie podczas Mistrzostw Świata w ParaNarciarstwie Alpejskim, które w dniach 2-11 lutego 2025 roku zorganizowano w Mariborze w Słowenii.
Dzień wcześniej Polacy także trzecie miejsce zajęli w slalomie gigancie.
– Slalom jest taką „tricky” konkurencją, bo tam jeden błąd, jedna sekunda, można spóźnić skręt i wypaść albo wziąć tyczkę między nogi, to są czasami milimetry – mówił Michał Gołaś dzień przed rywalizacją w slalomie.
Na własnej skórze przekonał się o tym Brytyjczyk Neil Simpson. Zajmował drugie miejsce po pierwszym przejeździe, by w drugim „wziąć tyczkę między nogi” i odpaść z rywalizacji. Ten błąd oraz świetny drugi przejazd oznaczał podium dla Michała Gołasia i Kacpra Walasa. Po pierwszym przejeździe Polacy zajmowali bowiem czwartą pozycję. Przez chwilę nawet piątą, ale czas Johannesa Aignera został oprotestowany i po korekcie Austriak znalazł się za naszymi zawodnikami. Nie ma jednak co ukrywać, że – tak jak dzień wcześniej w rywalizacji w slalomie gigancie – pierwszy przejazd nie był najlepszy w wykonaniu reprezentantów Polski.
– Pierwsza część, do pierwszego międzyczasu, była dobra, ale cała reszta, czyli 3/4 trasy za słabo, jak na te zawody – ocenia Michał Kłusak, trener kadry paranarciarzy alpejskich. – Drugi przejazd był lepszy, z ryzykiem, z którym wiążą się błędy, więc te błędy były. Ale ostatecznie mieli drugi czas drugiego przejazdu.
Podium slalomu wygląda dokładnie tak samo, jak dzień wcześniej slalomu giganta. Wygrał Włoch Giacomo Bertagnolli (z przewodnikiem Andreą Ravellim) przed Kanadyjczykiem Kallem Ericssonem (z przewodniczką Sierrą Smith) oraz Michałem Gołasiem i Kacprem Walasem.
– Można powiedzieć: dwa na dwa, bo niestety tylko dwa starty mieliśmy na tych mistrzostwach – podsumowuje Michał Gołaś, odnosząc się do odwołanych z powodu warunków śniegowych konkurencji szybkich. – Miałem chrapkę na więcej, natomiast brakuje nam jeszcze trochę doświadczenia i tego, żeby udało nam się dwa dobre przejazdy złożyć, bo znowu ten pierwszy był słabszy niż drugi. Ale wracamy z dwoma brązowymi medalami z mistrzostw, więc można powiedzieć, że jest dobrze. Mamy jeszcze rok do igrzysk, żeby poprawić to, co się da, żeby tam było jeszcze lepiej.
Michał Gołaś zdobył brązowy medal Mistrzostw Świata w Paranarciarstwie Alpejskim
Michał Gołaś (Start Bielsko-Biała), w parze z przewodnikiem, Kacprem Walasem, zdobył brązowy medal w slalomie gigancie podczas Mistrzostw Świata w Paranarciarstwie Alpejskim, które w dniach 2-11 lutego 2025 r. odbywają się w słoweńskim Mariborze.
Po początkowych kłopotach ze śniegiem, przez co odwołano konkurencje szybkie, 8 lutego mistrzostwa rozkręciły się na dobre. W niedzielę, 9 lutego, do rywalizacji stanął Michał Gołaś, który jako zawodnik słabowidzący (klasa AS3) jeździ z przewodnikiem, Kacprem Walasem. Nadmienić trzeba, że zawodnicy z niepełnosprawnością wzroku ze wszystkich czterech klas (od AS1, czyli osób niewidomych, do AS4, czyli osób o najmniejszej dysfunkcji wzroku) rywalizują o jeden komplet medali, przyznawany po przeliczeniu czasów rzeczywistych przez współczynnik przypisany do danej klasy startowej i konkurencji.
Igrzyska już za rok
Zimowe igrzyska paralimpijskie w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo rozpoczną się 6 marca 2026 roku. Dwa medale mistrzostw świata to znakomity prognostyk.
– Dyplomatycznie można powiedzieć: szansa medalowa jest – mówi trener Kłusak. – Mój plan jest taki, że moglibyśmy dać prztyczka w nos Bertagnollemu. Wiem, że to jest do zrobienia, ale jest sporo czynników, które mogą pokrzyżować te plany. Na pewno nasi zawodnicy mogą to zrobić. A reszta to jest sport, w którym nie ma pewniaków.
Co trzeba poprawić w ciągu najbliższego roku?
– Myślę, że musimy wypracować regularność w naszych przejazdach i tę pewność siebie, że w każdym przejeździe możemy wygrywać, złapać po prostu stabilność – mówi Michał Gołaś.
Podobnego zdania jest trener.
– Ja cały czas czekam na złoto, które jest w zasięgu – śmieje się Michał Kłusak. – Ścigamy się z nacjami może dużo bardziej alpejskimi niż my. Chłopaki pokazali, że się da i że robimy dobrą robotę. Cieszymy się z drugiego brązu. Medalowy plan minimum wykonany. Chłopaki ewidentnie muszą się nauczyć jeszcze wygrywać. Tego nam brakuje. Może trochę pewności siebie, bo nie wystarczy, że team wierzy i ja wierzę, tylko oni muszą uwierzyć w to, że potrafią.
Kwestia czasu
– Jeśli chodzi o duet Gołaś-Walas, to była kwestia czasu. Ich talent i pracowitość plus fachowość trenera Michała Kłusaka – w mojej ocenie musiało się to tak skończyć – nie kryje radości Łukasz Szeliga.
Cieszy się nie tylko jako prezes Polskiego Komitetu Paralimpijskiego, ale też paraalpejczyk, trzykrotny uczestnik zimowych igrzysk paralimpijskich (1998, 2002, 2006), później także trener kadry paraalpejczyków przygotowującej się do igrzysk w Soczi (2014) i asystent trenera kadry na igrzyskach w Vancouver (2010).
– Czekałem, aż nabiorą siły, bo to jest sport, który wymaga gigantycznej siły i nigdy nie jest jej za dużo, co widać też w zawodach osób pełnosprawnych, a trasy są te same – podkreśla prezes Szeliga. – Dodatkowo siostra Michała zaprezentowała się z bardzo dobrej strony podczas debiutu na mistrzostwach świata. To dobre wieści na rok przed igrzyskami. Prawdę powiedziawszy, czekałem na informację, że będzie takie przełamanie. Jest, i to na pewno da naszym reprezentantom dodatkową wiarę w siebie, jeszcze bardziej zmotywuje do ich działania. Perspektywa igrzysk na pewno lepiej teraz się prezentuje, ale musimy jeszcze poczekać. Panowie pokazali, że potrafią, że są w stanie stawać na podium w rywalizacji z najlepszymi zawodnikami na świecie i myślę, że to zaowocuje pozytywnie.
(PKPar)