W marcu i w kwietniu w ośrodkowym przedszkolu w Łodzi zrobiło się bardzo tłoczno.
Wtedy trafił tu mały zając szarak, dwie wiewiórki, lisek Farciarz i dzik Tadzik. Podglądamy, co słychać u tych słodkich maluchów.
Pierwszy do ośrodka trafił zając szarak. Był małym brzdącem, kiedy wywęszył go pies. W ośrodku najpierw karmiono go tłustym kozim mlekiem, potem włączono do pożywienia granulat, a teraz zajada się też mleczem.
Jego dużo mniejsze koleżanki to dwie wiewióry. Jedna z nich, przemarznięta, spędziła wiele dni w inkubatorze. Kiedy obie zaczęły dochodzić do siebie, ich opiekunowie do diety wprowadzili stały pokarm. Nasiona szyszek czy łupiny słonecznika – to pożywienie, które wiewiórki znajdują sobie także w naturalnym środowisku.
Lisek Farciarz jako jedyny z rodzeństwa uratował się od utopienia. Został znaleziony przez ludzi i przywieziony do ośrodka. Maluch z początku bardzo tęsknił za swoją rodziną, a jego lisie płacze słychać było w całym budynku. Mały lisek, który przypominał trochę psie szczenię, przez te dwa miesiące zmienił się nie do poznania. Teraz już nikt go z innym gatunkiem nie pomyli – pojawiła się charakterystyczna, bujna kita i podpalany kolor, a mały lisek Farciarz wyrósł na dorodnego lisa Farta.
Największy z ośrodkowych przedszkolaków to dzik Tadzik. Kiedy dotarł na Wycieczkową, ważył zaledwie 450 gramów, ale w ciągu kilku miesięcy przybrał na wadze kilka kilogramów!
Zwierzaki zostały już przeniesione do zewnętrznych wolier. To tutaj przystosowują się do samodzielnego życia w naturalnym środowisku. Ostatnim, najważniejszym dla nich etapem, będzie wypuszczenie na wolność.
(UMŁ)