Legia Warszawa zremisowała 1:1 z Brøndby IF w rewanżowym meczu III rundy el. Ligi Konferencji UEFA.
Dzięki zwycięstwu na wyjeździe w pierwszym spotkaniu awansowała do fazy play off eliminacji.
Gola dla Wojskowych strzelił w doliczonym czasie gry pierwszej połowy Radovan Pankov.
Trener Goncalo Feio:
– Musimy być świadomi, jaka jest wartość rywala, którego pokonaliśmy w tym dwumeczu – jest ona duża. Jakość piłkarska poszczególnych zawodników jest bardzo duża. Musimy zrozumieć, dlaczego wygraliśmy ten dwumecz – ponieważ byliśmy zespołem lepiej zorganizowanym. Tobiasz zagrał dzisiaj fenomenalny mecz. Większość zagrożenia przeciwnika to były strzały z daleka, a pomimo długich momentów posiadania piłki w innych sytuacjach nam nie zagrażał. Ostatecznie strzelili nam bramkę tylko z karnego.
– Czy chcielibyśmy, żeby Legia, czy inne polskie zespoły grały z takimi zespołami, które dominują i kontrolują grę przy większym posiadaniu? Pewnie tak, ponieważ wartość artystyczna tych spotkań byłaby większa. Ale na ten moment, jak widać po naszym i innych dwumeczach, nie stać na to polskiej ligi. W naszym sporcie najważniejsze jest wygrywać. Ten dwumecz wygraliśmy z bardzo dobrym rywalem dzięki zaangażowaniu i poświęceniu piłkarzy.
– Poprawa gry w obronie sprawiła, że w drugiej połowie to my byliśmy zespołem bliżej bramki przeciwnika, niż on naszej. Gdybyśmy byli bardziej skuteczni przy rozwijaniu kontr, to byśmy ten mecz spokojnie wygrali. Musieliśmy kontrolować ten mecz bez piłki.
– Wiem, że najłatwiej jest mnie krytykować, bo mam już przypiętą łatkę. Ja już jestem do tego przyzwyczajony. Szkoda, że nikt nie widział zachowania przeciwnika wobec nas na meczu w Danii. Nikt nie widział, jak prowokowali. To jest problem – powinniśmy z tym walczyć. Nie jesteśmy gorsi od nikogo. Zachowujemy ogromną klasę, póki ktoś nas szanuje. Jeśli ktoś cię nie szanuje, to nie można tego akceptować. Mamy ogromny szacunek do tego, co rywal robi z piłką. Ale pierwsza drużyna, która zachowywała się prowokacyjnie, to Brondby na meczu w Danii. Ja uważam, że trzeba każdego szanować, ale jeśli ktoś cię atakuje, to masz się nie bronić? W piłce międzynarodowej, gdzie walczy się o ogromne pieniądze, dochodzi do zachowań bardzo brzydkich. Pomimo tego, że jesteśmy klubem z ogromną tradycją, i jesteśmy klubem, którego chcę lepiej reprezentować, nie słowami, ale pracą, to nie damy się poniżać nikomu. Jeżeli ktoś nas nie szanuje, to podejmujemy walkę.
– Kacper Tobiasz jest typowym przykładem mentalności, która w obecnych czasach jest potrzebna w piłce na obecnym poziomie. Pamiętamy, jak wszedł do tej wielkiej piłki, miał osobowość, która została stłamszona. Został stłamszony, krytykowany, pomimo tego, że bronił dobrze, za to, że był inny. Czy wielcy piłkarze nie mają osobowości? Czy każdy musi być bezosobowy? Szary? To jest ta sama sytuacja, co ze mną. Nie będę szary. Kacper tracił tożsamość. Żeby grać w piłkę, trzeba mieć charakter, trochę wariactwa, a oni mu to wyłączyli. On się pogubił, a jak pogubisz się jako osobowość, to w tym klubie nie masz szans. Co się stało z Kacprem? Dostał zaufanie, ciężko pracuje. Dostał zastrzyk osobowości. Po ostatnim meczu, gdzie obronił karnego, powiedziałem mu, że nie chcę grzecznego chłopca, bo to nie jest on. Chcę wariata, którego rok czy dwa temu ktoś wpuścił do bramki i powiedział „Dawaj, dawaj!”. Żeby reprezentować ten klub trzeba być kozakiem, a kozacy mają osobowość. Dzisiaj wyszła jego osobowość, i to będzie szło dalej pracą. Pojęcie pokory jest bardzo mylne – będę z tym walczył. Tak jak po ostatniej konferencji – dostałem mnóstwo wiadomości. Jak wszyscy się ze mną zgadzają, to dlaczego nikt inny o tym nie mówi? To musiałem być ja? To jest ten problem.
– Jak ktoś źle traktuje Legię, to ja w jej obronie mogę życie wystawić. Legia została źle traktowana. Żeby reprezentować Legię, trzeba jej bronić do śmierci, i ja będę to robić.
– Podchodzę do następnego meczu tak, jak do tej pory. Przygotujemy się w szczegółach, pewnie zarwiemy parę nocy. Mamy mecz u siebie za tydzień, i chcemy go wygrać, a potem przypieczętować ten awans na wyjeździe. Nie będziemy się przygotowywać inaczej, niż wcześniej do innych przeciwników pucharowych i ligowych.
– Sytuacja z Brondby nie wybrzmiała, bo tutaj wybrzmiewają sytuację, kiedy ja coś robię. Tam były różne prowokacje. Śmiechy, komentarze co do Polaków, przy wszystkich golach. Wtedy nie zareagowałem i uspokajałem swój sztab. Dzisiaj wysłałem ich do domu zgodnie z tym, co pokazywał wynik. Nie my zaczęliśmy tę konfrontację, ale w życiu być ofiarą? Nie, z szacunku do klubu, który reprezentujemy.
– Dowiedźcie się, co się dzieje w europejskich pucharach, jak gra się na wyjeździe. Nie tylko w Legii – dowiedźcie się, co działo się na meczu Rakowa ze Slavią, co działo się rok temu w Mostarze. Piłka nożna to nie jest gra dla dżentelmenów. Może w Lidze Mistrzów tak jest. Nie ma żadnych pytań o piłkarzy, o grę dzisiaj? Powinniśmy więcej rozmawiać o grze, ale to jest proces. Wszyscy jesteśmy za niego odpowiedzialni.
– Bartosz Kapustka jest piłkarzem, który przeszedł cały okres przygotowawczy, który miał historię kontuzji, ale z niej wyszedł. U nas jest duża indywidualizacja. Kapi jest piłkarzem, który w tej chwili jest gotowy występować co trzy dni, i można było to dzisiaj zauważyć. Widać jak napędzał kontrataki, widać było jego fenomenalne poświęcenie jako kapitan, jako jeden z liderów tej drużyny. Będę się bardzo cieszył, jeśli każdy piłkarz przez metodologię w jaką pracujemy, będzie robił kolejne kroki fizyczne, mentalne i taktyczne. Ciesze się, że Kapi jest w takiej dyspozycji a nie innej, bo pokazuje to, że nawet przy takiej intensywności jest dużą wartością dodatnią dla drużyny.
– Zgadzam się w 100%, że szczególnie w pierwszej połowie nasz poziom rozegrania piłki był słaby. Było to związane z intensywnością, która narzucił przeciwnik, ale głownie też z naszymi złymi decyzjami. Mieliśmy przewagę pozycyjną. Myślę, że udział napastników za ich pomocnikami mógł być lepszy. Jest to na pewno moment gry, który po dzisiejszym meczu wiemy, że musimy poprawić. Musimy wyciągnąć wnioski i pracować – wiemy co się stało. Będziemy próbować wyposażyć piłkarzy na różnych pozycjach w kolejne zachowania indywidualne. Ale z tej subfazy gry na razie nie możemy być zadowoleni.
– Moja praca to pracować z piłkarzami, których mam, uwierzyć w nich i sprawić, że będą najlepszą wersją siebie. Wierzę w swoją drużynę, i to, że ze sztabem będziemy wstanie wyciągać z nich najlepszą wersją siebie, np. zmieniając im pozycję, tak jak Morishicie. Blaż Kramer jest na pewno najlepszą wersją siebie. Marc Gual miał początek sezonu dosyć dobry, chociaż wiem, że dzisiejszy mecz mógł u niego wyglądać inaczej. Wiem, że są dwa budżety przygotowane – jeden, jeśli będziemy w fazie ligowej, a drugi jeśli jej nie będzie. Jeszcze tego nie zapewniliśmy, ale zrobiliśmy do tego dobry krok.
– Priorytetem na ten sezon jest zostać mistrzem Polski. Wymagania w tym klubie są takie, żeby grać też w europejskich pucharach, a rozgrywki Puchar Polski to też istotny dla mnie istotne rozgrywki i tytuł, który chcemy zrobić. Czy uda nam się to wszystko połączyć? Pewnie nie. Pozostaje nam pracować, żebyśmy to osiągnęli. Ja, piłkarze i sztab cieszymy się z grania co trzy dni. Strat punktów w lidze nie można usprawiedliwić graniem w europejskich pucharach. Dla mnie to niestosowne. Priorytetem jest wygrać rozgrywki mistrzostwo Polski. Na pewno tego nie lekceważymy, tak jak do tego momentu tego nie lekceważyliśmy.
Wypowiedź Kacpra Tobiasza:
– To jest awans całej drużyny. Wykonałem swoją robotę, pozostali zawodnicy wykonali swoją robotę w pierwszym i w drugim meczu. Nie ma co wyróżniać jednego piłkarza, bo to zasługa wszystkich – ofensywy i defensywy.
– Są takie dni, że po pierwszym strzale już czujesz, że to twój mecz i ja dziś to czułem. Dobrze mnie rozgrzali i miałem szczęście po swojej stronie. Szkoda, że nie na zero, ale nie wszystko da się obronić.
– Widziałem od samego początku, że mądrze podeszliśmy do meczu, nie wariowaliśmy. Nie graliśmy najlepszej piłki, ale graliśmy mądrze w defensywie i bez piłki tak, jak trener tego wymaga. To nam dało awans. Super też, że wykorzystujemy swoje okazje przy stałych fragmentach.
– Wiedzieliśmy, że rywal jest dobry przy piłce i ma problemy w obronie. Posiadają dobrze wyszkolonych technicznie piłkarzy, ale dziś graliśmy dobrze w defensywie i mamy awans.
– Każdy taki mecz jest finałem. Na pewno musimy tak samo podchodzić do meczów ligowych.
– Żaden mecz nie jest łatwy. Jeśli lekceważy się przeciwnika, to z każdym można przegrać. Odpowiednie podejście do każdego rywala jest najważniejsze.
– Nie uważam, że prosiliśmy się o gola. Broniliśmy się konsekwentnie, rywale nie mieli jak się przedostać. Naprawiliśmy błędy z pierwszego meczu, gdzie przeciwnik wbiegał między linie. Dziś nie stworzyli sobie takich klarownych sytuacji.
– Nie wiem, co działo się po meczu. Miałem już żółtą kartkę i stałem z boku. Nie interesował mnie to.
W fazie play off Ligi Konferencji UEFA Legia Warszawa zagra z kosowskim KF Drita.
Legia Warszawa – Brøndby IF (1:1)
Gole: Pankov (45’ +3) – Wass (38’)
Żółte kartki: Tobiasz (31’), Kapustka (79’), Kapuadi (90’ +3) – Bischoff (45’ +2), Klaiber (50’), Rasmussen (58’)
Legia Warszawa: Tobiasz – Pankov (Kapuadi 76’), Augustyniak, Barcia – Wszołek, Kapustka, Goncalves, Luquinhas (Morishita 88’), Vinagre – Gual (Alfarela 76’), Pekhart (Kramer 60’)
Rezerwowi: Kobylak, Kapuadi, Kramer, Chodyna, Alfarela, Kun, Ziółkowski, Morishita, Jędrzejczyk, Szczepaniak, Nsame, Strzałek
Brøndby IF: Pentz – Klaiber (Alves 74’), Lauritsen, Rasmussen – Sebulonsen, Radosević, Wass (Bundgaard 73’), Nartey, Bischoff – Suzuki, Kvistgaarden (Schwartau 85’)
Rezerwowi: Mikkelsen, Sonne-Schmidt, Greve, Omoijuanfo, Bundgaard, Tshiembe, Kvist, Divković, Alves, Vraa-Jensen, Schwartau, Yeboah
(Legia Warszawa)