PIŁKA NOŻNA

Liga Konferencji UEFA. Legia Warszawa wygrała z duńskim Brondby IF

UEFA Europa Conference League

Legia Warszawa wygrała 3:2 z Brøndby IF w pierwszym, wyjazdowym meczu III rundy el. Ligi Konferencji UEFA.

Gole dla Wojskowych strzelili Tomas Pekhart, Luquinhas i Ryoya Morishita, dla którego było to pierwsze trafienie w barwach Legii.

Rewanżowe spotkanie z Brøndby IF zostanie rozegrane w czwartek, 15 sierpnia o godzinie 18:00, na stadionie Legii Warszawa.

Trener Goncalo Feio:

– Na początku trzeba pogratulować piłkarzom. Nie tylko pokazali, że stać ich na dużo, ale też udowodnili swój mental Wiem, że tę drużynę stać na dużo więcej. To zwycięstwo nas wszystkich, którzy uwierzyli w plan meczowy. W imieniu całej drużyny chcielibyśmy dedykować to zwycięstwo kitmanowi, który jest ponad dziesięć lat w klubie. Sebastian Wołowicz, któremu rano zaśpiewaliśmy sto lat powiedział, że zawsze w jego urodziny gdy Legia gra w pucharach i co ważniejsze – wygrywa. Jest dużo ludzi w sztabie, którzy są w cieniu i rzadko się o nich mówi, a bez ich pracy nie osiągnęlibyśmy aż tyle.​ Przeciwnik postawił trudne warunki. W pierwszej fazie meczu nasz pressing dobrze funkcjonował, ale potem rywale narzucili bardzo dużo jakości i na początku częściej mieli piłkę. W naszych szeregach przeważała gra obronna. Niestety, w 15. minucie doszło do wymuszonej zmiany Jurgena Celhaki. Boli nas to, że straciliśmy dwie bramki z obrony niskiej, czyli elementu, do którego byliśmy przygotowani. Myślę, że przy wykonaniu założenia taktycznego, te gole Duńczyków by nie padły. Sądzę, że może być to pokłosie tego, że tak naprawdę nigdy nie jesteśmy zmuszeni do takiej obrony. Trening to jedno – potem niełatwo zrobić to na takim poziomie.​

Pierwszy gol był kapitalną reakcją. To objawy bardzo silnej, mentalnej drużyny, którą się staniemy. Odpowiedź po straconej bramce nastąpiła od razu. Poszliśmy do ataku, rozegraliśmy aut, doszło do świetnego dośrodkowania i trafienia Tomasa Pekharta na 1:1. Niestety, znowu prezentując się dobrze, straciliśmy drugą bramkę, a to nas najbardziej zabolało. W przerwie doszło do poprawy pewnych elementów. Widziałem dużą wiarę w zespole. Piłkarze chcieli grać, wziąć to na siebie, brać odpowiedzialność za klub, za drużynę. W drugiej połowie piłkarze zabrali rywalom ich największe atuty. Zabierając piłkę Duńczykom, byliśmy w stanie dominować, a potem wykorzystać fazę przejściową. Analizowaliśmy przeciwnika, którego trener Daniel Wojtasz oglądał na żywo. Cały sztab pracuje po to, byśmy byli szczegółowo przygotowani do każdego meczu. Piłkarze uwierzyli w plan. Jesteśmy drużyną, mamy różne charakterystyki i to poskutkowało. Cieszę się, że coraz więcej piłkarzy może występować na różnych pozycjach. To też pokazuje rozwój taktyczny zespołu.

Chciałbym podziękować kibicom, którzy byli w Danii, a także całemu klubowi, gdyż wiele ludzi jest zaangażowanych w każdy kolejne wyjazdy pod kątem organizacyjnym. Oczywiście, ostatecznie reprezentują nas piłkarze, co wyszło im bardzo dobrze. Wykonaliśmy połowę pracy. Trzeba pamiętać, że za tydzień czeka nas rewanż z Broendby, a w najbliższą niedzielę zagramy w Ekstraklasie z Puszczą Niepołomice.

Mecz w Krakowie nie będzie przełożony – był na to czas do minionego piątku, ale podjęliśmy decyzję, że tego nie zrobimy, ze względu na zaufanie do naszych piłkarzy. Poza tym, proszę sprawdzić statystyki spotkań przeniesionych na inne terminy – to nigdy nie wychodziło na dobre. Dobre drużyny czasami mogą się potknąć w lidze, ale potrafią też reagować. Teraz wszystkie siły kierujemy na Puszczę, a od niedzielnego wieczoru zaczniemy się przygotowywać do drugiego spotkania z Duńczykami.

Prowadzenie drużyny polega na tym, by wyciągać wnioski i robić zmiany, zaufać innym piłkarzom. To nie znaczy, że ci, którzy w czwartek nie zagrali od 1. minuty nie mają mojego zaufania, absolutnie, ale po to ma się drużynę, by korzystać z różnych zawodników. Nie boję się tego.

Patryk Kun? Przede wszystkim ma ogromną wiedzę taktyczną. To piłkarz, który ma bardzo dużą kulturę gry na tej pozycji, z czego skorzystaliśmy. Jeśli chodzi o momenty pressingowe i zamknięcie jednego z największych atutów rywala, czyli Clementa Bischoffa Wystawienie przeciwko niemu lewonożnego obrońcy, umożliwiło nam trochę lepsze zamykanie jego prawej nogi. Lewą nogą łatwiej złamać do środka czy grać z pierwszej piłki, by unikać próby pressingu. Wtedy pojawia się miejsce między półlewym, półprawym czy centralnym środkowym obrońcą, który zostawia otwartą przestrzeń. Mając tam lewonożnego piłkarza, chcieliśmy wykorzystać przestrzeń, np. poprzez podania Patryka Kuna do Marca Guala. Łamiąc do środka, mogliśmy też zagrać do Tomasa Pekharta, co próbowaliśmy parę razy, ale trzeba przyznać, że przeciwnik dobrze kontrolował przestrzeń za sobą.

Paweł Wszołek dał zmianę, jaką dał, każdy z nas to widział. Nie jest tak, że przeciwnicy grają tak samo przez cały mecz. Są różne momenty spotkania – oczywiście, nie zawsze da się to przewidzieć, tym bardziej, że rywale często zmieniają plan na Legię. Paweł pokazał, jak ważnym zawodnikiem jest dla Legii.

Blaz Kramer jest jednym z przykładów piłkarza, który przygotowywał się do tego meczu od samego początku, analizował, na lotnisku rozmawiał, jak możemy wykorzystać nasze atuty. To było coś niesamowitego. Miałem z nim rozmowę, że nie zacznie w pierwszym składzie, ale uwierzył w mój plan i wszedł z ławki z takim samym nastawieniem. Jestem pełen podziwu, jak zawodnik przygotował się do tego meczu.

Póki będę trenerem Legii, nie zgodzę się na kulturę szukania winnych. Nigdy nie jest tak, że strata bramki to wina jednego zawodnika. Możemy mówić o wielu aspektach, które mogliśmy poprawić w tych sytuacjach. Żeby stracić bramkę muszą zdarzyć się 3-4 błędy. Jesteśmy drużyną, tracimy gole wspólnie, a wnioski wyciągamy w szatni. Chcemy poprawić elementy, które są do poprawy, a nie szukać winnych

Musimy nauczyć się, że siła mentalna jest konsekwencją. W piłce nożnej będąc świetnie przygotowanym, ale wychodzisz na boisko i tracisz gola. Taki jest futbol. Silny mental polega na trzymaniu się planu z odpowiednią wiarą. Ta drużyna to ma. Nie przegraliśmy meczu z Piastem przez brak zaangażowania. Przegraliśmy dlatego, że graliśmy słabo, ale nie przez brak chęci. Wychodzimy na każdy mecz, by wygrać. Nie zawsze idzie wszystko po naszej myśli, ale umiejętność reagowania jest kluczowa.

Nie będę zdradzać planów na mecz z Puszczą. Przegraliśmy mecz ligowy, ale nie możemy zacząć seryjnie tracić kolejnych punktów. Do każdego spotkania przygotowujemy się najlepiej jak potrafimy. Robimy to z szacunku do przeciwnika i naszych kibiców. Tak będziemy czynić dalej. Pomimo że ta drużyna się rozwija, to mamy kadrę do rywalizowania na trzech frontach. Ci, którzy pokazali się dziś dobrze i będą chcieli zagrać w rewanżu, muszą pokazać się z dobrej strony również w niedzielnym spotkaniu. Piłkarze, którzy dzisiaj nie zagrali, będą musieli pokazać się z dobrej strony w meczu z Puszczą, aby zagrać w rewanżu z Broendby. Na tym polega Legia. My chcemy tylko wygrywać.

Brøndby IF – Legia Warszawa 2:3 (2:1)

Bramki: Bundgaard (20’), Kvistgaarden (36’) – Pekhart (24’), Luquinhas (70’), Morishita (88’)

Żółta kartka: Wass (65’)

Brøndby IF: Pentz – Alves, Lauritsen, Rasmussen – Sebulonsen (Klaiber 65’), Suzuki, Wass (Radosević 92′), Nartey (Yeboah 92′), Bischoff – Kvistgaarden (Omoijuanfro 75’), Bundgaard (Schwartau 75’)
Rezerwowi: Mikkelsen, Sonne-Schmidt, Heggheim, Greve, Omoijuanfro, Tshiembe, Kvist, Radosević, Cappis, Klaiber, Schwartau, Yeboah

Legia Warszawa: Tobiasz – Pankov, Augustyniak, Barcia – Kun (Wszołek 60’), Kapustka (Morishita 81’), Celhaka (Goncalves 15’), Luquinhas, Vinagre – Gual (Alfarela 81’0, Pekhart (Kramer 60’)
Rezerwowi: Kobylak, Kapuadi, Goncalves, Kramer, Chodyna, Wszołek, Alfarela, Ziółkowski, Morishita, Jędrzejczyk, Nsame, Strzałek

Pokaż więcej

redakcja

Kronika24.pl - TYLKO najważniejsze informacje z Polski i ze świata!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button