„Ale drogo” – to częsty komentarz po powrocie ze stacji benzynowej.
Poprzez wzrost cen paliw, drożeją wszystkie inne usługi oraz towary. W 2011 r. PiS miał świetną receptę na obniżenie cen paliw, twierdził, iż należy obniżyć akcyzę.
Kiedy w 2011 r. Jarosław Kaczyński żądał obniżenia przez rząd ceny paliw mówił, że ówczesnemu gabinetowi po prostu brakuje odwagi i determinacji.
– Tę akcyzę można po prostu obniżyć. Jeżeli się ją obniży, to spadnie także cena benzyny – twierdził wtedy prezes PiS. Od 6 lat tej odwagi i determinacji brakuje już rządowi PiS, co prawda akcyza na paliwa została obniżona, ale przy jednoczesnym wprowadzeniu tzw. opłaty drogowej. Przy dystrybutorze i kasie nikt nie odczuł tej zamiany niższymi cenami paliw.
Dlaczego dziś prezes PiS nie skorzysta z własnej recepty na obniżenie cen paliw na stacjach benzynowych? Czy brakuje mu odwagi albo odpowiedzialności? Lewica mówi: reagujmy, aby zbliżające się święta nie były najdroższymi świętami od 6 lat. Rząd powinien na klika miesięcy obniżyć akcyzę na paliwa o 50 gr. Taka obniżka powinna mieć miejsce o okresie zimowym, to szansa, aby każdy budżet domowy zaoszczędził kilkaset złotych.
Posłanki i posłowie Lewicy zwracają też uwagę na podwyżki cen prądu i gazu. Jeżeli minister Sasin nie chce ich dostrzec, to niech sobie przypomni swoje słowa sprzed kilku miesięcy, kiedy mówił, iż w 2021 r. tych podwyżek nie będzie. W tej sprawie również widzimy możliwości rozwiązań, ale do tego potrzebna jest dobra wola rządu. Lewica żąda debaty w Sejmie na temat szalejącej drożyzny i składa w tej sprawie wniosek.
Krzysztof Gawkowski powiedział:
„Sytuacja mikro i makroekonomiczna w Polsce stale się pogarsza. Mikroekonomicznie na podwyżkach i drożyźnie traci każdy Polak i każda Polka. Makroekonomiecznie rząd nie robi nic, aby podwyżkom, które stają się naszą codziennością, przeciwdziałać. Od kilu miesięcy obserwujemy dynamiczny i stały wzrost cen. Ale to nie koniec, dzisiaj rano prezes URE ogłosił, że przed nami podwyżki zarówno prądu, jak i gazu. Te trzy surowce są kluczowe nie tylko dla gospodarki, ale też dla domowych budżetów. Ceny za gaz, za prąd oraz paliwa napędowe decydują jak się w Polsce żyje. To one decydują o naszym poziomie życia.
Przez ostatnie miesiące Lewica wskazywała, że program Drożyzna Plus konsumuje program 500 Plus. Apelowaliśmy, aby nie zamykać oczu na rosnące ceny. Reagujmy, aby zbliżające się święta nie były najdroższymi dla rodzin świętami od 6 lat. Rząd niestety zamyka oczy, milczy i niczemu nie przeciwdziała.
My mamy pomysły. Proponujemy, aby na najbliższe kilka miesięcy, w czasie zimowego okresu, rząd zmniejszył akcyzę na paliwa o 50 gr. Tak, aby cena paliwa ustabilizowała się na poziomie 5,50 zł. To szansa, aby każdy budżet domowy zaoszczędził kilkaset złotych.
Zwracamy też uwagę na podwyżki cen prądu i gazu. Jeżeli minister Sasin nie chce ich dostrzec, to niech sobie przypomni swoje słowa sprzed kilku miesięcy, kiedy mówił, iż w 2021 r. tych podwyżek nie będzie. W tej sprawie również widzimy możliwości rozwiązań, ale do tego potrzebna jest dobra wola rządu. Chcemy debaty w Sejmie na temat programu Drożyzna Plus.
Ceny galopują, inflacja rośnie, a rząd mówi, że mamy najlepszy budżet od wielu lat. Dlaczego więc portfel każdego obywatela jest skromniejszy od tego sprzed 2 lat? Mateusz Morawiecki mówił wczoraj w Sejmie, iż mamy coraz większe zasoby finansowe, to dlaczego ten portfel cały czas ubożeje? Tak wygląda sytuacja po 6 latach rządów PiS! A cały czas nam się wmawia, że jest dobrze, że jest lepiej.”
Anita Kucharska-Dziedzic powiedziała:
„Jeżeli nawet Polki i Polacy nie interesują się polityką, to właśnie polityka zainteresowała się nimi oraz ich portfelami i kieszeniami. Rząd sam się wyżywi. Prezes Obajtek, tłuste koty PiS-u, ministrowie nie odczują tych podwyżek. Dlaczego? Ponieważ są wożeni na koszt państwa, czy też na koszt spółek Skarbu Państwa. Nie chodzą osobiście po chleb.
Inflacja osiągnęła już prawie 6 procent, a do końca roku będzie to 7 procent. To naprawdę będą bieda-święta i bieda-zima. Beneficjantem inflacji jest rząd, do którego trafi więcej pieniędzy. Po co im więcej pieniędzy? Żeby kupować kolejne głosy w Sejmie, aby tworzyć kolejne ministerstwa. A do Polek i Polaków nie trafiają obiecane dopłaty do kosztów rachunków za prąd, czy też do kosztów paliwa.
Chcemy zadbać o dobrostan naszych rodaków, aby ta zima nie była ciężką zimą. Na granicy umierają ludzie. A my chcemy, aby Polki i Polacy nie mieli w swoich domach głodu czy zimna, aby było ich stać codziennie kupić świeży chleb. Przecież każda podwyżka paliwa odbija się na wszystkich cenach usług i towarów.”
Wieczorek: To jest budżet zaciskania pasa, a nie budżet prorozwojowy
– To jest budżet zaciskania pasa, a nie budżet prorozwojowy, on niestety pokazuje, że oszukujecie Polki i Polaków; chcecie być jak Janosik, ale niestety jest odwrotnie, dajecie bogatym, zabieracie biednym – mówił w czwartek Dariusz Wieczorek z Lewicy podczas debaty nad projektem ustawy budżetowej na 2022 r.
„To jest budżet zaciskania pasa, który niestety pokazuje rzeczywiście, że nas oszukujecie, jako Polki i Polaków. To budżet, który wcale nie jest (…) prorozwojowy”. „Pan prezes NBP Adam Glapiński mówi: niemiecki cud gospodarczy to pestka w porównaniu do tego, czego dokonujemy w Polsce. Jak czytam ten budżet, to raczej tego nie widzę”. „Jestem w poszukiwaniu tych 17 mld i niestety na tych 600 stronach nie widzę tych 17 mld zł dla Polek i Polaków. Wystarczy pierwsze 30 stron przeczytać i wtedy wychodzi, jacy rzeczywiście jesteście. Przyrost zadłużenia – 140 mld zł, telewizja publiczna, przekazanie na wniosek KRRiT – 2 mld zł, prognozowany wskaźnik wzrostu cen – 3,3 proc., jak obecnie jest 6 proc. Czyli w ogóle science fiction” – stwierdził Wieczorek.