KS Rzeszów po raz drugi w historii zdobył Puchar Polski.
W finale, który był zaskakująco jednostronny, siatkarki z Rzeszowa pokonały ŁKS Łódź.
W decydującym spotkaniu turnieju w Elblągu zmierzyły się dwie najlepsze aktualnie drużyny Ligi siatkarskiej.
Obie awansowały do finału bez kłopotów, pokonując rywali z Radomia i Bielska-Białej po 3:0. Spodziewano się bardzo wyrównanego spotkania, bo przecież w dwóch poprzednich edycjach łodzianki wygrywały z rywalkami z Rzeszowa w półfinale, a za każdym razem decydował o tym tie-break.
ŁKS tylko w pierwszym secie przeciwstawił się Resovi. Prowadził nawet 24:22, lecz nie wykorzystał szansy. Później widzieliśmy dramatyczne chwile, bo kontuzji doznała Sabrina Machado, atakująca rzeszowskiego zespołu. Brazylijka niefortunnie spadła na boisko po bloku i skręciła staw skokowy. Wydawało się, że była to ostatnia akcja w partii (26:24), ale okazało się, że wcześniej Machado dotknęła siatki i gra trwała dalej. Prowadzenie się zmieniało, jednak większe opanowanie pokazały siatkarki z Rzeszowa, wygrywając 32:30.
Machado nie wróciła już na boisko, ale zastępująca ją Bruna Honoria zagrała znakomicie. Od drugiej partii była nie do powstrzymania, kończąc spotkanie z 64-procentową skutecznością w ataku, co w męskiej siatkówce jest kapitalnym wynikiem, a w kobiecej wręcz kosmicznym! – Zrobiła niesamowitą robotę – stwierdziła Monika Fedusio, kapitan drużyny. W KS nie było słabych punktów – doskonale rozgrywała Katarzyna Wenerska, w ofensywie Honorio wspierały Fedusio, Marit Jasper, środkowe, a Aleksandra Szczygłowska w obronie była wszędzie.
Trener ŁKS-u robił zmiany, motywował swoje podopieczne, ale w niedzielę w Elblągu jego drużyna była w stanie zagrozić rzeszowiankom tylko w niektórych fragmentach setów. Nie pomogło wsparcie od kilkuset kibiców, którzy docenili ambicję i wysiłek swoich ulubienic, śpiewając po meczu: „Czy wygrywasz, czy nie, ja i tak kocham cię”!
KS zdobył Pucharu Polski po raz drugi w historii. Do niespotykanych wydarzeń doszło po finale. Na MVP turnieju wybrano Szczygłowska, która jednak wyszła odbiór nagrody ciągnąc z sobą Brunę Honorio i oddała Brazylijce pamiątkową statuetkę. – To było oczywiste, bo Bruna kończyła każdą piłkę, którą dotknęła – wyjaśniła libero KSu.
Trwa finałowa klątwa ŁKS-u. Łódzkie siatkarki trzeci raz z rzędu grały w finale Pucharu Polski i trzeci raz wracają do domu bez trofeum. Jeszcze gorszą statystykę ma jego trener Alessandro Chiappini, który przegrał czwarty raz z rzędu, bo w 2022 roku zajął drugie miejsce z Legionovią. Jego zespół uległ wówczas KS 0:3.