Kraków Live Festival zakończył swój podbój stolicy Małopolski.
Jednym z headlinerów drugiego dnia festiwalu był Post Malone, czyli Austin Richard Post. Jego kultura osobista była tak wysoka, że przedstawił się na początku występu, jak i na jego końcu używając swojego prawdziwego imienia i nazwiska. Niezwykle charyzmatyczny, skromny i utalentowany raper. Z wyglądu, specyficzny, mocno charakterystyczny, a w bezpośrednim kontakcie niezwykle sympatyczny.
Wracając do historii artysty warto wspomnieć, że muzyczne początki Austina nie szły po jego myśli. Próbował dołączyć do zespołu “Crown the Empire”, jako gitarzysta, co się nie udało za sprawą pękniętej struny podczas przesłuchania. Najwidoczniej tak właśnie miało być! Dzięki temu jego losy potoczyły się znacznie korzystniej. W tym momencie jest jednym z bardziej rozpoznawalnych raperów na świecie.
Jest headlinerem na wielu festiwalach, a w jego muzyce lubuje się wielu ludzi. Jego głos, jest anielski, jak na rapera to raczej rzadko spotykane. Delikatny, a zarazem z charakterem. W sobotni wieczór zaprezentował bogatą setlistę, na czele z piosenką “Better Now”, “Rockstar”, “Sunflower” i akustyczną wersją “I Fall Apart”, zagraną przez artystę na gitarze. Magia, która spowodowała na wielu twarzach zdziwienie, twarzach ludzi, którzy artystę kojarzyli tylko z raperskim środowiskiem. Piosenka, która z hip-hopem ma niewiele wspólnego, zaśpiewana przez zadziornie wyglądającego Post’a, który pokazał emocje i delikatność swojej osoby wywołało nietuzinkowe emocje. Całego występu słuchało się bardzo dobrze, dzięki flo, które Malone ma charakterystyczne w swojej twórczości.
Przyszedł czas na największą gwiazdę wieczoru, na scenie pojawił się Calvin Harris. No i tutaj pojawia się problem. Zabawa była na najwyższym poziomie, w każdym razie na początku. Później klimat zaczął opadać, a ludzie rozchodzić. Zagrał niemalże wszystkie sety “wymagane” przez krakowską publiczność, ale czegoś zabrakło. Może jest to kwestia zbyt szybkiego przechodzenia pomiędzy muzycznymi hitami, a może brak większego kontaktu z zebranym tłumem. Samego Harrisa niewiele było widać za sprawą, wysoko postawionej konsolety i kłębów dymu. Jeszcze w trakcie show Calvina rzesza ludzi podążała w jednym kierunku. Za parę minut swój występ miał rozpocząć PRO8L3M, który wypełnił namiot na Kraków Stage po same brzegi.
Wcześniej na Kraków Stage wystąpił Masego. Wykształcony muzyk i wokalista z Jamajki, z afrykańskimi korzeniami. To właśnie na cześć informacji o afrykańskim pierwiastku, postanowił swój artyzm skrywać pod pseudonimem Masego, co w języku Tswana oznacza “błogosławiony”. Gatunek jaki przedstawia to soul, jazz wchodzący w kolaborację z trapowym klimatem. Na krakowskiej scenie zahipnotyzował publiczność. Wystąpił z zespołem, który idealnie współgrał z utalentowanym 26-latkiem, wizerunkiem przypominającym Pharrella Williamsa. Zaprezentował nie tylko swój piękny wokal, ale także grę na saksofonie i syntezatorach.
Festiwal dobiegł końca, a my czekamy na kolejną edycję. Ciekawe kto dołączy do pokaźnego już portfolio artystów, których mogliśmy oglądać przez ostatnie edycje Kraków Live Festival. Do zobaczenia za rok!
(Klaudia Rakowska)