Po sprinterach do rywalizacji na mistrzostwach świata w wieloboju i wieloboju sprinterskim w niemieckim Inzell przystąpili najbardziej wszechstronni zawodnicy, startujący na wszystkich dystansach.
Polskę reprezentują Magdalena Czyszczoń i Mateusz Śliwka, którzy pierwszego dnia na swoim koncie zapisali rekordy życiowe.
Czyszczoń pokazała się z dobrej strony, bo najpierw pobiła rekord życiowy na 500 metrów, a później bardzo dobrze jechała na 3000 metrów, choć niestety nie utrzymała do końca bardzo dobrego tempa.
– Śmiałam się przed wejściem na lód, że przyjechałam po życiówkę na pięćset metrów i tak się stało. Z trzech kilometrów jestem zadowolona, ale nie do końca, bo do czwartego koła szło mi bardzo dobrze, technicznie chyba jeden z lepszych moich biegów, ale później trochę zabrakło. Sportowcy potocznie mówią w takich sytuacjach, że odcięło prąd. I na pewno szczęścia, bo myślę, że gdybym tam mocno nie zaczęła to było lepiej, ale i tak to jeden z lepszych wyników w tym sezonie – mówiła Czyszczoń, która była 23. na 500 oraz 17. na 3000 metrów.
Polka po pierwszym dniu zajmuje w klasyfikacji generalnej jest dwudziesta, natomiast 18-letni Śliwka, który debiutuje w tak dużej imprezie seniorskiej, zajmuje dwudziestą drugą pozycję.
Mateusz Śliwka po starcie na 500 metrów zajmował dwunastą pozycję, a na koncie miał rekord życiowy. Bieg na dziesięciokrotnie dłuższym dystansie był jednak dla niego trudny, bo zajął w nim dwudzieste drugie miejsce, ale zawodnik UKS Milanówek, jak sam podkreślił, przyjechał do Inzell przede wszystkim po naukę.
– Dla mnie to pierwsza tak duża impreza i szczerze mówiąc myślałem, że zadebiutuję raczej, jeśli byłaby okazja, w Pucharze Świata w Tomaszowie Mazowieckim. Cóż, los tak chciał, więc od razu skoczyłem na głęboką wodę. Można powiedzieć, że z obu sobotnich startów jestem zadowolony, ale wiem też, że mogę jechać szybciej. Przed biegiem na 500 metrów, który był pierwszy, czułem ogromną tremę i stres, ale udało się zrobić życiówkę, więc wyszło w miarę dobrze, ale, tak jak mówiłem, mogę jeździć szybciej – powiedział Śliwka.
Przypomnijmy, że w czwartek i piątek w Max Aicher Arenie rywalizowali sprinterzy. W klasyfikacji generalnej mistrzostw świata w wieloboju sprinterskim jedenaste lokaty zajęli najlepsi z biało-czerwonych Karolina Bosiek i Marek Kania. Zbigniew Bródka, mistrz olimpijski z Soczi, a dziś członek zarządu Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego podkreśla fakt, że wśród sprinterów udało się wypełnić trzyosobowe limity, choć finalnie wśród mężczyzn wystąpiło tylko dwóch zawodników, bo Damian Żurek na ostatnim treningu przed mistrzostwami upadł i doznał urazu.
– Na ten start Damiana czekaliśmy, więc troszkę mamy niedosyt. Dobrze pierwszego dnia pokazał się Marek Kania, po trzech dystansach był czwarty, ale spadł na jedenaste miejsce, więc też jest mały niedosyt. U kobiet sporo rekordów życiowych, więc na pewno możemy być dumni z kadry sprinterów, która zrobiła duży postęp i możemy liczyć na więcej. W dużym wieloboju mamy tylko po jednej zawodniczce i zawodniku, a w przeszłości mieliśmy komplety, więc tu mamy sporo do nadrobienia. Cieszy, że jest Mateusz Śliwka, który ma dopiero 18 lat i wszystko jeszcze przed nim, a tutaj na pewno nie pomógł mu debiutancki stres. Sam pamiętam moje pierwsze starty, które też bardzo mocno przeżywałem. Z kolei Magda Czyszczoń pokazała, że jest jeszcze w stanie się poprawiać, więc na pewno wywieziemy stąd optymistyczne wnioski – mówił Bródka.
Dla polskich łyżwiarzy start w wielobojowych mistrzostwach świata był ostatnim występem w tym sezonie. – Rzeczywiście, już czuć, że to taka końcówka na dobicie – śmiała się Czyszczoń. Przed polskimi panczenistami teraz kilka tygodni urlopu.
Choć sezon zakończy się w niedzielę, to z pewnością już można powiedzieć, że był on udany dla polskiego łyżwiarstwa szybkiego, a zawodnicy przywozili medale z mistrzostw świata i Europy.
– Szczególnie możemy być zadowoleni z kadry sprinterów, która notuje regularny postęp i wspiera się nawzajem, a o to tutaj chodzi. Mam nadzieję, że ta grupa dotrwa w takim stanie do igrzysk olimpijskich, bo wtedy będziemy mogli oczekiwać na medale – dodał Bródka.
Wielobojowe mistrzostwa świata zakończą się w niedzielę – kobiety mają do przejechania dystanse 1500 i 5000 metrów, a mężczyźni 1500 i 10000. Do startów na najdłuższych dystansach zakwalifikuje się po osiem najlepszych zawodniczek i zawodników.