To był biało-czerwony wieczór płotkarzy w Apeldoorn.
W ostatnim finale dnia Jakub Szymański wywalczył złoty medal halowych mistrzostw Europy w biegu na 60 metrów przez płotki. Kilka chwil wcześniej na tym samym dystansie brąz zdobyła Pia Skrzyszowska. Szósta w finale biegu na 1500 metrów była Weronika Lizakowska.
Dokładnie 50 lat temu – 8 i 9 marca 1975 roku – w katowickim Spodku złote medale halowych mistrzostw Europy w biegu na 60 metrów przez płotki zdobywali Grażyna Rabsztyn (Gwardia Warszawa) oraz Leszek Wodzyński (Legia Warszawa). Do tych sukcesów w piękny sposób nawiązali w piątkowy wieczór w holenderskim Apeldoorn Pia Skrzyszowska oraz Jakub Szymański. Podczas rozgrywanych w tutejszej hali Omnisport mistrzostw Europy sięgnęli oni po złoto i brąz.
Przed biegiem Szymańskiego o brązowy medal postarała się Skrzyszowska. Reprezentantka Polski poprawiała się w Apeldoorn z każdym biegiem. Wczoraj w eliminacjach uzyskała 7.88, a piątkowym półfinale pobiegła 7.84. W finale Polka wyraźnie została za rywalkami, ale na dystansie zaczęła odrabiać i zdobyła brązowy medal z czasem 7.83.
– Ten medal bardzo dobrze smakuje. Pewnie, gdyby ktoś zapytał mnie w styczniu, w jakie rezultaty celuję, to spodziewałabym się lepszych wyników. Ten sezon był dla mnie trudny. Cieszę się, że dziś zdobyłam ten brąz. Jestem w 100% usatysfakcjonowana. Postaram się kolejny medal dołożyć za dwa tygodnie podczas halowych mistrzostw świata. Bardzo bym tego chciała – powiedziała Skrzyszowska.
Halową mistrzynią Europy została Szwajcarka Ditaji Kambundji, która czasem 7.67 poprawiła w Apeldoorn rekord Starego Kontynentu.
– Ten wynik mnie zaskoczył. Wiem, że to bardzo dobra zawodniczka, ale nie spodziewałam się, że będzie tak szybka w finale. Ona też byłą tym zaskoczona – skomentowała wynik mistrzyni Europy Polka.
W finale biegu na 1500 metrów zobaczyliśmy Weronikę Lizakowską. Ostatecznie nasza zawodniczka na mecie zameldowała się szósta, z czasem 4:09.64. Jak przyznała po zejściu z bieżni, w dzisiejszym starcie zabrakło jej spokoju i doświadczenia.

– Jeśli szukamy pocieszeń, to jestem bardzo zadowolona. Nigdy wcześniej nie byłam szósta w Europie. Nie zmienia to faktu, że dziś biegło mi się po prostu ciężko. Według mnie zabrakło chłodnej głowy i doświadczenia. Za bardzo chciałam być z przodu. Nie umiałam się w tym biegu ustawić – analizowała Weronika Lizakowska.
Jutro rano zawodniczka z Kościerzyny stanie na starcie biegu eliminacyjnego na 3000 metrów.
– Przede mną druga szansa, ale trzeba przyznać, że 3000 metrów to będzie już hardcore – przyznała reprezentantka Polski.