Po dwóch latach procesu Sąd Rejonowy Gdańsk Południe uniewinnił 27 lutego pięć osób odpowiedzialnych za organizację koncertu finałowego WOŚP, podczas którego doszło do zamachu na życie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Uniewinniono dwie osoby z Regionalnego Centrum Wolontariatu, dwóch policjantów oraz urzędnika z Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. Sąd skazał natomiast dwóch oskarżonych z agencji ochroniarskiej “Tajfun” – dostali wyrok 6 i 5 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Niespójne przepisy o imprezach masowych
Publiczność, która pojawiła się w sądzie na ogłoszeniu, przyjęła decyzję sądu oklaskami.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Jachniewicz powiedziała, że sam biegły występujący w procesie przyznał, że ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych oraz przepisy o ruchu drogowym dotyczące imprez organizowanych na ulicy, są niedoskonałe i nieostre.
– Budzą wątpliwości interpretacyjne nawet u osób zajmujących się zawodowo sprawami bezpieczeństwa, tak jak biegły – stwierdziła sędzia.
Czy koncert WOŚP był imprezą o podwyższonym ryzyku?
Sędzia zwróciła uwagę, że wspomniane przepisy nie mówią dokładnie, jak powinna wyglądać ochrona wydarzeń, które nie są imprezami masowymi o podwyższonym ryzyku. A do takiej kategorii należał finałowy koncert WOŚP na Targu Węglowym 13 stycznia 2019 r.
– Jakich niebezpiecznych sytuacji można się było spodziewać na tej imprezie? Była to impreza pokojowa. Przewidywano w niej udział rodzin z dziećmi osób, nastawionych pozytywnie do idei dobroczynności i działalności charytatywnej. Brak było podstaw do uznania, że w wydarzeniu wezmą udział grupy kibicowskie, czy osób pijanych. Na scenie nie występowały też światowe gwiazdy posiadające fanów, którzy zrobiliby dużo, aby się na tę scenę dostać – mówiła sędzia.
Organizatorzy nie musieli dbać o dodatkowe zabezpieczenia
Sędzia pytała też retorycznie, czy w świetle tego organizatorzy powinni przewidzieć, że na scenie pojawi się osoba z nożem i od razu zapewnić większą liczbę ochroniarzy, wyższe barierki i detektory metalu.
– W ocenie sądu nie mieli tego obowiązku. W przeciwnym wypadku takie dodatkowe zabezpieczenia musiałyby być stosowane przy praktycznie każdej imprezie masowej – oceniła sędzia Anna Jachniewicz.
Za co zostali skazani oskarżeni z firmy ochroniarskiej?
Skazujący wyrok sąd wymierzył natomiast Gracjanowi Z. i Dariuszowi S. z firmy ochroniarskiej “Tajfun”, zajmującej się zapewnieniem bezpieczeństwa podczas koncertu WOŚP. Pierwszy z nich dostał wyrok 6, a drugi 5 miesięcy więzienia. W obu przypadkach sąd zawiesił warunkowo wykonanie kary na dwa lata.
Według sądu, obaj mężczyźni są odpowiedzialni za to, że większość osób, które zatrudniała firma “Tajfun” nie przeszła wcześniej odpowiedniego szkolenia, a ponad 20 z nich była też nieletnia. Sąd wskazał też, że zabrakło ochroniarzy przy jednym z wejść na scenę, przez które, według świadków, miał wbiec zamachowiec.
– Sąd rozumie, że takie ignorowanie takich wymogów pewnie odbywa się w całym kraju, bo takie są realia. Zleca się ochronę imprez firmom, które dają najniższą cenę i firmy te tnąc koszty zatrudniają osoby nieprzygotowane i nieprzeszkolone, nie posiadające wymaganych prawem uprawnień. Do czasu nieszczęścia, które się zdarzyło w tej sprawie. Ale to nie jest usprawiedliwienie – oceniła sędzia Anna Jachniewicz.
Dwie opinie o wyroku i zapowiedź apelacji
Uniewinniający wyrok skomentowała Agnieszka Buczyńska (zgodziła się na podanie danych personalnych), b. prezes Regionalnego Centrum Wolontariatu w Gdańsku:
„Jest to dla mnie ogromna ulga. Bo nie ma co ukrywać, że ostatnie cztery lata były dla mnie najtrudniejszymi w całym moim życiu i dla całej mojej rodziny. Cieszę się, że to dziś dobiegło końca. Z jednej strony jest to więc ogromna ulga, natomiast prawda jest też taka, że dzisiaj czekam też bardzo mocno na wyrok w sprawie mordercy prezydenta Pawła Adamowicza. I to dziwi, że mi stawiano zarzuty, a do dnia dzisiejszego nie ma jeszcze wyroku sprawcy, który ranił prezydenta na scenie na oczach setek ludzi. A tego wyroku wciąż nie ma. Ogłoszony dziś wyrok podważa w każdym aspekcie winę mojej osoby i organizacji, którą reprezentowałam. Prokuratura powinna skupić się na tym, aby zapadł wreszcie wyrok w sprawie mordercy prezydenta Gdańska.
Ta cała sytuacja, te trudne doświadczenia nie spowodują, że przestanę działać publicznie, dalej mam duże zaufanie do ludzi i nadal będę angażować się na rzecz Gdańska i społeczności lokalnych.”
Ogłoszony przez Sąd Rejonowy Gdańsk Południe wyrok nie jest prawomocny. Prokurator Michał Kroplewski zapowiedział złożenie apelacji.
Komentarza dotyczącego wyroku udzielił gdansk.pl Piotr Adamowicz, brat zamordowanego prezydenta Gdańska.
– Ten wyrok potwierdza, o czym byłem od początku przekonany, że przygotowanie i organizacja finału WOŚP w Gdańsku w 2019 r. nie miały wpływu na to, że został zamordowany mój brat. Sąd, po prostu, to potwierdził. Tym samym też, wyrok ten narusza narrację o bezpośrednim wpływie złej organizacji, która miała doprowadzić do tego, że Stefan W. wdarł się z nożem na scenę.
W procesie mordercy Pawła Adamowicza mowy końcowe zaplanowane są na 13 marca.
(UMG)