Pięć dni zajmie nurkom-minerom Marynarki Wojennej RP unieszkodliwienie niewybuchów, na które natrafiono podczas oczyszczania dna Zatoki Gdańskiej pod budowę terminala gazowego FRSU.
To 100 pocisków artyleryjskich i spora bomba lotnicza – w sumie 1200 kg materiałów wybuchowych z czasów II wojny światowej. Dla bezpieczeństwa, przez pięć dni – od wtorku do piątku, i w następny wtorek – w godz. 9 – 16 nie będzie można wejść do wody na plażach od Stogów po Sobieszewo Orle.
Znaleźć ferromagnetyki
Od jesieni specjaliści z 13. dywizjonu nurków-minerów w Gdyni sprawdzali pod względem bezpieczeństwa dno Zatoki Gdańskiej. Jednostka ta podlega 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu, która zabezpiecza całą operację pod względem logistycznym. Najpierw po akwenie pływał okręt, który przy pomocy zaawansowanej technologicznie aparatury skanował dno w poszukiwaniu obiektów ferromagnetycznych – mówiąc w uproszczeniu, są to obiekty metalowe, głównie żelazne.
Następnie pod wodę zeszli nurkowie-minerzy, by sprawdzić, czy zmapowane obiekty to niewybuchy, które mogą być niebezpieczne dla realizacji inwestycji.
Śmiertelnie niebezpieczne
Efekt tej pracy to znalezienie około 100 pocisków artyleryjskich i 100-kilogramowej bomby lotniczej produkcji radzieckiej. W sumie zebrano kilka ton żelastwa, wypełnionego materiałami wybuchowymi o łącznej masie 1,2 tony. Dla przykładu: w 120-kilogramowym pocisku artyleryjskim znajduje się około 20 kg materiału wybuchowego.
– Wszystkie niewybuchy pochodzą z okresu II wojny światowej – mówi kpt. mar. Łukasz Koziarski, oficer prasowy 8.FLOW. – Mimo, że przeleżały 80 lat pod wodą, wciąż są śmiertelnie niebezpieczne.
Dlaczego kilka dni
Gdy już nurkowie-minerzy ustalili, że na dnie mają do czynienia nie z kawałem jakiegoś tam żelastwa, lecz z niewybuchem – przemieszczali znalezisko w jedno z wyznaczonych miejsc. W ten sposób powstało kilka podwodnych stert pocisków artyleryjskich, które teraz będą wysadzone. W podobny sposób zdetonowana też będzie 100-kilogramowa bomba lotnicza.
– Dlatego właśnie potrzebujemy kilku dni na wykonanie naszego zadania – wyjaśnia kpt. mar. Łukasz Koziarski. – Po każdej eksplozji trzeba będzie sprawdzić, czy wszystko udało się zneutralizować.
Inaczej niż z wielką miną
Wybuchy będą nastąpią w odległości prawie 6 km od brzegu, na głębokości około 20 metrów. Kpt. mar. Łukasz Koziarski mówi, że raczej nie będzie efektownych fontann, jakie obserwować można przy neutralizacji min morskich.
– Są to po prostu mniejsze ilości materiału wybuchowego, zgrupowane w różnych miejscach na dnie – tłumaczy oficer prasowy 8.FLOW. – Eksplozja sterty pocisków artyleryjskich to jednak nie to samo, co wybuch potężnej miny morskiej. Masa ma znaczenie.
Można mieć więc niemal pewność, że podwodna detonacja niewybuchów w żaden sposób nie może zagrozić osobom, znajdującym się na nadmorskich plażach w Gdańsku.
Będą pilnować zakazu
Mimo braku większego zagrożenia, zdecydowano o wprowadzeniu zakazu wchodzenia do wody. Spacerować po plaży można, zamoczyć nogi – już nie.
Zakaz obowiązuje w godz. 9 – 16, przez pięć dni: od wtorku, 11 marca, do piątku, 14 marca. Potem jeszcze “dogrywka” – we wtorek, 18 marca.
Na plażach, od Stogów do Sobieszewa Orle (w sumie około 9 km) przestrzegania zakazu będą pilnować patrole policji, Straży Miejskiej, Wojsk Obrony Terytorialnej, a także patrole ratowników wodnych Gdańskiego Ośrodka Sportu, poruszające się na quadach.
Przy każdym wejściu zostaną umieszczone informacje o zagrożeniu i zakazie wejścia do wody. – Należy bezwzględnie stosować się do poleceń wszystkich służb, zabezpieczających operację unieszkodliwienia niewybuchów – podkreśla Paulina Chełmińska z Referatu Prasowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Za koordynację zabezpieczenia plaż odpowiada Miejskie Centrum Zarządzania Kryzysowego UMG, tel. 58 778 60 00.