INNEZIMOWE

Finał World Touru w Mediolanie. Polscy zawodnicy drugiego dnia w short tracku

Włochy

Polska sztafeta kobiet była szósta w sobotę podczas drugiego dnia finału World Touru w short tracku, który jest rozgrywany w Mediolanie.

Z kolei dziewiąte miejsce w rywalizacji mężczyzn na 500 metrów zajął Diane Sellier. Dużo kontrowersji z udziałem Polaków było natomiast w półfinale sztafet mieszanych.

Piątkowe biegi z udziałem naszych reprezentantów wlały dużo optymizmu w serca polskich kibiców. Nadzieję na miejsce w pierwszej dziesiątce World Touru zachował m.in. Michał Niewiński, dwukrotny medalista WT na 1000 m z tego sezonu, który sobotnie, indywidualne zmagania zaczął od półfinału na 1500 m. Na końcowych rundach tego biegu Polak zdołał przesunąć się na trzecią pozycję, korzystając z upadku rywali, awansując tym samym do finału B. Z kolei w nim, zdaniem sędziów, 21-letni zawodnik Juvenii Białystok dopuścił się przewinienia i ostatecznie został sklasyfikowany na trzynastym miejscu.

Jedną z kolejnych nadziei na polski medal w sobotę w Mediolanie była rywalizacja mężczyzn na 500 m, gdzie oglądaliśmy dwójkę naszych reprezentantów. Swój pierwszy półfinał WT w tym sezonie osiągnął Diane Sellier. 24-latek ze Stoczniowca Gdańsk usilnie naciskał prowadzących Kanadyjczyka Williama Dandjinou i Włocha Thomasa Nadaliniego. Na trzecim okrążeniu Sellier wykorzystał upadek reprezentanta gospodarzy i nie oddał już miejsca w półfinale. Do biegu o medale nie awansował, w finale B zajął czwartą pozycję, co w końcowym rozrachunku dało mu dziewiątą lokatę.  

W ostatnim ćwierćfinale 500 m mężczyzn pecha miał za to Niewiński. Jadący na drugiej pozycji lider polskiej kadry na chwilę stracił równowagę i tym samym wytracił impet, co bezwzględnie wykorzystali rywale. Na metę Niewiński wpadł na czwartym miejscu, co oznaczało, że na kolejne indywidualne podium WT musi poczekać przynajmniej do niedzieli.

– Niestety, czasem tak bywa, że nie wszystko idzie po naszej myśli. Podobnie zaczynałem sezon w Montrealu, gdzie dopiero trzeciego dnia zdobyłem medal. Taki jest short track, trzeba to zaakceptować. Nie chcę narzekać na lód, ale dziś było dużo upadków w sytuacjach zbliżonych do mojej – tłumaczył Niewiński.

Sobotę od wygranych w repasażach na 1000 m rozpoczęła Kamila Stormowska. W ćwierćfinale Polka na ostatnim okrążeniu straciła trzecią pozycję na rzecz Węgierki Petry Jaszapati i pożegnała się z rywalizacją. Jak przyznała Stormowska, przedpołudniowe eliminacje kosztowały ją siły, których być może zabrakło na finiszu.

– Ważne jest zachować siły na główne starty. Te repasaże może nie są aż tak szybkie, ale trzeba je przejść i zabierają trochę siły. Miałam w nogach trzy biegi ze sztafetą mieszaną, aczkolwiek nie chcę na nic zwalać – mówiła Stormowska.

O sporym pechu mogą natomiast mówić polskie sztafety. Bliska przejścia do finału była nasza sztafeta mieszana. Drobny błąd na finiszu ze strony Niewińskiego i w efekcie kontakt z Włochem Pietro Sighelem sprawił, że mimo pokonania mety na drugiej pozycji, Polacy nie mogli wystartować w biegu o medale. Straconej szansy żal było tym bardziej, że kwartet uzupełniony o Selliera, Stormowską i Natalię Maliszewską od samego początku utrzymywał się za plecami zwycięzców z Kanady. Sami zawodnicy czuli się pokrzywdzeni decyzją arbitrów.

– Umiem pogodzić się z sytuacjami sędziowskimi i przyznać się do błędu, ale w tym wypadku go nie było. Każdy, kto ogląda short track i cokolwiek wie o nim, wie, że wykonany przeze mnie ruch był naturalny. To uderzenie nie było mocne. Wiele zespołów również nie zgadzało się z tym werdyktem – rozkładał ręce Niewiński. – Ta decyzja była naprawdę nie fair. Michał nie zrobił niczego, co byłoby niezgodne z przepisami. To byłby nowy rekord Polski – dodała Stormowska.

Dużą wolę walki z utytułowanymi rywalkami wykazały też Polki. W półfinale, po zmianie Maliszewskiej z Gabrielą Topolską, nasze zawodniczki wysunęły się na drugie miejsce przed Włoszki. Jak na złość dla Polek, po chwili na tor upadła Stormowska, przekreślając szansę jazdy tego dnia o medale. W finale B biało-czerwone, wśród których startowała również Nikola Mazur, znów były uwikłane w kontrowersyjną sytuację. Po kontakcie z Japonką na lodzie znów wylądowała Stormowska, ale tym razem sędziowie uznali winę Azjatki. Ostatecznie Polki zostały sklasyfikowane na wysokim, szóstym miejscu.

– Kanadyjka w półfinale niechcący podłożyła Kamili klocek pod nogi. Ciekawe, jakby skończył się ten półfinał bez jej upadku. Myślę, że jesteśmy na tyle silne, że mogłyśmy walczyć o wejście do finału – komentowała Gabriela Topolska.

Do finału sztafet męskich nie awansowali także Polacy (Niewiński, Sellier, Felix Pigeon, Łukasz Kuczyński), którzy w półfinale byli trzeci, za Japończykami i Kanadyjczykami, i w niedzielę pojadą w finale B.

– Widzieliśmy już finał A, wysunęliśmy się na prowadzenie i myśleliśmy, że utrzymamy pierwszą pozycję. Weszliśmy w walkę z Japończykami, straciliśmy trochę czasu i na tym skorzystali Kanadyjczycy. W tym sezonie każdy jest mocny. Budujemy swoją pozycję, co pokazaliśmy rok temu na MŚ. Wiemy, że idziemy w dobrym kierunku – zapewniał Kuczyński.

W niedzielę ostatni dzień finału WT w Mediolanie, podczas którego zostaną rozdane medale w sztafetach, a także na 500 i 1500 m kobiet oraz 1000 m mężczyzn.

Pokaż więcej

redakcja

Kronika24.pl - TYLKO najważniejsze informacje z Polski i ze świata!

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button