Kapitalne i piękne handballowe widowisko – taki był drugi ćwierćfinałowy mecz między I. Kielce a SC Magdeburgiem.
120 minut gry w Hali Legionów i Getec Arenie okazało się za mało, by wyłonić uczestnika Final Four. Do tego potrzebne były rzuty karne, a w tych lepszy okazał się SC Magdeburg (27:25).
57′ minuta drugiego ćwierćfinałowego meczu Ligi Mistrzów między I. Kielce a SC Magdeburgiem. Andreas Wolff broni rzut karny. Gospodarze mają piłkę, długo rozgrywają w ataku. Niestety zdobywają bramkę na 23:21. Taki wynik oznacza, że to oni są w Final Four w Kolonii. I. Kielce nie powiedziała ostatniego słowa, bramkę zdobywa Igor Karacić. Niemcy mają niecałe 60 sekund, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Ich wygrana tylko jedną bramką oznacza rzuty karne (na skutek zwycięstwa kielczan w Hali Legionów 27:26 przed tygodniem w pierwszym spotkaniu). Sędziowie co chwilę przerywają grę i od rzutu wolnego ciągle zaczynają gospodarze. Emocje sięgają zenitu, nieco uspakaja je Talant Dujshebaev, który bierze czas.
Niemcy wreszcie oddaję rzut i broni go Andreas Wolff. O czas znów prosi szkoleniowiec I. Jego podopieczni mają 12 sekund. Jeśli zdobędą gola na remis pojadą do Kolonii na Final Four. O wzmożony doping żółto-biało-niebieską publiczność prosi w tym czasie Dylan Nahi. Goście zaczynają, zbiega Wolff, za niego pojawia się Moryto. Piłka trafia na koło do Arstema Karaleka, ale sędziowie odgwizdują rzut wolny. Równo z syreną bramki nie zdobywa Dani Dujshebaev i do wyłonienia finalisty potrzebne będą rzuty karne.
Dwie pierwsze siódemki to skuteczne obrony bramkarzy, drugie już zamienione na gole, trzecie podobnie. Czwartą znakomicie rozpoczął Andreas Wolff, a Dani Dujshebaev swój rzut zamienił na gola. O wszystkim zdecydować miała ostatnia seria. Do tego rzutu podszedł Alex Dujshebaev. I lepszy okazał się Sergey Hernadez. Konieczna była kolejna seria. Te rozpoczął Dylan Nahi i znów lepszy okazał się bramkarz rywali.
SC Magdeburg – I. Kielce 27:25 (11:12)
SC Magdeburg: Hernandez 1, Aggefors – Musche, Claar 6, Kristjanson, Petterson, Smarson 2, Magnusson 6, Hornke 4, Weber, Lagergren, Mertens 2, Saugstrup 2, O’Sullivan, Damgaard, Bergendal 1.
I. Kielce: Mestrić, Wolff – Wiaderny, Kounkoud, A. Dujshebaev 4, Tournat 3, Karacić 3, Moryto 2, D. Dujshebaev 3, Thrastarson 3, Surgiel, Paczkowski, Karalek 3, Nahi 1.
Przed meczem. Walka o awans do FINAL FOUR
Charakter, wola walki i ambicja mogą być kluczowe w wywalczeniu przez I. Kielce awansu do Final Four Ligi Mistrzów. Zespół na drugie starcie z SC Magdeburgiem pojechał głodny zwycięstwa, a za nimi ruszyło ponad pół tysiąca kibiców, którzy z trybun będą wspierać swoich ulubieńców.
O udziale w Final Four Ligi Mistrzów na początku sezonu marzy chyba każdy klub. Choć są oczywiście zespoły, o których powiemy, że zdecydowanym faworytem do turnieju w Kolonii i takie, które pretendują do tego grona. Do pierwszej grupy zaliczyć można zarówno I. Kielce, jak i SC Magdeburg. Dość powiedzieć, że są to przecież finaliści ubiegłorocznej edycji LM, a po zaciętym boju dopiero po dogrywce o jedną bramkę lepsi okazali się podopieczni trenera Benneta Wiegerta. Kielczanie z tym niemieckim zespołem grali też podczas listopadowego Super Globe w Arabii Saudyjskiej (musieli uznać wyższość rywala, który zwyciężył 28:24).
Aż trudno w to uwierzyć, ale oba zespoły w Lidze Mistrzów na swoim terenie spotkają się dopiero teraz. Magdeburg w Hali Legionów w ubiegłym tygodniu przegrał 27:26.
Trener Talant Dujshebaev w wypowiedziach przyznał, że spodziewał się wyższej wygranej. Ale znalazł też pozytywne aspekty, które trzeba wyróżnić. To gra w defensywie. Bo zespół trenera Wiegerta gra bardzo niewygodny i trudny do obrony handball – niewiele oddaje rzutów z drugiej linii. Szybcy, dynamiczni rozgrywający wolą wchodzić w pojedynki jeden na jeden z przeciwnikami i dochodzić do rzutów z szóstego metra. Zdobyli w ten sposób 16 bramek na 20 prób (a cztery po rzutach z drugiej linii na 11 prób). Kielczanie z kolei mieli 18 bramek na 22 rzuty z szóstego metra i 5 na 16 z dziewiątego.
Taki styl gry Niemców spowodował, że I. Kielce gra w obronie w ustawieniu 5-1, cały pierwszy mecz na tej pozycji występował Benoit Kounkoud. Francuz radzi tam sobie naprawdę dobrze. Sytuację utrudniła też czerwona karta dla Dylana Nahiego, którą obejrzał za atak na twarz Gisliego Kristjanssona.
Kolejnym naprawdę ważnym argumentem przemawiającym na korzyść kielczan jest zwycięstwo w pierwszym meczu. Wygrana na pewno pozwoliła zawodnikom uwierzyć we własne możliwości i umiejętności. Gracze też podkreślają, że o zwycięstwie mogą zdecydować detale, ale ważne detale – charakter i cierpliwość. – Uważam, że to będzie mecz „gol za gol”. Gra nerwów, gra charakteru, gra cierpliwości. O zwycięstwie zdecydują ostatnie minuty – przyznaje Artsem Karalek.
Pierwsze starcie z Magdeburgiem to także nieszczęśliwy, bardzo groźnie wyglądający, ale na szczęście nie aż tak poważny jak to wyglądało, uraz Michała Olejniczaka. Felix Claar upadając na parkiet po zdobytej bramce wpadł w kieleckiego zawodnika. Jego noga nienaturalnie wygięła się w drugą stronę. Rozgrywający został zniesiony, konieczna była nawet interwencja ratowników medycznych. Badania wykazały złamanie podchrzęsnte przedniej części kłykcia przyśrodkowego piszczeli oraz stłuczenie kłykcia przyśrodkowego kości udowej. – To najbardziej łaskawy scenariusz, który mogliśmy przewidzieć. Udało się uchronić więzadło przed zerwaniem – mówi Tomasz Mgłosiek, fizjoterapeuta I. Kielce. Niestety zła wiadomość jest taka, że Olejniczak do końca sezonu już nie zagra.
Z trybun Getec Areny w Magdeburgu żółto-biało-niebieskich wspierać będzie ponad pół tysiąca fanów. Do Magdeburga dotrą trzema autokarami, ale zdecydowana większość pojedzie na własną rękę. Kibice już zapowiadają, że zamierzają zaprezentować wyjątkową oprawę przygotowaną właśnie na mecz, którego stawką jest awans do Final Four.
(Superliga)