Lekkoatletyczna reprezentacja Polski zajmuje trzecie miejsce po pierwszym dniu rywalizacji w drużynowych mistrzostwach Europy.
W piątek na Stadionie Śląskim świetnie spisała się Ewa Swoboda, która wygrała bieg na 100 metrów z rekordem imprezy oraz zdobyła złoto Igrzysk Europejskich Kraków-Małopolska 2023.
Komplet punktów dla reprezentacji Polski zdobyła sprinterka Ewa Swoboda. Zwycięstwo na doskonale sobie znanej bieżni Narodowego Stadionu Lekkoatletycznego okrasiła czasem 11.09, czyli rekordem drużynowych mistrzostw Europy.
– Wykonałam plan, jestem z siebie bardzo zadowolona. To 11.09 może być, ale najważniejsze tutaj jest to, że wygrałam i zebrałam szesnaście punktów dla drużyny – powiedziała Swoboda.
Polka przyznała, że start drużynowy wiąże się z wyjątkowymi emocjami oraz odpowiedzialnością.
– Strasznie (co w tym strasznego? Prawidłowo mówi się – BARDZO. Po drugie „się” stawia się po czasowniku – red.) się stresowałam. To duża odpowiedzialność, startujemy dla reprezentacji. Jak zrobię falstart to sama nie pobiegnę, ale zero punktów dla drużyny to przypał – przyznała po biegu nasza sprinterka.
Jednym z najciekawszych pojedynków pierwszego dnia mistrzostw Europy był bieg na 400 metrów. Zmierzyły się w nim mistrzyni i wicemistrzyni kontynentu z zeszłego sezonu. Podobnie jak przed rokiem w Monachium lepsza była Holenderka – Femke Bol wygrała z czasem 49.82 i zdystansowała Natalię Kaczmarek, która jedno okrążenie pokonała w 50.34.
– Chciałam pobiec szybciej, ale się nie udało. Mogło być pierwsze miejsce, ale tutaj biega się głównie dla drużyny i czas trochę schodzi na drugi plan. Ciężko było dziś wygrać z Femke Bol. Jest piętnaście. punktów dla reprezentacji, to jest ważne – przyznawała Kaczmarek.
Polka uzyskała dziś trzeci w wynik w tym sezonie, chociaż szybkiemu bieganiu nie sprzyjały warunku atmosferyczne.
– Ciężko się tutaj oddycha i ciężko się biegło. Będę jednak jeszcze musiała przeanalizować czy ten wynik jest efektem właśnie pogody, czy czegoś innego – zaznaczyła Kaczmarek.
Konkurs rzutu młotem Malwina Kopron rozpoczęła od próby na 67.74. Później rzucała ponad 70 metrów, by w ostatniej kolejce posłać młot na 71.18 i przesunąć się czwartej na trzecią pozycję.
– Cieszę się, że udało się dołożyć te kilka centymetrów i zdobyć więcej punktów. To drużynowe mistrzostwa Europy, liczy się walka dla reprezentacji i ten jeden punkt może później być na wagę złota – mówiła Malwina Kopron.
Czwarte miejsce w biegu na 100 metrów, z czasem 10.21, zajął Dominik Kopeć. Sprinter Agrosu Zamość miał w Chorzowie chrapkę na poprawienie rekordu Polski, ale jak sam przyznał popsuł drugą część biegu.
– Będę musiał ten bieg na spokojnie przeanalizować w domu. Wydaje mi się, że ta druga część dystansu była tragiczna, ale tak czasem bywa. W porównaniu do dzisiejszego występu to moje biegi z Dessau na 10.05 i 10.06 były pełne luzu i rytmu do końca. Tutaj tego po prostu zabrakło – analizował start Kopeć.
Piotr Lisek w pierwszych próbach zaliczył 5.45, 5.65 oraz 5.75. W drugim podejściu nasz zawodnik pokonał 5.80, a później miał trzy nieudane skoki na 5.85. Został sklasyfikowany na czwartym miejscu w stojącym na bardzo dobrym poziomie konkursie, który wygrał Holender Vloon (5.85).
– Jestem zadowolony z tego startu. Myślę, że wypełniłem to minimum, którego ode mnie się oczekuje. Cieszę się, że ustabilizowałem się na 5.80. Wiem, że kibice to doceniają. Na trybunach była ich garstka, ale ten doping był naprawdę bardzo mocny i pomagał – przyznał Lisek.
Piąte miejsce w konkursie pchnięcia kulą zajął Klaudia Kardasz. Zmagania w ramach drużynowych mistrzostw Europy Polka zakończyła z wynikiem 17.12. Konkurs rozpoczęła jednak od lepszej próby, ale w wyniku awarii aparatury pomiarowej zmagania zostały wstrzymane, a pierwsza seria powtórzona.
– To był dziwny konkurs. Żal mi tej pierwszej próby, bo była naprawdę dobra. Myślę, że pchnęłam tam najlepszy wynik w sezonie – analizowała Kardasz. Konkurs kulomiotek wygrała Portugalka Auriol Dongmo (19.07).
Siódmy czas dnia – 1:47.18 – uzyskał w biegu na 800 metrów Mateusz Borkowski. Niespodziewanie najlepszym wynikiem popisał się zwycięzca serii B, czyli Szwajcar Ramon Wipfli (1:46.73).
Na ósmym miejscu konkurs trójskoku zakończył Adrian Świderski – nasz weteran uzyskał w najlepszej próbie 15.75. Tę konkurencję, z wynikiem 16.84, wygrał Włoch Tobia Bocchi.
Aneta Konieczek, która nie biegała w zawodach na dystansie 5000 metrów od dwóch lat, poprawiła na Stadionie Śląskim rekord życiowy. Finiszowała dziewiąta z czasem 15:43.35 i zdobyła osiem punktów dla drużyny. Jako pierwsza metę w tym biegu minęła Włoszka Nadia Battocletti – 15:25.09.
Po dwóch nieudanych próbach Daria Zabawska w trzeciej uzyskała wynik 52.11, który tylko na chwilę dawał jej pozycję w finałowej „ósemce”. Ostatecznie dalej rzuciła Holenderka Corinne Nugter i Polka została sklasyfikowana na dziewiątym miejscu.
Dopiero dwunaste miejsce w biegu na 400 metrów zajął Karol Zalewski. Uzyskał czas 45.95 i zdobył dla Polski 5 punktów. Najlepszy na tym dystansie był Norweg Håvard Bentdal Ingvaldsen, który poprawił rekord imprezy – 44.88.
Maciej Megier na finiszu rywalizacji na 3000 metrów z przeszkodami wyprzedził Francuza i finiszował dwunasty z czasem 8:45.85. W tym biegu wygrał Hiszpan Daniel Arce (8:25.88).
– Zdobywamy rok po roku doświadczenie w organizacji największych. Akurat wydarzenia lekkoatletyczne, jeśli chodzi o skalę trudności, są jednymi z najtrudniejszych. To wymaga doskonałej koordynacji, żeby wszystko sprawnie i o czasie się wydarzyło. Tu tak właśnie jest, ale na Stadionie Śląskim jest ekipa, która specjalizuje się w organizacji zawodów lekkoatletycznych. Wystarczy wspomnieć, że tu odbywa się Diamentowa Liga, seria największych mityngów lekkoatletycznych na świecie – mówił obecny podczas rywalizacji na chorzowskim stadionie minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk.
Po pierwszym dniu rywalizacji w drużynowych mistrzostwach Europy reprezentacja Polski zajmuje trzecie miejsce. Biało-czerwoni zgromadzili 127 punktów. Liderami zmagań są świetnie dysponowani na Śląsku Włosi mający na koncie 141 punktów.
Pełne wyniki: Chorzów