W tym roku wyjdziecie ze Stadionu Śląskiego zmęczeni od emocji.
Wszystko wskazuje, że czeka nas historyczna edycja Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej – zapowiada Piotr Małachowski, dyrektor sportowy polskiego przystanku Diamentowej Ligi.
Prawie wszystko jest już gotowe na 16 lipca. Organizatorzy właśnie odkrywają listy startowe, w ostatniej chwili trafiła na nie Yulimar Rojas. Bilety są jeszcze w sprzedaży.
Jeżeli Armand Duplantis i Jakob Ingebrigtsen zaczynają planowanie sezonu od rozmów z Silesia Memoriałem Kamili Skolimowskiej, to znak, że impreza poświęcona pamięci zmarłej młociarki jest już na organizacyjnym olimpie. Mityng, który 16 lipca odbędzie się na Stadionie Śląskim, został na stałe częścią Diamentowej Ligi, a to korzyść, z której najbardziej skorzystają kibice. W niedzielę najważniejszy obiekt lekkoatletyczny w Polsce ugości mistrzów olimpijskich, medalistów MŚ i aż pięcioro rekordzistów świata. To ostatnie grono właśnie poszerzyła słynna trójskoczkini Yulimar Rojas, która w ostatniej chwili dołączyła do obsady memoriału.
– Przed rokiem przebiliśmy własny sufit. Teraz pod każdym względem chcemy to zrobić ponownie – zapowiada Marek Plawgo, dyrektor ds. komunikacji zawodów. Kto jeszcze nie ma biletu na 14. edycję Memoriału „Kamy”, powinien się nad tym poważnie zastanowić. Okazje do zobaczenia naraz tak wielu legend lekkoatletyki – podkreśla Piotr Małachowski – zdarzają się prawie wyłącznie na igrzyskach albo mistrzostwach świata.
W sumie w programie znalazło się aż 19 konkurencji. Na niespełna tydzień do mityngu organizatorzy odsłaniają karty.
BIEGI:
16 lipca na „Kamie” odbędą się obie rywalizacje na 100 metrów. W męskiej ma spotkać się dwóch medalistów ostatnich MŚ 2022 – Fred Kerley i Marvin Bracy, których sprawdzą chociażby takie asy jak Noah Lyles i Christian Coleman. Wśród pań Ewę Swobodę czeka pojedynek z krnąbrną i charyzmatyczną Sha’Carri Richardson, pięciokrotną medalistką olimpijską Shericką Jackson (10.65 s w ostatni weekend!) czy Marie-Josee Ta-Lou.
Równie mocny powinien być żeński bieg na 400 m, gdzie Natalia Kaczmarek zmierzy się chociażby z mistrzynią świata Marileidy Paulino. Dominikanka jest niepokonana w tym roku, a do ostatniego weekendu posiadała najlepszy rezultat na listach World Athletics. Jest faworytką nadchodzących MŚ. Tylko że tak będzie można powiedzieć o wielu gościach Diamentowej Ligi na Śląsku. Kto wie bowiem, na ile stać rekordzistę świata na 400 m Wayde’a van Niekerka. Eksperci zastanawiają się również, na ile na płaskim dystansie zdoła rozpędzić się nominalny płotkarz Alison dos Santos. Bo że na płotkach potrafi wiele, pokazał już wielokrotnie, m.in. w Tokio.
Ingebrigtsen, który niedawno na Diamentowej Lidze w Oslo poprawił rekord Europy w biegu na 1500 m, u nas ma pobiec ostatni raz przed MŚ w Budapeszcie. Jego rywalem będzie m.in. Hiszpan Mohamed Katir – właściciel drugiego rezultatu na tym dystansie w historii Starego Kontynentu. Średniodystansówki na „Kamie” mają w programie aż dwa biegi. Na 800 m rozpoczynająca tego dnia sezon Sofia Ennaoui stanie na starcie ramię w ramię m.in. z Mary Moraa’ą – liderką światowego rankingu, która swoją formą zaszokowała ostatnio publiczność w Lozannie. Na 1500 m natomiast obejrzymy starcie Diribe Welteji z Birke Haylom. Ta druga, wciąż juniorka młodsza, w Oslo poprawiła na milę rekord świata U20.
– Mamy szczęście, że możemy liczyć na naszych partnerów: Województwo Śląskie, Ministerstwo Sportu i Turystyki, a także Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. To w dużej mierze dzięki nim możliwy jest taki organizacyjny rozmach. Bo jeśli na 3000 m pań spotkają się u nas Gudaf Tsegay i Beatrice Chebet, czyli mistrzyni i wicemistrzyni świata z Eugene, to to jest naszym zdaniem rozmach. Od menedżerów słyszymy nieśmiało, że w ich walce możliwe będzie wszystko – uważa Małachowski.
Ale to na bieżni nie wszystko, bo jednym z głównych punktów programu Silesia Memoriału Kamili Skolimowskiej będą też biegi przez płotki. U pań w bloki wejdą obok Pii Skrzyszowskiej Tobi Amusan, Kendra Harrison i Jasmine Camacho Quinn. Amusan przed rokiem odebrała Harrison rekord świata, a Camacho-Quinn to tegoroczna liderka list i mistrzyni olimpijska z Tokio. Co jednak równie ważne, Pia – mistrzyni Europy i rekordzistka kontynentu U23 – rozkręca się z biegu na bieg. I bynajmniej nie będzie w tej potyczce bez szans. Zagadką pozostaje też rozstrzygnięcie w męskiej rywalizacji. Jeżeli dopisze pogoda, to Grant Holloway i sensacyjnie zdyskwalifikowany za falstart w Eugene Devon Allen mogą pokusić się na kolejny atak na rekord świata. Holloway’owi do tego rezultatu brakuje tylko setnej sekundy. Allenowi – 0.04 s. Obu na Śląsku do walki zmotywuje wicemistrz globu z Eugene – Trey Cunningham.
– Nie ma chyba jednak lepszego motywatora niż rekordzista świata, który sprzątnął ci sprzed nosa to, na co sam miałeś ochotę – tak Plawgo zapowiada natomiast męski bieg na 3000 m z przeszkodami.
Gwiazdą tego tym razem ma być Soufianne El Bakkali, któremu szalenie zależy na podjęciu korespondencyjnej walki z Lamechą Girmą. Na naszym memoriale po wynik ma go pociągnąć m.in. nieobliczalny i wciąż uczący się wielkiego sportu Getnet Wale.
SKOKI:
Oczywiście biegi to tylko część dobrego lekkoatletycznego spektaklu. O resztę emocji postarają się przedstawiciele konkurencji technicznych. A raczej ich królowie, bo tylko tak można anonsować występ obu mistrzów olimpijskich w skoku wzwyż.
Mutaz Essa Barshim i Gianmarco Tamberi po napisaniu historii fair play w Japonii kontynuują wspólną podróż i start na Śląsku dla obu jest jednym z ważniejszych tegorocznych przystanków. Atutem Tamberiego będzie znajomość obiektu – pod koniec czerwca był tutaj na Drużynowych ME z drużyną Włoch. Italia, także dzięki jego dobrej postawie, zdobyła wtedy złoto. Teraz ponownie jednym z rywali będzie nasz Norbert Kobielski. Może się jednak zdarzyć, że pomimo spektakularnej listy startowej, to w żeńskim konkursie skoczkiń zdarzy się coś bardziej wzniosłego.
Na „Kamie” wystąpią bowiem m.in. Jarosława Mahuczych, Nicola Olyslagers i Eleanor Patterson. W Eugene ta ostatnia niespodziewanie pokonała Ukrainkę, zresztą Mahuczych i tym razem ma się za kim oglądać. Ostatnio w Lozannie Olyslagers dowiodła, że w Budapeszcie chce bić się o złoto, skacząc aż 2,02 m – jej nową życiówkę i przy okazji najlepszy wynik w tym roku na świecie.
Występ Armanda Duplantisa w skoku o tyczce jest natomiast reklamą samą w sobie.
– Bardzo dobrze czuję się na Stadionie Śląskim, a Polska to dla mnie szczególne miejsce. Chciałbym u was znów poprawić rekord świata. Wiele zależy jednak od pogody – ostrożnie zapowiadał niedawno Szwed. – Gdzie się nie pojawia, tam wszyscy – z nim samym na czele – liczą na rekord. Z przyjemnością wypłacimy mu za to premię, jeśli teraz się uda – potwierdza Małachowski. Obok Piotra Liska ry-walem Szweda będzie m.in. KC Lightfoot – Amerykanin, który kilka tygodni temu pokonał aż 6,07 metra. Nikt inny nie skakał tak wysoko, odkąd nastała era Króla Mondo.
Postacią numer jeden w trójskoku będzie Yulimar Rojas, dla której do końca trzymano miejsce na listach startowych. Wenezuelka w ostatnich latach całkowicie zdominowała tę konkurencję, a jej rekord świata – 15,74 m sprzed roku – to poziom, który może być przez dekady niedostępny dla kogokolwiek innego. Gwiazda na Śląskim będzie naturalną faworytką do wygranej, jednak starcie Shanieki Ricketts z Maryną Bech Romanczuk także powinno elektryzować publiczność. Tym bardziej, że w niedawno rozegranych DME Ukrainka tutaj cierpiała. Choć była faworytką, w skoku w dal spaliła wszystkie próby i pozbawiła swoją kadrę wielkiej zdobyczy punktowej. Teraz na pewno będzie chciała zatrzeć tamto złe wrażenie.
RZUTY:
– Mimo że młociarze nie mają wstępu do podstawowej rywalizacji w ramach Diamentowej Ligi, u nas traktujemy tę konkurencję jak pełnoprawną część elity. Kamila Skolimowska, która patrzy na nas z góry, bardzo by tego chciała. I choćby 16 lipca na Śląskim padło nawet piętnaście rekordów świata, rzut młotem był, jest i będzie najważniejszą częścią naszej imprezy – zapowiada Małachowski.
Stąd Paweł Fajdek, Wojciech Nowicki i Malwina Kopron będą mieć możliwie najlepszych rywali. Brązowa medalistka olimpijska w Tokio sprawdzi się z Brooke Andersen – trzecią w dziejach miotaczką, która rzuciła młotem ponad 80 m. Polscy giganci z kolei wystąpią z rywalami, którzy za miesiąc z pewnością będą też ich konkurentami w finale MŚ. Jednym z nich będzie Eivind Henriksen – Norweg, który rozdzielił ich na podium IO 2021. Co ważne, dla Fajdka będzie to już 13. start w memoriale „Kamy”. Wygrał aż osiem razy i dziś podkreśla, że to jego najważniejszy występ tego lata, zaraz obok mistrzostw świata.
Nowicki i Fajdek szukają najwyższej formy. Ryan Crouser, który wiosną poprawił kolejny raz własny rekord świata w pchnięciu kulą (23,54 m), już ją ma. Jeżeli także zaproszeni na Śląsk Joe Kovacs i Tom Walsh zaczęli już ostatni etap przygotowań do MŚ, to niewykluczone, że Michałowi Haratykowi do wejścia do TOP3 niedzielnego konkursu będą potrzebne pchnięcia lepsze od rekordu Polski.
– I na takie właśnie liczymy. Nic nie wznieca tak pamięci o Kamili jak rekordy, które padają w zawodach jej imienia – zaciera ręce Plawgo.
Początek zawodów 16 lipca o godz. 14. Główna, diamentowa część imprezy rusza o godz. 16.