W sobotę na Rajdzie Dakar została rozegrana pierwsza część etapu maratońskiego.
- Marek Goczał i Maciej Marton zajmują 2. miejsce w klasyfikacji generalnej SSV,
- Wszystkie załogi polskie awansowały o jedną pozycję.
7. etap Rajdu Dakar składał się z 528 kilometrów dróg dojazdowych oraz 333 kilometrów odcinka specjalnego – w pierwszej części zawodnicy mierzyli się z usianą kamieniami trasą, natomiast końcówka to już łańcuch ogromnych wydm. Pogoda uniemożliwiła rozłożenie biwaku w Al Duwadimi, dlatego odcinki numer siedem i osiem zostają rozgrywane w trybie dakarowego maratonu. Oznacza to, że po mecie sobotniego odcinka załogi mogą skorzystać jedynie z krótkiego serwisu, a na biwak do Rijadu powrócą dopiero w niedzielę.
Najszybszą załogą tego teamu na 7. odcinku Dakaru okazał się duet Eryk Goczał/ Oriol Mena, który dojechał do mety na 4. miejscu. Marek Goczał i Maciej Marton byli 5., a Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk 7.
Kłopoty mieli liderzy klasyfikacji generalnej SSV Rodrigo Luppi De Oliveira i Maykel Justo, którzy stracili na odcinku ponad 40 minut, w efekcie czego Marek Goczał z Maciejem Martonem awansowali na 2., Eryk Goczał i Oriol Mena na 3., a Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk na 5. miejsce.
– Dzisiaj odcinek należał do takich, których ja nie lubię, trzeba było trzymać gaz „do dechy”, nic przyjemnego. Było trochę kamieni więc odpuściliśmy. Stwierdziliśmy, że dzisiaj jest bardzo krótki serwis i lepiej nie uszkodzić samochodu pod spodem lub jakiegoś drążka. Dojechaliśmy do mety, czas mamy dobry, w generalce przesunęliśmy się o jedną pozycję. Plan został zrobiony czyli przede wszystkim: dojechać bezpiecznie i nie uszkodzić samochodu, bo nie byłoby czasu na naprawę” – mówił na mecie Marek Goczał.
– To był bardzo fajny, zróżnicowany odcinek- duże wydmy, a pod koniec bardzo duże kamienie. Dzisiaj stwierdziliśmy, że przyjmujemy nieco inną, bezpieczniejszą strategię. Dojechaliśmy do mety z dwoma kołami zapasowymi. Nie wyszliśmy na tym aż tak dobrze czasowo ale trzeba próbować wszystkiego. Myślę, że jutro będę jechał nieco bardziej agresywnie. Cieszę się, mamy dobrą pozycję i jedziemy dalej! – podsumował Eryk Goczał.
„Jesteśmy po 7. etapie, który był dosyć kamienisty i szybki. Jechaliśmy bezpiecznie. Nie najlepiej się dzisiaj czułem, ale jesteśmy na mecie bez żadnych przygód więc jestem zadowolony, ale chciałbym jak najszybciej zapomnieć o tym etapie” – Michał Goczał.
W niedzielę, 8 stycznia załogi zmierzą się z etapem o długości 824 kilometrów z Al Duwadimi do Rijadu.