Prawdopodobnie w Polsce wystąpi w nadchodzących miesiącach ogromna susza.
Nasz rejon w Europie od wielu lat cechuje się brakiem opadów, gdzie zimy są mroźne. Takie warunki możemy zobaczyć na stepach. Brak śniegu powoduje, że wysychają wody gruntowe.
Uważa, że takiej suszy, jaka ma być w tym roku, nie było od czasu II wojny światowej.
Rekordowo niskie opady, wysokie temperatury powietrza i rosnące zużycie, a przede wszystkim działalność człowieka – wszystko to skutkuje problemem niedoboru wody. W obliczu zagrożenia najgorszą od lat suszą w Polsce, kwestia powtórnego wykorzystania wody staje się szczególnie istotna.
W marcu w Warszawie temperatura była o ponad dwa stopnie wyższa od średniej. Wisła tam ma tylko 77 centymetrów i nie padało tam od miesiąca.
Ogromne zagrożenie pożarami
Lasy Państwowe w tym roku na działania przeciwpożarowe wydadzą minimum 100 milionów złotych.
Już płoną polskie lasy, a zagrożenie pożarami będzie w całym kraju.
Leśnicy z coraz większym niepokojem oczekują nadchodzących dni. Nadal jest najwyższy stopień zagrożenia pożarowego w niemal wszystkich lasach. Niewielka ilość śniegu, przesuszona po zimie ściółka leśna oraz przedłużający się brak opadów zwiększają ryzyko pożarów. Każdego dnia leśnicy otrzymują informacje o kolejnych pożarach, od początku roku lasy w całej Polsce płonęły 1,5 tys. razy.
Od początku roku leśnicy oraz strażacy są postawieni w stan podwyższonej gotowości. Pierwsze pożary w lasach wybuchały już w styczniu, łącznie od początku roku we wszystkich lasach wybuchło 1520 pożarów. Natomiast w tych zarządzanych przez LP 358, łącznie od początku roku utracono ok. 132 ha lasów. Do 10 kwietnia ogień aż 160 razy niszczył lasy zarządzane przez LP.
Tylko w ciągu jednego dnia, 5 kwietnia, w jednym nadleśnictwie ( Nadleśnictwo Dębica) spłonęło 15 ha lasu. Dwa dni później, 7 kwietnia w ktoś podpalił łąki będące częścią obszaru naturowego na granicy pomiędzy miejscowościami Piotrkowice i Nawarzyce (Nadleśnictwo Pińczów). Ogień zniszczył aż 30 ha torfowisk i łąk.
W lasach RDLP w Warszawie od wielu dni utrzymuje się trzeci – najwyższy – stopień zagrożenia pożarowego. Taka sytuacja sprzyja powstawaniu pożarów, tylko w ostatnim tygodniu wybuchło ich aż 30.
Codziennie w regionie radomskim i świętokrzyskim w lasach i ich sąsiedztwie wybucha kilka pożarów. W lasach wciąż utrzymuje się najwyższy, trzeci stopień zagrożenia pożarowego. Zagrożenie potęguje wiosenna susza, która sprawia, że trawy i ściółka w lesie są bardzo podatne na ogień. Wśród przyczyn przeważają podpalenia i przerzuty z terenów wypalanych traw i nieużytków.
Pomimo wzmożonych działań leśników w ramach przeciwpożarowej akcji bezpośredniej na terenie nadleśnictw RDLP w Radomiu miało miejsce w tym roku aż 72 pożary o łącznej powierzchni 21,25 ha. Leśnicy w swoich statystykach odnotowali też cztery pożary lasów prywatnych i nieużytków o powierzchni ok. 73 ha.
Wśród nich były dwa bardzo groźne i niszczące: 7 kwietnia w okolicy Nawarzyc na Ponidziu, gdzie spłonęło 30 ha cennych przyrodniczo łąk i 3 ha lasów prywatnych, a pożar udało się zatrzymać w odległości 5-10 m od zwartego kompleksu lasów zarządzanych przez Nadleśnictwo Pińczów oraz 9 kwietnia – ogromny pożar w zasięgu terytorialnym Nadleśnictwa Barycz. Dym był widoczny z okolicznych miejscowości, oddalonych o dobre kilkanaście kilometrów.
Na terenie pilskich lasów utrzymujące się od wielu dni wysokie temperatury, wysuszające wiatry i brak jakichkolwiek opadów powodują duży wzrost zagrożenia pożarowego. Wilgotność ściółki leśnej spadła do krytycznego poziomu 8 -12 proc. Dla porównania – wilgotność drewnianych mebli w salonie wynosi 9 proc. Dodatkowo w lesie nie ma jeszcze bujnej, świeżej roślinności lecz tylko suche liście i łodygi, które są materiałem łatwopalnym.
Utrzymanie systemu rocznie kosztuje Lasy Państwowe ok. 100 mln zł, tylko jedna dyrekcja – RDLP we Wrocławiu – w latach 2017-2019 na ochronę przeciwpożarową przeznaczyła 5 866 mln zł. Na terenie wrocławskiej dyrekcji LP działa 41 punktów obserwacyjnych i 25 punkty alarmowo dyspozycyjne, które w sezonie pożarowym, czyli od marca do października monitorują tereny leśne i prowadzą dyżury. Wrocławscy leśnicy dysponują także 29 samochodami przeciwpożarowymi, trzema samolotami typu „Dromader” (samolot jednorazowo na pokład może zabrać ponad 2 tys. l wody), 54 bazami sprzętu oraz 881 punktami czerpania wody.
Europa w latach 90′ XX wieku
W latach 90′ XX wieku Europa borykała sie powodziami, a teraz od 2010 roku omijają nas opady deszczu czy śniegu. Zimę tylko wspominamy z czułością… Obecnie w Polsce mamy dwie pory roku, tj. suche lato (od kwietnia do połowy września) z ekstremalnymi upałami i zjawiskami atmosferycznymi (np. huragany) oraz to coś pomiędzy z ciepłymi miesiącami i „pseudozimą”.
Klimat. Co nas czeka?
Z ostatniego raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) można odczytać takie informacje. W okresie od 2081 do 2100 roku temperatura może być o 0,3 do 4,8 stopnia wyższa niż w latach 1986-2005.
Wzrost temperatury i energii w atmosferze niesie za sobą zwiększenie ilości ciepła w oceanach, co skutkuje wzrostem poziomu morza i zakwaszenia oceanów, jak również wzrostem intensywności powiązanych z nimi procesów i zjawisk atmosferycznych (np. huraganów, tornad, burz, itp.), czy też zmniejszeniem powierzchni lodowej (lądolody, lodowce górskie, czy lód pływający).
Największe zagrożenie występowaniem ekstremów klimatycznych ma miejsce na obszarach o wysokiej gęstości zaludnienia, często przeciętnym lub niskim poziomie rozwoju gospodarczego. Najbardziej intensywne zmiany są bowiem prognozowane w szerokościach okołozwrotnikowych (ograniczony lub brak dostępu do wody z uwagi na spadek sum opadów atmosferycznych, wzrost temperatury powietrza, pustynnienie). Znaczny wzrost temperatury powietrza, skutkujący wartością przekraczającą 3°C do roku 2080 (RCP 4.5) jest prognozowany także w szerokościach umiarkowanych półkuli północnej.
Rosnąca temperatura powietrza ma bowiem wpływ na zdrowie i samopoczucie ludzi, jako istotny bodziec biometeorologiczny, także na stan i jakość środowiska naturalnego (intensywność procesu parowania i transpiracji) oraz dziedzin gospodarki od niego zależnych, czyli m.in. rolnictwa, leśnictwa i gospodarki drzewnej, transportu, turystyki, czy wreszcie szeroko pojętej gospodarki wodnej, dla której istotne są zarówno zmiany termiczne, jak i notowanych sum i rodzaju opadów atmosferycznych. Spadek udziału opadów śniegu w ogólnej sumie opadów i związana z tym miąższość i czas zalegania pokrywy śnieżnej odgrywają decydującą rolę w bilansie wodnym obszaru znacząco modyfikując cykl hydrologiczny.
Coraz mniej wody na świecie i w Polsce
Już dziś zagrożenie suszą w rolnictwie obejmuje 10 województw, a ponad 38 proc. terenów leśnych i rolniczych jest w najwyższej, IV klasie zagrożenia suszą.
– Jak podaje ONZ w swoich raportach, już co dziewiąta osoba na świecie nie ma dostępu do czystej wody, a 4 osoby na 10 muszą pokonywać znaczne odległości żeby dotrzeć do źródła czystej wody. W ramach Systemu ONZ, wodzie jest dedykowana globalna inicjatywa UN Water. Także United Nations Global Compact traktuje wodę jako priorytet. Wracamy w szczególności uwagę na procesy produkcyjne takich surowców jak stal, cement czy szkło, które są wysoce wodochłonne. Wystarczy przypomnieć, że do produkcji jednej tony stali potrzebujemy 300 ton wody. Tracimy także wodę poprzez nie monitorowane mikro wycieki z sieci wodociągowych. W USA jest to 1/6 wody, w Wielkiej Brytanii 1/5 a we Włoszech aż ¼. Potężnym problemem jest silnie wodochłonny przemysł tekstylny czy hodowla zwierząt. Kolejny przykład to produkcja słodzonych napojów gazowanych. Wyprodukowanie dwóch litrów tego typu napoju wymaga zużycia 5 litrów wody. Jeśli obecne trendy zużycia i zarządzania jej zasobami się utrzymają, do 2030 roku dostępność tego kluczowego surowca zmaleje o 40%, a 50% populacji pozostanie bez dostępu do wody pitnej do 2050 roku. W pesymistycznym scenariuszu może to doprowadzić do wojen o wodę w ramach globalnego kryzysu wodnego. Dlatego każdy zaoszczędzony litr wody ma znaczenie. Także dlatego recykling wody jest kluczowym elementem realizacji Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ w ramach całej Agendy 2030 – stwierdza Kamil Wyszkowski, Przedstawiciel i Prezes Rady Global Compact Network Poland.
Problem malejących zasobów wodnych w coraz większym stopniu dotyka również Polski. Popyt wciąż rośnie, podczas gdy w całym kraju odnotowywane są rekordowo niskie opady. Według danych IMiGW, suma opadów w styczniu tego roku wyniosła jedynie 50% normy. Dodatkowo, pierwszy miesiąc 2020 roku był piątym, najcieplejszym styczniem na przestrzeni ostatnich 50 lat. Skutkuje to rosnącym problemem suszy w Polsce. Jak informuje Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie już teraz wilgotność gleby w niektórych regionach kraju spadła nawet do 35%. Polska jest jednym z najuboższych w wodę krajów w Europie. Jak podaje NIK, na mieszkańca przypada rocznie około 1600 m3 wody – nawet trzy razy mniej niż w innych, europejskich krajach. Kryzys wodny w Polsce pogłębia się w związku ze wzrostem temperatur.
Według danych GUS, największy udział w zużyciu wody ma przemysł – około 72%, znacznie wyprzedzając sektor komunalny (18%) oraz rolnictwo i leśnictwo (10%).
Polska
Zmiana klimatu jaką obserwujemy w ostatnich dekadach także w Polsce odznacza się istotnymi regionalnymi cechami intensywności. Nie bez znaczenia jest typ klimatu, którego cechy umiarkowane, przejściowe determinują dużą zmienność warunków atmosferycznych z roku na rok. Wzrost temperatury powietrza odznacza się różną intensywnością zmian w kolejnych porach roku, przy czym największe tempo zmian ma miejsce w chłodnej połowie roku, w szczególności wiosną.
Brak istotnych statystycznie tendencji zmian opadów atmosferycznych, niemniej jednak wzrost udziału opadów deszczu zimą i intensywność ewapotranspiracji przyczyniają się do wspomnianych wcześniej zmian w obiegu wody.
Słyszy się, że jeśli globalne temperatury wzrosną o kolejne 3 stopnie Celsjusza, upadek kluczowych ekosystemów takich jak m.in. rafy koralowe czy lasy deszczowe Amazonii jest nieunikniony. Taki scenariusz prowadziłby do tego, że do 2050 roku ok. miliarda ludzi musiałoby uciekać z nienadających się już do zamieszkania terenów, a ponad dwa miliardy straciłyby dostęp do wody.
Mamy krótsze „zimy” i brak śniegu. Pokrywa śnieżna powinna utrzymywać się do początku marca. Wtedy woda z topniejącego powoli śniegu mogłaby powoli utrzymywać odpowiednią wilgotność ziemi!
Kluczowe liczby:
- 1800 cm3 – średnia ilość wody przypadająca rocznie na mieszkańca Polski. Nawet trzykrotnie mniej niż w innych krajach UE
- 4500 m3 – średnia ilość wody przypadająca na mieszkańca Europy
- 40% – taki będzie procentowy spadek dostępności wody do 2030 roku
- 50% populacji ziemi pozostanie bez dostępu do wody pitnej, jeśli nie zostaną zahamowane obecne trendy
- 72% zużycia wody przypada na przemysł
(własne, IMGW, ungc, LP)