10 grudnia 2021 roku Prokuratura Okręgowa w Gdańsku poinformowała, że po prawie trzech latach od zbrodni sporządziła akt oskarżenia przeciwko Strefanowi W. – zabójcy prezydenta Pawła Adamowicza.
Tego samego dnia na wspólnej konferencji prasowej głos zabrali: żona zamordowanego prezydenta Magdalena Adamowicz, brat Piotr Adamowicz i prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz.
Konferencja odbyła się na placyku przed domem przy ul. Mniszki, gdzie wychował się Paweł Adamowicz. W tle znajdowała się szczytowa ściana sąsiedniego budynku, na której od kilku miesięcy widnieje mural, przedstawiający prezydenta Gdańska. Oprócz wyżej wymienionych w konferencji uczestniczyli też Antonina Adamowicz – starsza córka prezydenta, licealistka (nie zabierała głosu) oraz mec. Jerzy Glanc, pełnomocnik prawny rodziny.
– Mnie nie interesuje kara – odparła Magdalena Adamowicz. – Mnie interesuje sprawiedliwość, mnie interesuje prawda, i najważniejsze jest to, o czym też wspomniała prezydent Dulkiewicz, żebyśmy wszyscy z tej tragedii, z tej zbrodni i z tej straty wynieśli lekcję na przyszłość, bo ciągle jeszcze tej lekcji nie odrobiliśmy – żeby powstrzymać tę spiralę nienawiści.
– Tak – przyznała wdowa po prezydencie Gdańska. – Ja wierzę w niezależność sądów, ich niezawisłość, mimo trudnej sytuacji, w której muszą dzisiaj funkcjonować, jestem pełna nadziei, że ta sprawa zostanie rzetelnie, jawnie wyjaśniona, dlatego, że my nie mamy nic do ukrycia i myślę, że inspiratorzy – jeśli tacy są – autorytety dla zabójcy, o których mówił Piotr, też nie będą mieli nic do ukrycia.
Wcześniej każdy z trojga głównych uczestników konferencji wygłosił krótkie oświadczenie.
Pierwsza mówiła Magdalena Adamowicz, żona Pawła Adamowicza, obecnie posłanka do Parlamentu Europejskiego.
– Dla mnie sytuacja jest zerojedynkowa – stwierdziła Magdalena Adamowicz. – Miałam wspaniałego męża. Moje dzieci miały kochającego ojca. Dzisiaj jestem wdową, moje dzieci są sierotami. Przy Wigilii nie będzie Pawła z nami. Paweł też nie zaprowadzi naszych córek do ołtarza. I to się już nigdy nie zmieni. Z ulgą przyjęłam informację, że po trzech latach pracy prokuratury w końcu sprawa trafiła do sądu. I wierzę, że rzetelne rozpatrzenie tej sprawy nie tylko wyjaśni nam prawdę i przyczyny zabójstwa mojego męża, ale także obnaży pewne mechanizmy, które pozwolą w przyszłości unikać takich sytuacji, jaka się stała i zatrzymają spiralę mowy nienawiści. Wierzę, że tego typu sytuacje, tego typu morderstwa, już więcej się nie pojawią.
Poseł Piotr Adamowicz, brat zamordowanego: – Zbrodnia, która dokonała się niemal trzy lata temu, miała charakter publiczny, dlatego, że świadkami zabójstwa było wiele tysięcy osób, a setki tysięcy widziały tą tragedię za pośrednictwem telewizji. Powinniśmy poznać prawdę. Powinniśmy poznać poglądy, idee, autorytety, idoli mordercy, bo nic nie jest bez przyczyny. Z tych też dwóch powodów proces, bez wątpienia – ponieważ zbrodnia miała charakter publiczny, także sam proces powinien mieć charakter publiczny, używając języka procesowego: „bez wyłączenia jawności”. Tu, w tym domu, mieszkali nasi rodzice. Mówię w czasie przeszłym, ponieważ trzy miesiące temu odszedł nasz ojciec, Ryszard. Nie dożył skierowania aktu do sądu. Trudno, takie jest życie. Jednocześnie chciałem podziękować wszystkim ludziom dobrej woli, którzy przez te niespełna trzy lata spieszyli z wyrazami solidarności duchowej. Chciałem wymienić tylko jedno nazwisko, podziękować, panu senatorowi Krzysztofowi Brejzie, który w tych zawiłościach, meandrach w obecnej rzeczywistości wymiaru sprawiedliwości spieszył z pomocą, interwencjami, stając na czele grupy senatorów. Dziękuję uprzejmie.
Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, wieloletnia współpracownica prezydenta Pawła Adamowicza: – W poniedziałek minie 35 miesięcy od zabójstwa pana prezydenta Pawła Adamowicza. Możemy powiedzieć: „wreszcie” – wreszcie mamy akt oskarżenia. Mogę tylko podpisać się pod słowami pani Magdaleny Adamowicz i pana Piotra Adamowicza wzywającymi do jawności, ale też sprawności procesu i jego uczciwości. Ale życia panu prezydentowi Adamowiczowi nic już nie wróci. Wtedy, wielokrotnie, po śmierci pana prezydenta, rozmawialiśmy o tym co zrobić, żeby ta śmierć nie poszła na marne, jak zmienić nasze życie publiczne, jak zmienić język debaty publicznej. Z przykrością muszę powiedzieć, że po tych 35 miesiącach jest wręcz gorzej. Nie chcę być dzisiaj piewcą złej nowiny, ale wydaje się, że język nagonki, nagonki politycznej, nagonki na tych, którzy myślą inaczej, którzy po prostu są inni, niestety – w Rzeczpospolitej Polskiej, w naszej ojczyźnie, nasila się. Mam nadzieję, że nic więcej i nigdy nie doprowadzi do takiej zbrodni, jakiej tutaj, wszyscy w Gdańsku, byliśmy świadkami.
(UMG)