Tylko jeden punkt potrzebny jest polskim tenisistkom do wywalczenia awansu do turnieju finałowego o Billie Jean King Cup Finals w Sevilli.
Prowadzą ze Szwajcarią 2:0 po pierwszym dniu spotkania ze Szwajcarią w Jan Group Arena (Swiss Tennis Arena) w Biel.
Drugi punkt w piątek zdobyła 52. w rankingu WTA Magdalena Fręch (PZT Team/KS „Górnik” Bytom), pokonując w trzysetowym maratonie 146. na świecie Celine Naef 6:7 (8-10), 7:5, 6:3. Wcześniej liderka klasyfikacji WTA Iga Świątek wygrała ze sklasyfikowaną o 157. pozycji niżej Simonę Waltert 6:3, 6:1.
Wznowienie rywalizacji nastąpi w sobotę o godz. 13.00 pojedynkiem Świątek-Naef.
Jeśli Iga wygra to w czwartym zagrają w deblu dwie zawodniczki PZT Team Katarzyna Kawa i Maja Chwalińska (obie Beskidzki Klub Tenisowy Advantage Bielsko-Biała).
BJKCup – Polki prowadzą ze Szwajcarią 2:0
Tylko jeden punkt potrzebny jest polskim tenisistkom do wywalczenia awansu do turnieju finałowego Billie Jean King Cup Finals 2024 w Sewilli. Prowadzą ze Szwajcarią 2:0 po pierwszym dniu spotkania ze Szwajcarią w Jan Group Arena (Swiss Tennis Arena) w Biel, dzięki punktom zdobytym w singlu przez Igę Świątek i Magdalenę Fręch (poniżej wypowiedzi Polek).
Uczestniczki pierwszego piątkowego meczu dzieliło aż 157 miejsc w rankingu WTA. Liderka klasyfikacji Iga Świątek pokonała 6:3, 6:1 Simonę Waltert, w ciągu 86 minut.
W pierwszym secie Polka zdobyła „breaka” już w drugim gemie i tę przewagę utrzymała do końca, wygrywając go 6:3, a zajęło jej to 37 minut.
– Na pewno ten mecz był bardzo wymagający dlatego, że gramy w Szwajcarii, jesteśmy tutaj gośćmi. Na pewno szwajcarska publiczność była trochę głośniejsza od polskiej, chociaż też Polacy tu dają radę. Bardzo się cieszę, że miałam tu wsparcie całego zespołu, bo to też jest trochę inny format zawodów. Ale się bardzo cieszę, bo atmosfera w zespole jest naprawdę bardzo fajna. Dobrze się razem bawimy poza kortem, więc to też ma wpływ na to jak się czujemy na korcie – powiedziała po meczu Świątek.
– Jestem z siebie zadowolona z tego, że zagrałam bardzo solidnie. Może weszłam trochę zbyt agresywnie na początku pierwszego seta, ale byłam w stanie się zresetować i włączyć w grę więcej solidności i cierpliwie wypracowywać sobie akcje. Na pewno rywalka zagrała dziś bardzo dobrze i odważnie, to nie był dla mnie łatwy mecz, jakby mógł na to wskazywać wynik. Ale cieszę się, że zdobyłam pierwszy z punktów potrzebnych do zwycięstwa – dodała liderka rankingu WTA.
Po 20-minutowej przerwie na twardy kort o nawierzchni typu Rebound Ace w hali Jan Group Arena (Swiss Tennis Arena) w Biel wyszła 52. w rankingu WTA Magdalena Fręch (PZT Team/KS Górnik Bytom) i Celine Naef, 148. na świecie. Lepsza w trzysetowym maratonie okazała się Polka 6:7 (8-10), 7:5, 6:3.
Pierwszy set był bardzo wyrównany choć lepiej go rozpoczęła Naef odskakując na 3:0. Cztery kolejne gemy należały do Polki, a gdy gra się wyrównała jego losy rozstrzygnęły się dopiero w tie-breaku. W nim długo żadna z zawodniczek nie potrafiła wypracować większej przewagi, ale Polka nie wykorzystała setbola przy 6-5, a potem sama broniła dwie takie piłki. Przy trzeciej takiej okazji lepsza okazała się tenisistka gospodarzy.
Druga partia była również bardzo wyrównana, ale w końcówce nieoczekiwanie doszło do przełamania podania Polki na 5:4 dla Naef. Jednak reprezentantka gospodarzy nie wytrzymała presji i oddała przeciwniczce swój serwis. Zresztą w sumie przegrała trzy ostatnie gemy i seta 5:7.
Tę serię Szwajcarka przerwała zdobywając „breaka” na otwarcie decydującego seta, ale ponownie od razu wypuściła wywalczoną przewagę. Kluczowe okazało przełamanie serwisu Naef piątym gemie, czego Fręch nie wypuściła z rąk i zwyciężyła po dwóch godzinach i 54 minutach.
– Oczywiście był to bardzo ciężki mecz i nie spodziewałam się, że rywalka zagra aż tak bardzo dobrze. Ale Billie Jean King Cup to są trochę inne zawody, gra się tutaj dla kraju. I to na pewno ją niosło, bo grała tu u siebie, przed swoimi kibicami, więc ten doping na pewno jej pomagał. Było trudno, no i tak naprawdę dosłownie 2-3 piłki zadecydowały, że drugi set zakończył się na moją korzyść. Potem w końcówce trochę już fizycznie przeciwniczka nie wytrzymała, z czego się cieszę, bo zdobyłam ważny punkt dla Polski – powiedziała Fręch.
– Myślę, że dzisiaj, może poza pierwszym setem, starałam się wywierać dużo presji na przeciwniczce. Starałam się być też dużo bardziej agresywna, niż na początku meczu. Przez to ona więcej biegała i traciła więcej sił i to był klucz. Ona na początku bardzo dobrze serwowała, a przez zmęczenie koordynacja trochę siadła i ten serwis jej był łatwiejszy do odebrania – dodała.
Wznowienie spotkania nastąpi w sobotę o godz. 13.00 pojedynkiem Świątek-Naef. Jeśli Iga wygra to w czwartym meczu zagrają w deblu dwie zawodniczki PZT Team Katarzyna Kawa i Maja Chwalinska (obie BKT Advantage Bielsko-Biała).
Stawką dwudniowej rywalizacji w Biel jest miejsce w gronie 12 najlepszych drużyn świata, które w listopadzie zagrają w Billie Jean King Cup Finals w Sewilli. Polki dwukrotnie wystąpiły w finałowym turnieju w Glasgow w 2022 roku i w ubiegłym sezonie właśnie w Sewilli.
Przed rozpoczęciem spotkania w BIel Team Poland odwiedziła Pani Iwona Kozłowska, Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny Rzeczypospolitej Polskiej w Konfederacji Szwajcarskiej oraz Księstwie Liechtensteinu.
Wyniki:
Szwajcaria – Polska 0:2
gra pojedyncza – piątek
Simona Waltert – Iga Świątek 3:6, 1:6
Celine Naef – Magdalena Fręch 7:6 (10-8), 5:7, 3:6
gra pojedyncza – sobota (od godz. 13.00)
Celine Naef – Iga Świątek
Simona Waltert – Magdalena Fręch
gra podwójna – sobota
Celine Naef, Jil Teichmann – Maja Chwalińska, Katarzyna Kawa