Kacper Żuk awansował na 167. pozycję (ze 172.) w rankingu tenisistów, dzięki przejściu eliminacji do turnieju ATP Tour 250 w Montpellier.
W pierwszej rundzie przegrał tam z wracającym po kontuzji Jo-Wilfriedem Tsongą, byłym graczem ze światowego Top 5. Francuz spotkał się z Hubertem Hurkaczem w halowej imprezie ATP Tour 500 w Rotterdamie.
Hurkacz wygrał z Jo-Wilfriedem Tsongą 6:4, 7:6 (9-7) w I rundzie.
– Mecz z Tsongą był dla mnie sporym przeżyciem, bo jak byłem bardzo młody to przecież oglądałem go w telewizji, jak grał z najlepszymi tenisistami na świecie. Było trochę nerwów, tremy, bo chociaż teraz on jest w trzeciej setce rankingu, to jednak wciąż potrafi grać w tenisa na najwyższym poziomie. Wiadomo, że każdy zaczynając karierę sportową, marzy o tym, żeby móc zagrać przeciwko takim gwiazdom. Jeszcze dodatkowo grałem przeciwko Tsondze u niego we Francji, przed francuską widownią, która bywa głośna i mocno dopinguje zawsze swoich zawodników. Na pewno nie zapomnę tego meczu, choć nie udało mi się z nim wygrać – powiedział Żuk, który najwyżej był notowany na świecie na 162. pozycji we wrześniu ubiegłego roku.
Zawodnik PZT Team przegrał z 36-letnim Tsongą 4:6, 4:6. Po występie w Montpellier pozostał we Francji, bo w tym tygodniu wystartuje w challengerze ATP w Cherbourgu (pula nagród 45 730 euro), gdzie znowu trafił już na początku na bardziej utytułowanego zawodnika gospodarzy. Tym razem spotka się z byłym numerem 36. na świecie Pierrem-Huguesem Herbertem, aktualnie 111. w rankingu ATP Tour.
– W tym sezonie, grając w turniejach we Francji, konsekwentnie trafiam w pierwszych rundach na francuskich tenisistów, bardzo ogranych i utytułowanych, którzy są na jakiś zakrętach swoich karier. Na razie tegoroczny bilans z nimi mam remisowy 1-1, więc nie mogę szczególnie mocno narzekać. Ale wiadomo, że zapowiada się kolejny trudny dla mnie mecz, z rywalem o ogromnym doświadczeniu. Mam nadzieję, że tym razem pójdzie mi lepiej, choćby tak jak to było przed dwoma tygodniami w pierwszej rundzie challengera w Quimper – uważa 23-letni Żuk.
W pierwszej rundzie challengera w Quimper zawodnik PZT Team pokonał pod koniec stycznia Gillesa Simona w trzech setach. 36-letni Francuz to były numer sześć w rankingu ATP Tour i zwycięzca 14 turniejów z tego cyklu.
– Fajne przeżycie zagrać z kimś takim, jak Simon i to jeszcze wygrać z nim mecz, na dodatek jeszcze we Francji. Wiadomo, że ma już swoje lata i też nie jest w optymalnej dyspozycji, ale jednak wciąż jest niesamowitym tenisistą, który wiele osiągnął i gra naprawdę ciekawy tenis. Tym bardziej pokonanie go przed francuską widownią nie było łatwe. Także tamto zwycięstwo było jak najbardziej na plus. Mecze z tak dobrymi i znanymi zawodnikami, jak Simon czy Tsonga, zawsze są bardzo wartościowe i dużo wnoszą, niezależnie od wyników. Wierzę, że zaprocentują w mojej grze w kolejnych występach – powiedział Żuk, który przed rokiem w Cherbourgu dotarł do ćwierćfinału.
W poniedziałek Kacper awansował ze 172. na 166. pozycję w rankingu ATP Tour, ale przed nim trudny okres, bowiem będzie bronił sporo punktów za ubiegłoroczne udane starty w imprezach Challenger Tour ATP. Choćby jeszcze w lutym dwa razy po 18 pkt za ćwierćfinały w Cherbourgu i Nur Sułtan, w połowie marca 48 za finał w Sankt Petersburgu, a w kwietniu 29 i aż 84 pkt odpowiednio za półfinał i zwycięstwo w Splicie.
– Nie da się ukryć, że rok temu szło mi bardzo dobrze, więc teraz nie mogę sobie za bardzo pozwolić na „wpadki”, tylko muszę wygrywać jak najwięcej meczów. Także na pewno muszę starać się grać jak najlepiej, żeby nie stracić znacząco w rankingu. Dlatego w najbliższych tygodniach przede wszystkim będę grał w challengerach, a jeśli zdarzy się okazja i znowu załapię się do eliminacji jakiś turniejów ATP Tour, to na pewno będę z nich korzystał i próbował swoich sił z lepszymi rywalami. Na razie nie ustalamy z trenerem kalendarza na kilka miesięcy z góry, tylko będziemy to robić na bieżąco i reagować w zależności od rozwoju sytuacji i moich wyników – powiedział Żuk.
– Na pewno początek sezonu nie był dla mnie łatwy i nie poszedł po mojej myśli. Przede wszystkim problemy z kostką, którą nadwerężyłem na treningu w Sydney, więc nie mogłem grać w meczach ATP Cup. No i liczyłem, że lepiej mi pójdzie w eliminacjach do Australian Open. Ale najważniejsze, że teraz już z nogą jest wszystko w porządku. Myślę, że będzie tylko lepiej i jestem przygotowany do kolejnych startów w Tourze. Bardzo chciałbym poprawić wiosną swój ranking, najlepiej o kilkadziesiąt, miejsc, bo to ułatwiłoby mi ominięcie eliminacji do wielu turniejów. No i dałoby szansę na załapanie się do głównych drabinek w Wielkim Szlemie, chociaż pewnie jeszcze będę musiał grać w kwalifikacjach do Roland Garros czy Wimbledonu – dodał.
W dniach 4-5 marca zawodnik PZT Team może wystąpić jeszcze w wyjazdowym meczu Pucharu Davisa z Portugalią, w miejscowości Maio koło Porto. Stawką tego spotkania będzie miejsce w Grupie Światowej I oraz gra we wrześniu o awans do kwalifikacji do finałowego turnieju w przyszłym roku. Skład drużyny kapitan Mariusz Fyrstenberg ogłosi pod koniec lutego.
Awans Majchrzaka i Żuka w rankingu ATP Tour
Kamil Majchrzak po raz pierwszy w karierze znalazł się w czołowej 80-tce tenisistów. Zawodnik PZT Team osiągnął najwyższą w dotychczasowej karierze 79. pozycję (przed tygodniem był 95.). W górę klasyfikacji przesunął się także Kacper Żuk, awansując ze 172. na 167. miejsce. Hubert Hurkacz pozostał 11. na świecie.
– Za mną kolejny bardzo udany tydzień, w którym po raz pierwszy w karierze dotarłem do półfinału imprezy rangi ATP Tour 250. Jestem zadowolony ze swojego występu w Pune, bo grałem tam naprawdę dobry tenis. Jedynie żal może półfinału, w którym trochę zawodził mnie serwis. Ale cieszę się, że pomimo zakażenia COVID-em tuż przed Australian Open, udało mi się wzmocnić formę fizyczną, bo jednak choroba zostawiła ślady, które miały niestety wpływ na moją kondycję w Melbourne – powiedział Majchrzak, który rozpoczął sezon na 115. miejscu na świecie.
W pierwszym tygodniu stycznia Kamil zdobył punkty dla polskiej drużyny w ATP Cup, kolejno w spotkaniach przeciwko Grecji, Gruzji i Argentynie, nie tracąc w trzech meczach seta. Pozytywny wynik na COVID-19 uniemożliwił mu występ w półfinale przeciwko Hiszpanom i zmusił do spędzenia siedmiu dni w pokoju hotelowym w Sydney. Jednak po kwarantannie przedłużył udaną serię do czterech zwycięstw (i 9 wygranych setów) awansując do drugiej rundy wielkoszlemowego Australian Open. Z Melbourne udał się do Indii, gdzie wygrał trzy kolejne pojedynki.
– W ciągu pięciu tygodni awansowałem o ponad 35 miejsc i mam nadzieję, że dalej będę poprawiał swój ranking. Muszę tylko solidnie przypilnować zdrowie, żeby uniknąć kontuzji, które mnie trochę prześladowały przez ostatnie dwa lata. Jeśli mi się to uda, to myślę, że wszystko będzie dalej dobrze się rozwijać i już niedługo podejmę atak na Top 50. Muszę to zrobić z głową i dobrze planować starty. Dlatego teraz wracam z Indii i po kilku dniach treningów wystąpię w przyszły tygodniu w kolejnej 250-tce ATP w Marsylii. Po niej jestem zgłoszony do challengera w Pau, ale rozważam jeszcze, czy jest w nim sens grać. No i potem, jeśli kapitan reprezentacji mnie powoła, to zagram w meczu z Portugalią w Pucharze Davisa – dodał zawodnik PZT Team, który dotychczas najwyżej notowany był na 83. miejscu we wrześniu 2019 roku.
Stawką spotkania w Pucharze Davisa będzie awans do Grupy Światowej I, a zostanie ono rozegrane w dniach 4-5 marca w miejscowości Maio, koło Porto. Przed tym meczem trzeba zwrócić uwagę na spory awans – aż o 51 lokat – lidera portugalskiej drużyny Joao Sousy, który po triumfie w Pune wskoczył na 86. miejsce ze 137. (był najwyżej sklasyfikowany na 28. miejscu prawie sześć lat temu).
Drugi z Portugalczyków w najnowszym notowaniu rankingu ATP, czyli Pedro Sousa jest 168., a trzeci Nuno Borges – 192.
Kacper Żuk w poprzednim tygodniu pechowo trafił w na byłego gracza z Top 5 – Francuza Jo-Wilfrieda Tsongę w pierwszej rundzie turnieju ATP Tour 250 w Montpellier i przegrał z nim w dwóch setach. Wcześniej jednak tenisista PZT Team przeszedł tam zwycięsko dwie rundy eliminacji, a zdobyte punkty pozwoliły mu awansować o pięć pozycji – na 167.
W deblowej klasyfikacji ATP najwyżej notowanym z Polaków – jako 31. – jest Łukasz Kubot, ale on nie zagra w marcu w reprezentacji kraju, ponieważ przechodzi rehabilitację po operacji kolana. Hurkacz zajmuje 80. pozycję, a tuż za nim – 82. jest Jan Zieliński, który w Tourze tworzy parę z innym zawodnikiem PZT Team Szymonem Walkowem – 96.
Portugalczycy nie mają nikogo w Top 100 w grze podwójnej. Najlepszy z nich Goncalo Oliveira jest 108., Joao Sousa – 130., Francisco Cabral – 149., a Nuno Borges – 155.
Natomiast w rankingu WTA Tour Iga Świątek spadła z czwartej na ósmą pozycję. Magda Linette zajmuje 45. miejsce, Magdalena Fręch – 99, a Katarzyna Kawa – 146.