104 zawodników w sobotę wystartowało w jubileuszowym, 30-tym samochodowym wyścigu górskim Jankov Vrsok 2023.
Słowacki wyścig był m.in. 9. i 10. Runda Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski.
Dwa dni zawodów i skrajnie odmienne warunki pogodowe; tak w skrócie można opisać to, co się działo na liczącej 3700, stromej trasie.
Wbrew prognozom meteorologicznym, sobotnie zmagania odbyły się na suchej nawierzchni, jedynie poranna początkowa faza podjazdu treningowego przebiegała na lekko wilgotnej, śliskiej nawierzchni. Przekonał się o tym najmłodszy uczestnik zawodów, jeżdżący jako pilot (auto poprzedzające właściwy start) w BMW 12–letni (!) Piotrek Orcholskic, niegroźnie uderzając w barierę energochłonną. Auto udało się naprawić i przez dwa dni młody Polak poprzedzał wszystkie podjazdy treningowe i wyścigowe.
Już podczas dwóch treningów widać było, jak będzie wyglądać czołówka wyścigu. Sucha nawierzchnia sprzyjała liderowi klasyfikacji generalnej GSMP Waldemarowi Kluzie, dysponującemu najmocniejszym w stawce Mitsubishi Lancerem EVO AMS. Za jego plecami rywalizowali kierowcy słabszych wersji Lancera: Sebastian Stec i Grzegorz Rożalski. Poza czołową trójką tradycyjny pojedynek toczyli Robert Sługocki i Roman Baran (również Mitsubishi Lancer).
W pierwszym podjeździe wyścigowym Kluza pojechał szybciej od Steca o prawie 3 sekundy i prawie 5 sekund szybciej od Rożalskiego. Zaraz za Polakami sklasyfikowano jadącego teoretycznie szybszym bolidem Lola B02/50 Martina Juhasa (SVK). Groźnie wyglądająca sytuacja wydarzyła się jeżdżącemu od niedawna bolidem (wcześniej kierował Lancerem) TATUUS PY 012 weteranowi Peterowi Ambruzowi, któremu po pokonaniu ciasnego zakrętu…rozleciało się przednie koło.
Drugi podjazd wyścigowy nie zmienił układu sił i w sobotę wieczorem na najwyższym stopniu podium staną Waldemar Kluza (3:44,505) przed Sebastianem Stecem (3:50,094) i Grzegorzem Rożalskim (3:53,888). Wyścigu nie ukończyło aż 9 kierowców, których auta uległy awarii.
Wśród samochodów Kat 2 (bolidy) na trzecim miejscu zameldował się Pumba (TATUUS F4 T14, zapewniając sobie tytuł Mistrza Polski w tej kategorii.
Prawdziwym koszmarem okazała się niedzielna część wyścigu. Deszcz padał całą noc, rano nad trasą zalegała gęsta mgła. Poranny start do podjazdów treningowych przesunięto o godzinę, Na mokrej trasie, przez którą miejscami spływały małe strumyczki wody, rozegrano dwa podjazdy treningowe. Na trasie kilkukrotnie pojawiała się czerwona flaga, wstrzymująca podjazd. Na szczęście przyczyną były kolejne awarie samochodów.
W pierwszym treningu najszybszy okazał się Stec, który pojechał szybciej od Kluzy o 0,7 sekundy. W drugim Kluza przyspieszył, zaś Stec pojechał nieco wolniej. Zapowiadała się znakomita walka pomiędzy liderami zawodów.
Przed planowanym pierwszym podjazdem wyścigowym na trasę wyjechali obserwatorzy z PZM i SAMS żeby ocenić szanse na bezpieczne przeprowadzenie planowanych dwóch podjazdów wyścigowych. Ostatecznie udało się oba podjazdy planowo zrealizować. Mimo trudnych warunków czołówka znacznie przyspieszyła w porównaniu z treningami. To był dzień Steca: w pierwszym podjeździe wyprzedził Kluzę o 0,446 sekundy i Rożalskiego o 1,258 s. W drugim podjeździe wprawdzie pojechał o sekundę wolniej, ale w ulewie zwolnić też musieli konkurenci: Kluza, który stracił 1,7 sekundy i Rożalski 2,8 sekundy.
Ostatecznie na podium 10. Rundy GSMP stanęli:
- Sebastian Stec 4:16,329
- Waldemar Kluza 4:18,465
- Grzegorz Rożalski 4:20,366
W Kategorii Narodowej zarówno w sobotę, jak i niedzielę zwyciężył jeżdżący Honda Integrą Marcin Przybyszewski, wyprzedzając Janusza Janię (Honda Integra) i Arkadiusza Borczyka (Honda Civic).
W GSMP Hist. punktami podzielili się: Kamil Handl (BMW e30 318 is) i Jakub Zalega (VW Golf). Wprawdzie w sobotę wygrał z nimi Słowak Milos Zmeskal (bolid Rialt 032), ale w pojedynku polskiego duetu raz szybciej pojechał Handl, raz Zalega.
Przed kierowcami startującymi w GSMP wakacyjna przerwa, finałowe rundy cyklu odbędą się w połowie września na nowej trasie w Szczawnem.