Hubert Hurkacz awansował do półfinału turnieju ATP Masters 1000 w Szanghaju.
Rozstawiony z numerem 16. Polak pokonał 4:6, 6:1, 6:3 Węgra Fabiana Marozsana i teraz zagra z Amerykaninem – Benem Sheltonem lub Sebastianem Kordą.
Już w gemie otwarcia Polak musiał bronić jednego „break pointa”, zanim zdołał utrzymać swoje podanie przy drugiej okazji. Zaraz po tym Marozsan z większą swobodą wyrównał na 1:1, a w trzecim gemie dwukrotnie skutecznie minął biegnącego do siatki rywala i wykorzystał pierwszą z dwóch dostępnych w nim okazji do przełamania.
Po swoim gemie Węgier powiększył prowadzenie na 3:1, a potem na 4:2, natomiast Hubert musiał go „gonić” i szukać swoich szans na odrobienie straty. I to mu się udało w ósmym gemie, gdy przy serwisie rywala odskoczył na 40-0 i zaraz po tym wyrównał na 4:4 przy pierwszym z trzech „break pointów”.
Gdy wydawało się, że sytuacja wróciła na dobre tory, trzy wymiany rozstrzygnięte przez Węgra wygrywającymi uderzeniami z forhendu dały mu trzeciego „break pointa”. Przy nim bekhendowe zagranie Hurkacza zatrzymało się na siatce.
Przy stanie 5:4 i własnym podaniu Marozsan zmarnował trzy piłki setowe, a przy dwóch pierwszych zawiódł go ulubiony forhend. Natomiast po drugiej stronie mieliśmy zepsute bekhendy. W tej wojnie nerwów lepiej odnalazł się rywal wrocławianina, który nie wykorzystał jednego „break pointa”. Węgier zakończył trwającą 46 minut partię asem serwisowym.
W drugim secie, po pewnie wygrywanych podaniach, przełom nastąpił w czwartym gemie, w którym Polak drugiego „break pointa” zamienił na przełamanie. A po swoim serwisie prowadził już 4:1. Dalszy przebieg zdarzeń był dość zaskakujący, bowiem Merozsan stracił pewność gry, popełniał coraz więcej niewymuszonych błędów i w sumie od stanu 1:1 stracił nie zdobył już gema. Hubert wygrał pewnie seta 6:1 po godzinie i 12 minutach walki.
Dopiero na otwarcie decydującej partii Węgier przerwał serię pięciu wygranych gemów przez rywala, a potem obaj utrzymywali swoje podania do stanu 3:3. I wtedy nastąpił nieoczekiwany kryzys po stronie Merozsana, który stracił dwa kolejne gemy bez zdobycia punktu, w tym najpierw oddał Hurkaczowi serwis.
Przy stanie 3:5 węgierski tenisista wygrał tylko pierwszą wymianę, a cztery kolejne punkty padły łupem Huberta, który awansował do półfinału po godzinie i 43 minutach.
Był to czwarty wygrany mecz przez Polaka w Szanghaju, bowiem w pierwszej rundzie miał ‘wolny los”. O miejsce w finale zagra w sobotę ze zwycięzcą wieczornego pojedynku z udziałem dwóch amerykańskich tenisistów Bena Sheltona (nr 19.) i Sebastiana Kordy (26.).
WTA 250 w Hongkongu – Fręch uległa Trevisan w 3 setach
Magdalena Fręch (PZT Team/KS Górnik Bytom) uległa po 2 godzinach i 46 minutach 3:6, 7:6 (7-4), 3:6 rozstawionej z nr 6. Włoszce Martinie Trevisan w meczu o ćwierćfinał turnieju WTA 250 w Hongkongu.
Początek czwartkowego pojedynku był bardzo zacięty, obie konsekwentnie pilnowały swoich serwisów i nie dały sobie nawzajem ani jednej szansy na przełamanie w pierwszych pięciu gemach. Problemy zaczęły się w szóstym gemie, przy serwisie Polki, gdy na tablicy pojawił się wynik 30-40 i zaraz po tym Włoszka wykorzystała pierwszego w meczu „break pointa” i odskoczyła na 4:2.
Fręch natychmiast odrobiła stratę i to nie tracąc nawet punktu przy podaniu rywalki, ale zaraz po tym sama pozwoliła się znowu przełamać. W tej sytuacji Trevisan się zmobilizowała serwując na set objęła prowadzenie 40-15, po czym wykorzystała pierwszą okazję do rozstrzygnięcia na swoją korzyść pierwszej partii 6:3, po 36 minutach.
Drugiego seta otworzyły pewnie wygrane gemy serwisowe, po których nastąpiły trochę nieoczekiwane obustronne przełamania. Potem znowu obie utrzymały swoje podania, choć Polka miała jednego „break pointa” na 4:2, ale go nie wykorzystała, więc zrobiło się 3:3.
Zgodnie z regułą własnego podania Fręch obejmowała potem prowadzenie 4:3 i 5:4. Przy 5:5 łodzianka obroniła dwa „break pointy” od stanu 15-40, po czym wykorzystała drugą szansę i wyszła na 6:5.
Losy drugiej partii rozstrzygnęły się dopiero w tie-breaku, który lepiej rozpoczęła Włoszka obejmując prowadzenie 4-2. Jednak pięć kolejnych wymian należało do zawodniczki PZT Team, która wygrała go 7-4. W ten sposób wyrównała stan meczu po godzinie i 47 minutach.
Polka idealnie rozpoczęła decydującego seta, wykorzystując czwartego w nim „break pointa”, a przewaga przełamania pozwoliła jej zbudować prowadzenie 2:0, a potem jeszcze 3:1. Magdalena nie wykorzystał jednej szansy na 4:1, a Trevisan wybroniła się i wyszła na 2:3.
Okazało się, że był to początek zwycięskiej serii doświadczonej Włoszki, która zdobyła pięć ostatnich gemów i zakończyła trwające dwie godziny i 46. minut spotkanie wykorzystując drugiego meczbola. Zanim tu jej się udało, Fręch miała do dyspozycji dwa „break pointy”, ale nie udało jej się wyjść na 4:5.
Trevisan jest obecnie sklasyfikowana na 42. pozycji w rankingu tenisistek, ale jeszcze niedawno była 18. zawodniczką na świecie. Włoszka ma w dorobku jeden tytuł wywalczony w imprezie WTA 250 w Rabacie w 2022 roku, a także deblowy w turnieju tej samej rangi w Palermo w 2020 r.
Natomiast Polka zajmuje 70. miejsce w rankingu WTA. Z Włoszką spotkała się po raz drugi, a poprzednio w 2018 roku przegrała z nią również w trzech setach na twardej nawierzchni w Vancouver.
Fręch została powołana przez kapitana Dawida Celta do reprezentacji Polski, która wystąpi w Billie Jean King Cup Finals w Sewilli (7-12 listopada), gdzie w grupie C będzie rywalizować z zespołami Kanady (9.Xi) i Hiszpanii (10.XI). Oprócz niej w drużynie narodowej zagrają Magda Linette (AZS Poznań) oraz zawodniczki PZT Team – Katarzyna Kawa (BKT Advantage Bielsko-Biała) i Weronika Falkowska (@KS Górnik Bytom).
W Hongkongu występuje jeszcze Katarzyna Piter (CKT Grodzisk Mazowiecki) w deblu Lidziją Morozawą. W piątkowym ćwierćfinale spotkają się z Mirrą Andriejewą i Amerykanką Peyton Stears, która w ubiegłym tygodniu dotarła w parze z Linette do półfinału turnieju WTA 1000 w Pekinie.
WTA 250 w Hongkongu – Fręch zagra o ćwierćfinał (11 października)
Magdalena Fręch (PZT Team/KS Górnik Bytom) awansowała do 2. rundy turnieju WTA 250 w Hongkongu pokonując Annę Danilinę z Kazachstanu 6:2, 6:2 i jutro powalczy o 1/4 finału z Włoszką Martiną Trevisan (nr 6.).
Fręch zajmuje obecnie 70. miejsce w rankingu WTA i miała zapewnione miejsce w głównej drabince. Natomiast jej pierwsza rywalka musiała się przebijać przez eliminacje, których przebieg poważnie zakłócały intensywne opady deszczu i zakończyły się dopiero we wtorek po południu.
Dlatego ich pojedynek w pierwszej rundzie rozegrany został dopiero w środę. Danilina rozpoczęła go od utrzymania swojego serwisu, ale potem grała dość nieregularnie, popełniała wiele błędów i brakowało jej cierpliwości oraz precyzji.
Natomiast Fręch, znana z dobrej gry w defensywie, lepiej radziła sobie w długich wymianach z głębi kortu i potrafiła umiejętnie mijać próbującą co jakiś czas wypadów do siatki rywalkę. Opanowanie łodzianki pozwoliło jej zdobyć pięć kolejnych gemów, więc objęła dość szybko prowadzenie 5:1.
Wtedy rywalce z Kazachstanu udało się po raz drugi utrzymać podanie na 2:5, ale chwile później – po 34 minutach gry – to Magdalena rozstrzygnęła na swoją korzyść losy tej partii, wykorzystując już pierwszą okazję.
Na dodatek drugiego seta rozpoczęła od zdobycia trzeciego w meczu „breaka” i po swoim gemie odskoczyła na 2:0. Ponowne przełamanie zapisała na swoim koncie w piątym gemie, a chwilę później świetnie serwując podwyższyła prowadzenie na 5:1.
Danilina wyszła na 2:5 z trudem wygrywając swojego gema po grze na przewagi (Polka nie miała ani jednego „break pointa”). Ale w kolejnym Fręch wykorzystała pierwszego meczbola, kończąc trwające 74 minuty spotkanie kończącym bekhendem po crossie.
Łodzianka po raz drugi okazała się lepsza od Kazaszki i to znowu bez straty seta. W meczu o ćwierćfinał zagra w czwartek z 42. na świecie Martiną Trevisan, z którą przegrała w trzech setach ich jedyny pojedynek w 2018 roku w Vancouver.
Fręch została powołana przez kapitana Dawida Celta do reprezentacji Polski, która za miesiąc wystąpi w Billie Jean King Cup Finals w Sewilli (7-12 listopada). W grupie C spotka się z Kanadyjkami i Hiszpankami.
W Hongkongu występuje także deblistka Katarzyna Piter (CKT Grodzisk Mazowiecki), która stworzyła duet z Lidziją Morozawą i są rozstawione z numerem drugim. Po południu, w pierwszej rundzie, wygrały z reprezentantkami Tajwanu Ching Laam Lai i Chun-Wing Sher 6:4, 6:1 i awansowały do ćwierćfinału. Kolejne rywalki poznają wieczorem.
(PZT)