Senator KO Krzysztof Brejza uważa, że PiS próbował ukryć prawdziwą wersję zdarzeń.
Najpierw w Komendzie Głównej Policji próbowano kłamać, że zawalił się dach od ciężaru śniegu.
Oto wersje zdarzeń wg senatora Brejzy:
Wracając do przebiegu zdarzeń z granatnikiem w KGP (władza chciała to zatuszować):
1. O 7.50 KGP wszedł do swojego gabinetu, weszli zastępcy, objął ich monitoring
2. Szymczyk poszedł na zaplecze, granatnik stał pionowo, komendant chciał się pochwalić zastępcom tym, co przywiózł z Ukrainy
3. Musiał przełączyć blokadę, po odbezpieczeniu na RGW zaczęło migać światło. Nacisnął spust i o 7:55 doszło do strzału
4. RGW stał pionowo-pocisk wbił się w sufit przebił go i rozpadł się
5. Pocisk nie uzbroił się, miał za mało dystansu (potrzeba ok. 17 metrów)
6. Podłogę zniszczył silnik rakietowy, zarwał sufit, który spadł na głowę ochroniarza (wypisany został ze szpitala po 7 godzinach)
7. Powstaje panika. Na gorąco rozpowiedziano, że zawalił się dach od śniegu. Ale nie dało się utrzymać tej wersji
8. Otoczenie komendanta chciało utrzymać tę wersję, nałożono całkowite embargo informacyjne
9. W pobliżu granatnika było mnóstwo butelek alkoholu
10. Na miejsce nie wezwano straży pożarnej, jak się dowiaduję: PSP dostało informację, aby NIE WŁĄCZAĆ się w czynności
Przypominamy też, że nie wezwano też karetki do komendanta, a został on zawieziony do szpitala cywilnym samochodem.
– Co do monitoringu z wydarzeń tego dnia trzeba wierzyć, że tak jak w przypadku Sebastiana Kościelnika (PiS) płyta w PiSokraturze samoistnie nie pęknie na pół… – dodał poseł.
O historii granatnika – prawdziwego przebiegu wydarzeń w KGP:
1. Przesłuchanie Szymczyka w PiSokraturze dopiero w przyszłym tygodniu pozwala mu ułożyć wersję taką jaką chce. Układ dał mu czas, biuro prawne KGP pracuje na pełnych obrotach
2. Zwykły człowiek już dawno byłby po przesłuchaniu, a normalna prokuratura szłaby z nim na areszt
3. Jak wspomniałem w tym wpisie: nie wezwali PSP na Puławską i zrobili ban na czynności PSP w budynku, ludzie 01 liczyli na pozamiatanie sprawy swoimi siłami i utrzymanie tajemnicy. Ale w chaosie PSP dostała skierowanie na ratowanie 01KGP i ekipa PSP w kombinezonach pojechała do … szpitala na Wołoskiej
4. Prokurator nie zarządził sprawdzenia gabinetów/pokoi wszystkich członków delegacji na Ukrainie
5. Prokurator nie zarządził przeszukania mieszkania Szymczyka
6. Nie przesłuchano od razu nawet kierowcy
7. Układ daje im taktyczny czas na ułożenie wersji wydarzeń
8. Skandalem jest też to, że policja wykonywała czynności wobec swojego przełożonego, 01KGP. Policja robiła czynności w swojej sprawie, a te czynności powinna wykonać inna służba
Krótka historia granatnika, tego dlaczego Szymczyk jest pokrzywdzonym, a nie podejrzanym oczekującym na posiedzenie aresztowe, czyli o postępującej patologii państwa PiS. Zapraszam, poniżej garść informacji (robią wszystko, by to zataić):
1. KGP wraz z Dowódcą BOA p. Z. i Dyrektor Gabinetu p. K pojechali na Ukrainę
2. Gabinet KGP wysłał e-mail do SG Medyka o przejeździe delegacji polskiej Policji z żądaniem szybszego sprawdzenia. Ten tryb oznacza szybsze przekroczenie granicy, ale nie wyłączenie delegacji z przepisów karno-skarbowych
3. Na zakończenie spotkania komendant Szymczyk dostał od strony ukr., ale w obecności dowódcy SPKP Ww (człowieka liczącego na awans do BOA) granatnik RGW–90 HH z pełnymi oznaczeniami bojowymi, nie zabawkę, ale ciężki granatnik (nie boomboxa z głośnikami)
4. Z przekazania granatnika są zdjęcia pionu prasowego (normalna prokuratura powinna je zabezpieczyć)
5. Panowie wrzucili RGW-90 do bagażnika samochodu i przejechali granicę (przemycili granatnik)
6. SG wszczęła postępowanie dyscyplinarne funkcjonariuszom za pozwolenie przemytu
7. Ciekawe czemu jeszcze (skieruję tu interw.) Urząd Celny nie wszczął postępowania za przemyt i brak deklaracji.