Żulczyk nazwał Dudę „debilem”. Czy to słowo go znieważa? Maciejewska: „Prezydent nie jest świętą krową”

"Najwyższy czas pozbyć się z Kodeksu karnego artykuł ws. znieważenia prezydenta RP"

Znany pisarz Jakub Żulczyk ma stanąć przed sądem za to, że nazwał prezydenta Polski Andrzeja Dudę „debilem”.

Grozi mu za to trzy lata więzienia.

Beata Maciejewska, posłanka Lewicy powiedziała:

„Prokuratura pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry nie zajmuje się kwestiami prezesa Obajtka, nie zajmuje się respiratorami ministra Szumowskiego, nie zajmuje się też sprawą elektrowni Ostrołęka, w której państwo utopiło 1,3 miliarda złotych. Prokuratora Ziobry zajmuje się pisarzem, amerykanistą, człowiekiem zainteresowanym polityką, który po tym, jak prezydent Andrzej Duda nie pogratulował Bidenowi zwycięstwa w wyborach – tak jak zrobiły wszystkie inne głowy państw – dał wyraz swoim emocjom.

Dzisiaj mamy taką sytuację, że już nie tylko osoby związane z sądownictwem, ale i artyści oraz pisarze są ścigani przez aparat Ziobry. Właśnie mamy kolejną odsłonę tego absurdu, pisarz za swoje słowa ma stanąć przed sądem. Lewica już 10 czerwca ubiegłego roku złożyła projekt ustawy, który mówi bardzo jasno o tym, że należy wykreślić z Kodeksu karnego punkt drugi artykułu 135., który mówi o znieważeniu głowy państwa. Zawarte tam określenie jest bardzo nieprecyzyjne oraz całkowicie niezgodne z obowiązującymi normami, ponieważ politycy bardzo często są narażeni na krytykę oraz poddawani ocenie.

Jeśli panu Andrzejowi Dudzie przeszkadza to, że ktoś nazywa go debilem, to powinien podać taką osobę do sądu na drodze cywilnej. Prezydent Andrzej Duda nie jest świętą krową. Pomimo, iż jest prezydentem, to jest takim samym obywatelem jak my.

Projekt ustawy, o którym mówię został złożony 10 czerwca 2020 r. i otrzymał już numer druku, a opinia na jego temat jest także pozytywna i zawiera rekomendację poddania go pod dyskusję. Przypomnę, że PiS także postulował wykreślenie tego artykułu w 2012 roku. Co się od tego czasu zmieniło? Prezydent! Jak ktoś nie jest od Kaczyńskiego, to można przeciwko takiej osobie, która wypowiada się na jego temat w sposób krytyczny, zaprzęgnąć aparat państwa i postawić ją przed sądem. Jak jest ktoś jest od Kaczyńskiego, to wtedy się mówi, że hejt to jest wolność słowa. Hejt nie jest wolnością słowa, tak jak krytyka jest krytyką i jest uprawniona.

Apelujemy do pani marszałek Sejmu Elżbiety Witek, aby w związku z zaistniałą sytuacją postawiła projekt Lewicy pod obrady Sejm, żebyśmy wreszcie mogli go przegłosować i pozbyć się z Kodeksu karnego tego właśnie zapisu.”

Beata Maciejewska, posłanka Lewicy (fot. Lewica)

Adam Bodnar: wypowiedź Jakuba Żulczyka o prezydencie – silnie krytyczna, ale nie znieważająca

Takie m.in. uwagi rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar przedstawia w tej sprawie szefowi Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

RPO dowiedział się z mediów o skierowaniu przez Prokuraturę Rejonową Warszawa Śródmieście-Północ aktu oskarżenia do Sądu Okręgowego w Warszawie w sprawie znieważenia prezydenta RP Andrzeja Dudy przez pisarza Jakuba Żulczyka.

Powodem oskarżenia był następujący komentarz: „Andrzej Duda, prezydent Polski, napisał na Twitterze, że czeka na nominację Joe Bidena, prezydenta-elekta USA, przez Kolegium Elektorskie. Jestem absolwentem american studies na Uniwersytecie Jagiellońskim w stopniu magistra. Co prawda polityka USA i sprawy tego kraju dzisiaj są jedynie moim hobby, ale nigdy nie słyszałem, aby w amerykańskim procesie wyborczym było coś takiego, jak nominacja przez Kolegium Elektorskie. Biden wygrał wybory. Zdobył 290 pewnych głosów elektorskich, ostatecznie, po ponownym przeliczeniu głosów w Georgii, zdobędzie ich zapewne 306, by wygrać, potrzebował 270. Prezydenta-elekta w USA ‘obwieszczają’ agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko co następuje od dzisiaj – doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie – to czysta formalność. Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem”.

O skierowaniu aktu oskarżenia sam oskarżony dowiedział się z prasy – nie był o nim poinformowany.

W ocenie Rzecznika ewentualne skazanie Jakuba Żulczyka mogłoby naruszać jego konstytucyjnie i konwencyjnie gwarantowaną wolność słowa.

RPO powołuje się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W zakresie chronionej art. 10 Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka wolności słowa ETPC konsekwentnie stoi na stanowisku, że politycy, w tym osoby zajmujące najważniejsze stanowiska państwowe, muszą mieć – w kontekście krytyki obywateli – szczególnie „grubą skórę”.

Przepisy prawa polskiego i międzynarodowego zapewniają ochronę także wypowiedziom posługującym się pewną przesadą, prowokacją, a nawet inwektywą, zwłaszcza, gdy ich przedmiotem są kwestie budzące silne kontrowersje, a wypowiedź ma charakter polemiczny.

ETPC uznawał m.in., że polityka można nazwać „idiotą”, choć słowo to ma charakter obraźliwy (wyrok z 1 lipca 1997 r. w sprawie Oberschlick przeciwko Austrii, nr skargi 20834/92). Nazwanie „idiotą” przewodniczącego Austriackiej Partii Wolności i szefa lokalnego rządu Karyntii Jörga Haidera było reakcją na jego wypowiedź, że wszyscy żołnierze, w tym niemieccy, biorący udział w II wojnie światowej, walczyli o wolność i pokój.

Według ETPC w pewnych okolicznościach nawet użycie obraźliwego określenia, takiego jak „idiota”, mieści się w granicach akceptowanej swobody wypowiedzi, gdyż radykalne, szokujące działania lub wypowiedzi polityka mogą spowodować ostry komentarz. Tym samym władze krajowe powinny powstrzymać się od ingerencji, które mają zapewnić cywilizowany, kulturalny poziom debaty publicznej, z tego względu, że w demokratycznym społeczeństwie należy przede wszystkim zagwarantować, by dyskusja polityczna mogła się toczyć szeroko i otwarcie.

Wyrażenie Jakuba Żulczyka miało podobny charakter, nie padło bowiem w oderwaniu od konkretnych słów prezydenta RP. Zostało poprzedzone szczegółową krytyką konkretnego zachowania prezydenta Andrzeja Dudy (wpisu gratulującego prezydentowi USA). Użycie inwektywy wobec prezydenta RP w oderwaniu od takiego komentarza i opinii zapewne mogłoby stanowić przekroczenie prawa wynikającego z art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz art. 54 ust. 1 Konstytucji RP,

Niemniej jednak ta sytuacja jest całkowicie odmienna. Użycie prowokacyjnego słowa zostało poprzedzone szerszą analizą. Nie była ona prywatną opinią – stanowiła opinię ekspercką. Jakub Żulczyk odniósł się bowiem bezpośrednio do swego wykształcenia (studia amerykanistyczne), które potwierdza jego wiedzę w zakresie zamieszczonej wypowiedzi. Komentarz ten został wzmocniony ostatnim zdaniem, które miało charakter silnie krytyczny i prowokacyjny.

Analizując ostatnie zdanie w kontekście całej wypowiedzi, można stwierdzić, że miała ona silnie krytyczny charakter, jednak jej celem nie było znieważenie, a przedstawienie wyraźnej opinii.

ETPC wielokrotnie powtarzał, że decydując się na pracę w sferze publicznej politycy dobrowolnie stawiają się w świetle reflektorów, a zatem muszą tolerować większy poziom krytycyzmu.

Analizując szczegółowo orzecznictwo ETPC dotyczące ochrony głowy państwa przed zniesławieniem lub znieważeniem, należy podkreślić, że ochrona ta jest odpowiednio słabsza. ETPC rozszerza swobodę krytycznych/obraźliwych wypowiedzi skierowanych przeciwko urzędnikom lub organom publicznym, gdy dana dyskusja lub komentarz na tematy o znaczeniu publicznym stanowią część debaty politycznej. W sprawie Colombani i Incyan przeciwko Francji, nr skargi 51279/99, ETPC zbadał przywilej polegający na szerszej ochronie głowy państwa. Wskazał, że „osłanianie ich przed krytyką wyłącznie ze względu na pełnioną przez nich funkcję lub status, niezależnie od tego, czy krytyka jest uzasadniona (…) urasta do przyznania głowom obcych państw szczególnego przywileju, którego nie da się pogodzić ze współczesną praktyką i koncepcjami politycznym”.

W zakres swobody wypowiedzi podlegającej ochronie na mocy art. 10 EKPC została włączona zatem również wypowiedź obraźliwa. ETPC odrzucił pogląd, że krytyczna wypowiedź (ocena) może podlegać ochronie jedynie pod warunkiem, że nie ma znieważającego charakteru.

W konsekwencji ETPC stwierdził, że doszło do naruszenia art. 10 EKPC, gdy sankcje, czasami niewielkie, zostały wymierzone np. za nazwanie kontrowersyjnego polityka „idiotą”, prezydenta – „kłamcą”, „oszczercą”, „politycznym inwalidą”, „ograniczonym umysłem” (sprawa Pakdemirli przeciwko Turcji, wyrok z 22 lutego 2005 r., skarga nr 35839/97), czy też kandydata w wyborach municypalnych – „osobą ideologicznie groteskową i chamską”, „niezwykłym połączeniem reakcyjnego prostactwa, faszystowskiej bigoterii i prymitywnego antysemityzmu”, „uosobieniem samozadowolenia i tego, co jest zjełczałe i śmieszne” (Lopes Gomes da Silva przeciwko Portugalii, wyrok z 28 września 2000 r., skarga 37698/97). W tym ostatnim wyroku ETPC wskazał nawet, że w demokratycznym społeczeństwie ryzyko inwektywy towarzyszy wolnej grze i debacie politycznej.

Uznając że orzecznictwo europejskie ma zastosowanie w tej sprawie, Adam Bodnar przedstawia Mariuszowi Dubowskiemu, prokuratorowi okręgowemu w Warszawie, swe wnioski zmierzające do zapewnienia skutecznej ochrony wolności i praw człowieka i obywatela. Prosi też o szczegółową informację o sprawie.
(RPO)

Exit mobile version