Złodzieje plus PiS. Były dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości w MS: Ziobro wskazywał jakie podmioty mają zwyciężyć!

Polska po PiS

22 maja podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu do spraw rozliczeń PiS zajęto się kwestią nadużyć w Funduszu Sprawiedliwości.

Wtedy ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro. To co roniła była władza jest to defraudacja.

Na tej komisji zeznawał Tomasz Mraz, były dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Przypominamy aferę PCK. Członkowie PiS okradali także ubrania czy żywność z Polskiego Czerwonego Krzyża. Zapewne przez te 8 lat ich rządów ukradli setki miliardów złotych, naszych – podatników pieniędzy.

Dlaczego wszyscy z PiS-u jeszcze nie siedzą? Prawdopodobnie przez Andrzeja Dudę, który każdego ze swoich partyjnych kolegów uniewinniłby. Obecnie jedyną rzeczą, którą obecny rząd mógłby zrobić to dokonać delegalizację faszystowskiej, antyunijnej, antypolskiej, itd. partii PiS. Dziwi nas to, że wciąż mają poparcie ok. 30 proc. Polaków „patriotów”.

Komentarza członków PiS – Suwerennej Polski na X.

Oto co m.in. powiedział:

„Ziobro był głównym decydentem w sprawach rozdawania pieniędzy w funduszach.

W pierwszej kolejności chciałem przeprosić te wszystkie organizacje, które ze względu na nierzetelności jakie miały miejsce w Funduszu Sprawiedliwości, nie otrzymały środków, o które się ubiegały. A to nie była jedna sytuacja, to nie były dwie sytuacje.

Większość konkursów, które były ogłaszane przez Fundusz Sprawiedliwości, były ogłaszane i przeprowadzane w nierzetelny sposób zarówno przed moim objęciem funkcji dyrektora departamentu Funduszu Sprawiedliwości jak i po moim odejściu.

Minister Romanowski otrzymywał polecenie od ministra Ziobro jakie podmioty mają zwyciężyć. To z nim ustalał listę tych podmiotów, informacje, kiedy konkursy mają być ogłoszone. Minister Ziobro sam prowadził rozmowy z podmiotami, które miały zwyciężyć w przyszłych konkursach.

I potem na podstawie tego, co ustalił z jakimś przyszłym beneficjentem minister Romanowski, przekazywał polecenie stworzenia konkursu, który pasowałby pod ramy tego konkretnego beneficjenta. Były ustalane takie listy, zatwierdzane. Nic nie mogło stać się bez jego wiedzy i jego zatwierdzenia.

Wiele inicjatyw, które miałyby na celu przeciwdziałanie przyczynom przestępczości, nie doszło do skutku ze względu na to, że było polecenie, iż to inna organizacja ma zwyciężyć. Tutaj państwo z NIK-u podczas kontroli Funduszu Sprawiedliwości wielokrotnie wskazywali na nieprawidłowości, ale nie byli oni w stanie odkryć tak naprawdę tego wszystkiego co kryło się odrobinę niżej, odrobinę głębiej co nie było pokazywane, bo dokumenty, co do zasady, były przygotowywane w taki sposób, aby nie można było na ich podstawie poznać prawdy o tym, jak to funkcjonowało.

Wiele razy minister Ziobro, minister Romanowski informowali podmioty przez siebie preferowane o tym, że konkurs zostanie ogłoszony i jakie będą jego warunki jeszcze przed ogłoszeniem tego konkursu. Podmioty, na których zależało ministrowi Ziobro i ministrowi Romanowskiemu otrzymywały pomoc w pisaniu, przygotowywaniu oferty.

Ja tak naprawdę w mojej pracy dyrektora nie mogłem samodzielnie podjąć decyzji o przyznaniu patronatu honorowego jakiemuś kołu naukowemu bez skonsultowania tego z ministrem Romanowskim. Natomiast minister Romanowski otrzymywał polecenie od ministra Ziobro, jakie podmioty mają zwyciężyć. To z nim ustalał listę tych podmiotów, informacje, kiedy konkursy mają być ogłoszone. Minister Ziobro sam prowadził rozmowy z podmiotami, które miały zwyciężyć w przyszłych konkursach.

Ziobro przed rozpoczęciem konkursu wskazywał już zwycięzcę. Przed rozpoczęciem konkursu rozmawiał z fundacjami, z przyszłymi beneficjentami o tym, jakie będą warunki konkursu, o tym, ile pieniędzy otrzymają, o tym, że udzielone zostanie im wsparcie, czyli właśnie kontakt przez jedną z zastępców dyrektora do osoby, która pisze takie wnioski, jeżeli chcieliby z tego skorzystać. Były ustalane takie listy, zatwierdzane. Nic nie mogło stać się bez jego wiedzy i jego zatwierdzenia.


I ten konkurs, który szczególnie zapadł mi w pamięci, który tak naprawdę ostatecznie zamknął mi drzwi, żebym mógł odejść. To był konkurs, w którym zwyciężyła Fundacja Profeto.
W tym konkursie wypełniałem jedną z kart oceny. W ramach konkursu komisja konkursowa ocenia ofertę, wypełnia kartę ocen. I wypełniając swoją kartę ocen, stwierdziłem, że Fundacja Profeto nie powinna wziąć udziału w tym konkursie, gdyż zachodzi przesłanka wykluczenia formalnego z tego konkursu, gdyż w jej celach statutowych nie było mowy o celach zbieżnych z celami ogłoszonego konkursu. Poszedłem ze swoją kartą ocen do pani dyrektor, poinformowałem ją o tym. I wtedy usłyszałem wiele niecenzuralnych słów na temat tego, co ja sobie myślę, o tym, że nie chciałbym na pewno, żeby o tym się dowiedział minister i że mam nic takiego nie robić, bo to jest podmiot, na którym szczególnie zależy ministrowi Ziobro i ma on zwyciężyć. Fundacja ubiegała się wtedy o około 40 milionów złotych.


Nie wiem, czy w tym konkursie inne osoby również były zmuszane, przymuszane do tego, żeby modyfikować swoje karty ocen i pominąć pewne okoliczności, które wykluczałyby Fundację Profeto z tego konkursu, ale w mojej ocenie ta fundacja nie powinna zwyciężyć, nawet gdyby przymknąć oczy na to uchybienie formalne w postaci braku celów statutowych.

Nie zmienia to faktu, że często zabiegaliśmy jako pracownicy, jako dyrekcja funduszu o to, żeby na przykład zwiększyć środki na pomoc osobom pokrzywdzonym, żeby ich było więcej, żeby ogłaszając konkursy na nową sieć, żeby radykalnie zwiększyć ilość środków, która mogła być przeznaczona na pomoc psychologiczną. Niestety spotkało się to ze sprzeciwem, oporem i z zakazem robienia czegoś takiego, gdyż w takim wypadku zostałby ograniczony budżet, który mógł być przeznaczony na promocję albo na zakup, na dofinansowanie jednostek straży pożarnej.”

Dodał jeszcze:

„W momencie ustalenia budżetów na dany rok powstawała nieformalna lista uznająca limity poszczególnym przewodniczącym okręgów wyborczych. Właściwie każdy okręg wyborczy i pełnomocnik danego okręgu wyborczego posiadali swój limit. To była jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic związanych z funduszem. Na takiej liście razem z nazwiskami wymienione były kwoty. W zależności od roku wyborczego mogły być to kwoty po milion złotych, po siedemset tysięcy, a najbardziej zasłużone szable miały zwiększony limit, jak na przykład poseł Kowalski. Janusz Kowalski w okresie swojej największej aktywności medialnej” miał mieć zwiększony limit.


W ramach tych limitów politycy kupczyli tymi pieniędzmi. Kupowali głosy, kupowali przychylność swoich, w swoich okręgach wyborczych.

Jeżeli chodzi o redaktora Sakiewicza, to tutaj była sytuacja, w której otrzymałem informację od naszego doradcy medialnego, który wysłał mi SMS-em wiadomość, że właśnie redaktor Sakiewicz idzie do ministra Ziobro po milion złotych, żebym się przygotował.

Co znaczy po milion złotych? – przerwał mu Giertych. I dopytywał, czy pieniądze miały być przekazane „w cashu”. Nie był potrzebny cash, potrzebna była umowa z Funduszem Sprawiedliwości, której polecenie zawarcia otrzymaliśmy. Umowy takie były zawierane pod ogromną presją. To jest tak, że to nie powinno być robione tak szybko, a czasami byliśmy zmuszeni do tego, żeby zawrzeć takie umowy w przeciągu 24-48 godzin.


Fundacja Lux Veritatis zwyciężała w konkursach organizowanych przez Fundusz Sprawiedliwości, była zawsze podmiotem preferowanym. Odbyło się jedno spotkanie, które było inicjowane przez ministra Ziobrę i najwyższe władze Lux Veritatis w celu ustalenia, jaka ma być oferta. Minister wraz z przedstawicielami z Torunia wymyślili sobie, że ma być zorganizowany jakiś koncert, który ma przeciwdziałać przyczynom przestępczości.”

Exit mobile version