Szymon Kuczyński i Anna Jastrzębska na jachcie Hultaj na mecie wyścigu RORC Caribbean 600.
Ich żegluga w tym karaibskim klasyku trwała dokładnie 4 dni 11 godzin 47 minut i 3 sekundy.
Wielkie brawa także dla teamu Call Of The Ocean – Zew Oceanu. Szymon i Ania płynęli na najmniejszym jachcie w całej stawce – Hultaj ma zaledwie 9 metrów długości.
Przez niemal cały wyścig polski duet walczył o drugie miejsce wśród załóg dwuosobowych, a ich bezpośrednim rywalami były jachty Lifgun, zwycięzca ostatniej edycji regat OSTAR oraz Purple Mist, z Brytyjkami Claire Dresser i Kate Cope na pokładzie. Poza zasięgiem był Notre Mediterranee, który do mety dotarł po 2 dniach i 17 godzinach. Niewiele ponad dobę później w porcie zameldował się Lifgun. Hultaj i większy od niego Purple Mist toczyli emocjonującą batalię, ale to Brytyjki dotarły do mety szybciej o niemal 90 minut.
Jednak po uwzględnieniu przeliczników to właśnie Hultaj uplasował się na 3. miejscu w kategorii załóg dwuosobowych IRC 2H. W kategorii IRC Ania i Szymon uplasowali się na 38. miejscu.
Ekipa WindWhisper Racing Team oraz załoga I Love Poland
Po dwóch dniach, jednej godzinie i pięćdziesięciu czterech minutach, ekipa WindWhisper Racing Team przekroczyła metę na trzeciej pozycji w klasyfikacji Line Honours w regatach Royal Ocean Racing Club Caribbean 600.
Załogę WindWhisper Team reprezentowali: sternik – Joao Signorini, Liz Wardley, Marcin Sutkowski, Stanisław Bajerski, Antonio Cuervas-Mons, Mateusz Gwóźdź, Kacper Gwóźdź, Arianne van de Loosdrecht, Szymon Cierzan, Robert Gwóźdź oraz Martin Stromberg.
Klasyfikacja załogi według przeliczników:
- CSA Overall: miejsce 4
- CSA 1: miejsce 4
- IRC Super Zero: miejsce 3
- IRC Overall: miejsce 10
Następnym jachtem, znajdującym się najbliżej mety była załoga Przemysława Tarnackiego – Team Ambersail 2/ Ocean Challenge Yacht Club.
Przypominamy, że najszybciej z Polaków, trasę 600 mil morskich pokonała załoga I Love Poland. Po mecie kapitan Grzegorz Baranowski podsumował dwudniowe zmagania:
– W końcu był wiatr i można było rozwinąć skrzydła i prędkość. Pyewacket był zdecydowanie szybszy, ale na początku blisko się go trzymaliśmy i w przelicznikach można było powalczyć. Niestety znów straciliśmy przy tej nieszczęsnej Gwadalupie. Żeglowanie w tym miejscu to jak wróżenie z fusów. W tym roku przyszło wyjątkowo dużo chmur deszczowych, które zaburzyły rotację wiatru przy wyspie. Dodatkowo na trasie było zatrzęsienie trawy morskiej, więc, co chwilę trzeba było kombinować, żeby z płetw sterowych zrzucać glony. To również pochłaniało dużo energii. Sukcesem naszym jest na pewno zrobienie tego wyścigu w czasie poniżej dwóch dób – komentuje Grzegorz Baranowski.
– Żeglowało się bardzo dobrze, odkrywaliśmy nowe ustawienia tej łódki, nowe możliwości i dokręcaliśmy śrubę. Pewnie można ją bardziej dokręcić, ale jeszcze musimy się trochę nauczyć, a poza tym nie można jechać na zupełnego maksa z młodą, niedoświadczoną załogą, bo wówczas ryzykuje się wszystkim, a my mamy przed sobą cały sezon, poza tym celem projektu nie jest wygranie regat, a jest to projekt szkoleniowy – dodaje.
Kadra Narodowa 49er i 49erFX na Lanzarote
Kończy się zgrupowanie Kadry Narodowej 49er i 49erFX na Lanzarote. Na koniec zgrupowania odbyły się Coaches Regatta, a najlepsza okazała się polska załoga Staniul/Sztorch 49er Boys. Mikołaj i Kuba z ośmiu rozegranych wyścigów aż pięć ukończyli w pierwszej trójce, jeden z nich wygrali. Na 4 miejscu regaty ukończyła załoga Buksak & Wierzbicki 49er Sailing.