WTA 125 Polish Open. Triumf Alycii Parks

Korty Legii Warszawa

Zwycięstwem Alycii Parks zakończył się w sobotę turniej WTA 125 Polish Open na kortach Legii Warszawa.

W finale Amerykanka pokonała Australijkę Mayę Joint 4:6, 6:3, 6:3. Dzień wcześniej tytuł w deblu wywalczyły zawodniczki PZT Team Weronika Falkowska (KS Górnik Bytom) i Martyna Kubka (Mera Warszawa).

– Jestem bardzo zadowolona ze swojej postawy w tym tygodniu, ale musiałam też walczyć sama ze sobą. Wiem, że momentami byłam nie do zniesienia. Maya jest niesamowitą tenisistką. Mam nadzieję, że jeszcze zagram przeciwko niej, bo to mogą być bardzo emocjonujące batalie. Po kilkutygodniowych startach w Europie wróciłam do domu i w sumie prawie dwa tygodnie siedziałam w domu. Ale stwierdziłam, że nie mogę tak leżeć i nic nie robić, wolę grać w tenisa, więc na ostatnią chwilę zapisałam się do turnieju, zaklepałam bilety lotnicze i tu zagrałam – powiedziała Parks, która musiała startować w eliminacjach, ponieważ zapisała się do turnieju już po zamknięciu zgłoszeń do głównej drabinki.

Alycia Parks (fot. Michał Jędrzejewski)

– Dobrze się tu czułam, wszyscy byli dla mnie bardzo mili. Jest to jeden z tych turniejów, na który bardzo chętnie wrócę. Teraz trochę odpocznę i myślę, że zagram w kwalifikacjach w Toronto na Rogers Cup. Potem kwalifikacje lub może od razu główna drabinka w Cincinnati. Jeżeli chodzi o US Open, to cały czas walczę, żeby pokazać organizatorom, że zasługuje na „dziką kartę” – dodała.

Początek sobotniego finału układał się po myśli Joint, która z jednym „breakiem” na koncie odskoczyła na 2:0. Co prawda Amerykanka odrobiła stratę, ale ponownie pozwoliła się przełamać w piątym gemie, a chwilę później Maya podwyższyła prowadzenie na 4:2. I tę przewagę utrzymała do końca, rozstrzygając na swoją korzyść losy seta 6:4.

W czwartym gemie drugiej partii Parks wywalczyła przełamanie na 3:1, ale go nie potwierdziła, a swój serwis oddała rywalce psując prostu wolej z forhendu. Jednak to ona zaczęła przejmować inicjatywę w grze wygrała go 6:3 wyrównując stan meczu. Takim samym wynikiem skończyła się decydująca partia i trofeum oraz czek na 15 000 dolarów trafił w ręce tenisistki z USA.

Maya Joint (fot. Michał Jędrzejewski)

– To był szalony tydzień. Dzisiaj Alycia zmusiła mnie do ogromnego wysiłku. Niezależnie od tego, co się wydarzyło w końcówce, jestem bardzo zadowolona z występu w Warszawie i jeżeli będzie taka możliwość, wrócę tutaj za rok. Na papierze to ja byłam rozstawiona, ale na korcie nie czułam się jako ta wyżej notowana. Nie nakładam na siebie presji, nie oczekiwałam triumfu, wiedziałam, że zadecyduje sam pojedynek. To była zdecydowanie moja najcięższa przeciwniczka podczas tego turnieju. Tu na miejscu wszystko było wspaniałe: korty bardzo dobrze przygotowane, cała organizacja była bardzo sprawna, hotel również spełnia najwyższe standardy. Niestety, nie miałam okazji zobaczyć niczego w Warszawie, ale z okna samochodu Warszawa wydawała się bardzo ładna – powiedziała Joint.

– Chciałabym w przyszłości zagrać na igrzyskach olimpijskich, w Wielkim Szlemie i być numerem jeden na świecie. Ale to dalsze plany. Na razie zagram jeszcze kilka turniejów, a potem lecę do USA rozpocząć naukę na collage’u. Będę grać w turniejach uniwersyteckich, a w tygodniach bez szkoły będę kontynuować grę w zawodowych turniejach – dodała Australijka.

Alycia Parks i Maya Joint (fot. Michał Jędrzejewski)

Turniej WTA 125 Polish Open powstał z myślą o stwarzaniu młodym polskim tenisistkom szans na zdobywanie punktów do rankingu bez ponoszenia dodatkowych kosztów związanych z zagranicznymi wyjazdami. Daje też możliwość obdarowania czterema „dzikimi kartami” jakimi dysponuje organizator czyli Polski Związek Tenisowy. 

W drugiej edycji tej imprezy skorzystały z nich zawodniczki PZT Team: Martyna Kubka (Mera Warszawa), Gina Feistel (WKS Grunwald Poznań), Weronika Ewald (Gdańska Akademia Tenisowa) i Weronika Falkowska (KS Górnik Bytom). Na podstawie rankingu zakwalifikowały się Katarzyna Kawa i Maja Chwalińska (BKT Advantage Bielsko-Biała), eliminacje zwycięsko przeszła Urszula Radwańska (Mera Warszawa), natomiast jako „lucky loser” do drabinki weszła Anna Hertel (AZS Poznań).

Najdalej, bo do półfinału, dotarła Chwalińska, która uległa w nim w trzech setach Joint. W 1/8 finału odpadły Kubka, Radwańska i Feistel.

Natomiast w grze podwójnej zwycięstwo odniosła Falkowska i Kubka, które przed tygodniem wywalczyły tytuł w 98. Narodowych Mistrzostwach Polski. W półfinale pokonały Ewald i Zuzannę Kolonus (Legia Warszawa).

Exit mobile version