WTA 1000 w Miami. Linette-Pera przegrały w walce o finał

Tenisowy świat

Magda Linette (AZS Poznań) była blisko pierwszego występu w finale turnieju WTA 1000.

Razem z Amerykanką Bernardą Perą nie wykorzystały piłki meczowej w super tie-breaku półfinału Miami Open.

Same obroniły cztery meczbole, zanim przegrały z Kanadyjką Leylah Fernandez i Amerykanką Taylor Townsend 6:1, 2:6, 12-14.

Linette i Pera dobrze się znają i przyjaźnią od dawna. Najlepszym wynikiem  tego debla w Wielkim Szlemie jest półfinał osiągnięty w 2021 roku na kortach ziemnych im. Rolanda Garrosa w Paryżu. W tym samym sezonie były również o krok od finału imprezy rangi WTA 1000 w Montrealu.

Tenisistki długo czekały na rozpoczęcie półfinałowego meczu w Miami, ponieważ przeciągał się otwierający wieczorną sesję pojedynek panów. Wyszły na kort dopiero przed godziną 23.

Polsko-amerykański debel doskonale rozpoczął spotkanie, bo dzięki przełamaniu podań obydwu przeciwniczek i dobrej własnej dyspozycji serwisowej objął szybko komfortowe prowadzenie 5:0. Co prawda rywalki przerwały tę zwycięską serię i wyszły na 1:5, to nie zdołały odwrócić losów pierwszej partii i przegrały ją 1:6 po zaledwie 21 minutach.

Ale otwarcie drugiego seta należało do Fernandez i Townsend, które łatwo odskoczyły na 3:0. Dzięki przewadze „breaka” powiększały prowadzenie na 4:1 i 5:2, a w ósmym gemie zapisały na swoim koncie drugie przełamanie i doprowadziły w ten sposób do super tie-breaka.

Również na początku decydującej partii spisywały się trochę lepiej i cały czas uciekały Magdzie i Bernadecie, wychodząc na 5-3, 6-4, 7-5, aż wreszcie na 9-7. I wtedy zrobiło się bardzo nerwowo po obydwu stronach siatki.

Linette i Pera obroniły obydwa meczbole, a także dwa kolejne i nawet same wypracowały jedyną okazję do zakończenia spotkania przy 12-11. Jednak w trzech kolejnych wymianach okazały się przeciwniczki i to one cieszyły się z awansu do finału po godzinie i dziewięciu minutach gry.

Linette najdłużej z polskich tenisistek grała w Miami Open, choć singlowy występ zakończyła w 1/8 finału, po porażce z trzecią na świecie Amerykanką Jessicą Pegulą. Wcześniej wyeliminowała byłą liderkę rankingu WTA Wiktorię Azarenkę (nr 14.).

Po tym, jak z występu w imprezie zrezygnowała aktualna światowa „jedynka” Iga Świątek (problemy zdrowotne), to właśnie 31-letnia poznanianka była jedyną Polką w głównej drabince w singlu. Ale dołączyła do niej Magdalena Fręch (KS Górnik Bytom), która wcześniej odpadła w decydującej fazie eliminacji.

Tenisistka PZT Team jako „lucky loser” znalazła się od razu w drugiej rundzie i odniosła w niej zwycięstwo, co pozwoli jej w poniedziałek wrócić do czołowej setki klasyfikacji WTA.

Linette i Fręch wystąpią w reprezentacji Polski, która w dniach 14-15 kwietnia spotka się w Astanie z drużyną Kazachstanu w rozgrywkach Billie Jean King Cup. Oprócz nich kapitan Dawid Celt powołał na ten mecz: Weronikę Falkowską (KS Górnik Bytom/PZT Team), Alicję Rosolską (KT Warszawianka) oraz debiutująca w kadrze utalentowaną juniorkę Weronikę Ewald (GAT Gdańsk/PZT Team).

Wojna na Ukrainie

Będziemy wciąż zaznaczać, że haniebne jest to, że rosyjscy oraz białoruscy tenisiści grają w tenisowych imprezach. Skandalem jest to też, że dla innych tenisistów ważniejsze są pieniądze, niż to co dzieje się na Ukrainie z powodu agresji Rosji. Oni też mają „krew na rękach” niewinnych cywilów ukraińskich!

Zakazać natychmiast na dziesięciolecia brania udziału putinowskich sportowców w jakichkolwiek zawodach!

Warto także wykluczyć sportowców z innych krajów, m.in. z Iranu, Węgier, Turcji, Indii czy Chin. Te państwa albo pomagają Rosji w wysyłaniu broni albo blokują wejście Finlandii i Szwecji do NATO albo stanowczo nie sprzeciwiają się tej wojnie, ciągle kupują od Rosji gaz czy ropę, sprzedają jej broń, itd.

Exit mobile version