W kompleksie leśnym Arturówek w Łodzi szaleniec „nawracał” osoby, które miały zasłonięte usta i nos.
Pewien antymaseczkowy heros biegał i zdejmował przechodniom maseczki. Jednocześnie używał jako środka kary za to, że ktoś taką maseczkę nosi – drewnianego kija.
Traf chciał, że natknął się na strażnika z Oddziału Prewencji Straży Miejska w Łodzi po służbie. Został natychmiast przez niego obezwładniony. W kajdankach doczekał przyjazdu Policji.