Już przed startem tego sezonu wiadomo było, że rywalizacja o podium w WRC 2 będzie niezwykle zacięta.
Po połączeniu dwóch kategorii (WRC 2 i WRC 3) do walki szykowało się wiele załóg, w tym sporo byłych kierowców fabrycznych, a także takich, którzy cały czas starają się o angaż do królewskiej klasy Rally1. Na półmetku zmagań można śmiało potwierdzić, że przewidywania sprawdziły się z nawiązką. Co szczególnie cieszy polskich kibiców, w ścisłej walce o podium są Kajetan Kajetanowicz i Maciej Szczepaniak, którzy aktualnie widnieją na drugiej pozycji w tabeli, tylko 3 punkty za liderami! Prowadzi Norweg Andreas Mikkelsen.
Kajetan Kajetanowicz i Mikołaj Marczyk nie wystartują w Rajdzie Akropolu, 10. rundzie mistrzostw świata.
Kajetan nie pojedzie też w Belgii. Zatem straci szansę na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej.
Kierowca ten musi zaliczyć wszystkie dozwolone regulaminem WRC2 siedem startów w sezonie. Zatem wystartuje w Nowej Zelandii, Hiszpanii i Japonii.
W tegorocznej rywalizacji WRC 2 Open (wszystkie samochody klasy Rally2) udział wzięło ponad 90 załóg, wszyscy w samochodach klasy Rally2. Są to reprezentanci aż 33 narodowości, a wielu z nich ma już po kilka lub nawet kilkanaście lat doświadczenia na trasach mistrzostw świata. Co ważne, mistrzowski sezon składa się łącznie z trzynastu rund, jednak załogi rywalizujące w kategorii WRC 2 mogą wziąć udział jedynie w siedmiu. Spośród tych startów w ostatecznym rozrachunku brane jest pod uwagę sześć najlepszych wyników. Strategia, prędkość i przede wszystkim skuteczność są podstawą w walce o końcowy triumf w tym iście sprinterskim tempie.
Dla Kajetana Kajetanowicza jest to piąty sezon w Rajdowych Mistrzostwach Świata. Pilotowany przez Macieja Szczepaniaka polski reprezentant zachwyca swoją skutecznością: w ostatnich trzech sezonach za każdym razem stawał na podium, zajmując drugie miejsce w WRC 2 (rok 2019), trzecie miejsce w WRC 3 (2020) i drugie miejsce w WRC 3 (2021, tytuł mistrzowski wśród pilotów padł łupem Szczepaniaka). Polacy w świetny sposób rozpoczęli tegoroczne zmagania, zajmując drugie miejsce w Rajdzie Chorwacji, następnie powtórzyli ten sukces w Portugalii, po którym podjęli najtrudniejsze wyzwanie w kalendarzu: Safari Rally Kenya. W fenomenalnym stylu wygrali zmagania w Afryce, pokazując, że są gotowi na walkę nawet pomimo braku doświadczenia na tych bezdrożach. Po zajęciu piątego miejsca w Estonii są aktualnie wiceliderami tabeli, tracąc tylko trzy punkty do duetu Mikkelsen/Eriksen. Warto podkreślić, że Polacy mają za sobą dopiero cztery starty, przy pięciu startach Norwegów. Trzecie miejsce zajmują Rossel i Sarreaud, 13 punktów za Kajetanowiczem i Szczepaniakiem (również po czterech rajdach).
– Rajdowe Mistrzostwa Świata to najlepsze, co może zdarzyć się w karierze kierowcy rajdowego. By walczyć o podium trzeba mieć zespół, który działa jak najlepszy szwajcarski zegarek, partnerów, którzy są na dobre i na złe, a także kibiców, których doping pozwala jeszcze bardziej prostować prawą nogę. Przed sezonem wiedziałem, że stać nas na wiele, ale byłem i nadal jestem świadomy, że walczymy z najlepszymi na świecie. Kierowcy, z którymi konkuruję, to fenomenalni profesjonaliści. Wielu z nich podglądałem przez lata i marzyłem, by kiedyś stoczyć z nimi pojedynek. Teraz te marzenia stają się faktem. Jesteśmy w grze i tak jak przed rokiem do końca będę dawać z siebie wszystko, podejmując najtrudniejsze wyzwania. Tutaj nie ma łatwych decyzji, a na wszystko trzeba mocno zapracować. Presja jest duża, a kluczem do sukcesu będzie zachowanie spokoju. Taki mam cel – mówi Kajetan Kajetanowicz, trzykrotny Rajdowy Mistrz Europy i trzykrotny zdobywca podium Rajdowych Mistrzostw Świata w kategoriach WRC 2 i WRC 3.
Do końca sezonu pozostało pięć rund. Rywalizacja rozegra się na odcinkach specjalnych w Belgii (18-21.08), Grecji (08-11.09), Nowej Zelandii (29.09-02.10), Hiszpanii (20-23.10) oraz Japonii (10-13.11).
Rundy europejskie to znane klasyki, które od lat goszczą najlepszych zawodników naszego globu i faworyzują stałych uczestników WRC. Szutrowa Nowa Zelandia i asfaltowa Japonia wracają do kalendarza odpowiednio po 10 i 12 latach, stanowiąc dodatkowe wyzwanie dla każdego zawodnika.