World Rugby Sevens Challenger w Dubaju. Polki poza półfinałami. Wciąż w grze o marzenia

Zjednoczone Emiraty Arabskie

Drugi dzień pierwszego turnieju World Rugby Sevens Challenger w Dubaju zaczął się dla Polek wyśmienicie.

O poranku pokonały Hong Kong 33:0 i awansowały do ćwierćfinału, jako najlepsza drużyna z drugiego miejsca. Pech sprawił, że „Biało-Czerwone” trafiły tam na główne faworytki – Chinki, które w bezpośrednim starciu okazały się lepsze, triumfując 31:10. Naszej drużynie została walka o piątą lokatę, która pozwoli im zostać w grze o realizację marzeń.

W meczu z Hong Kongiem, Polki szybko narzuciły rywalkom swoje tempo gry. Co więcej doskonale spisywały się w obronie. Nawet kiedy przeciwniczki stwarzały zagrożenie, potrafiły nie tylko zatrzymać ich natarcie, ale również zmusić do błędu lub odebrać piłkę. Pięć przyłożeń zdobytych w tym spotkaniu przez zespół prowadzony przez Janusza Urbanowicza przesądził kwestię zwycięstwa.

– Było to dla nas bardzo ważne starcie, bo decydował o wyjściu  z grupy. Wygrałyśmy 33:0, ale mecz był dość zacięty. Szkoda trochę wczorajszej przegranej z Argentyną. Kłuje nas to wciąż w sercu, ale musimy nad tym przejść. Jesteśmy zadowolone z miejsca, w którym jesteśmy. Jesteśmy razem, jesteśmy drużyną, jesteśmy wszystkie zdrowe i wierzymy, że zajdziemy daleko. Temperatura może nie ułatwia nam gry, bo przyjechałyśmy tu z zimnego kraju, w przeciwieństwie do kilku drużyn, które przywykły grać w takich warunkach, ale walczymy – zapewniała Sylwia Witkowska.

Polkom w ćwierćfinale nie zabrakło determinacji, ale zabrakło… okazji do gry. W pierwszej połowie nie zdołały wywalczyć żadnej piłki po wznowieniu, ani zmusić Chinek do znaczącego błędu. Tym samym to przeciwniczki prowadziły grę i wygrały tę część spotkania 19:0. W drugiej odsłonie Azjatki dwukrotnie zameldowały się na polu punktowym, przesądzając o losach spotkania, ale „Biało-Czerwone” pokazały charakter. Poderwały się do walki i w końcówce zdobyły dwa przyłożenia – jedno z nich zaliczyła debiutująca w seniorskiej kadrze Oliwia Krysiak.

– Mecz nie układał się po naszej myśli. Cały czas byłyśmy w obronie, a wówczas zawodnik bardziej męczy się zarówno mentalnie i fizycznie. Brakuje nam trochę spokoju i współpracy – analizowała kapitan Natalia Pamięta.

– Na pewno trzeba wyróżnić młodą Oliwkę Krysiak. Debiutując w kadrze seniorskiej zdobyła przyłożenie w meczu z wymagającym przeciwnikiem. To pokazuje, że prognozy na przyszłość są optymistyczne, bo zespół się rozwija, przychodzą nowe zawodniczki. Musimy więc podnieść głowy do góry i wziąć się do pracy, bo mamy ogromny potencjał – dodała Pamięta.  

W niedzielę Polki czeka ostatni mecz turnieju. O 12:15 polskiego czasu zagrają z Belgią o piąte miejsce. Mecz będzie mieć ogromne znaczenie przed pozostałymi dwoma turniejami w Montevideo i Krakowie, ponieważ zwycięstwo pozwoli naszej drużynie pozostać w bezpośrednim sąsiedztwie pierwszej czwórki i zachować szansę na grę w wielkim finale w Madrycie.

Exit mobile version