Przyjechali do gdańskiej Trójmiejskiej Kliniki Weterynaryjnej. Właściciele zdrowego 12-letniego yorka chcieli go uśpić.
Para, która przywiozła pieska wolała dokonać na nim eutanazji, gdyż ważniejszy był dla nich wakacyjny odpoczynek. Nie miało znaczenia, że był z nimi tyle lat!
Opiekunowie zwierzaka stwierdzili, że jest ciężko chory i dlatego chcą to zrobić. Lekarz chciał ich umówić na kolejną wizytę, lecz odmówili.
Lek. wet. Przemysław Łuczak o całej sytuacji
„W życiu jest tak, że poznajemy różnych ludzi. Zawiązujemy znajomości, przyjaźnie – jedne trwają dłużej, drugie trwają krócej. Bo ludzie zawsze pozostaną ludźmi. Specyficzną formą przyjaźni i więzi jest ta ze zwierzęciem. Piękno tej więzi jest takie, że jeśli rzeczywiście o nią dbamy to zwierzę odwzajemni to uczucie w formie niemalże doskonałej – na całe życie. Musimy się jednak cofnąć do trzeciego zdania tego tekstu. Ludzie pozostaną ludźmi.
Trafił wczoraj do mnie pies. Program obsługi lecznicy wskazywał na przewlekłą chorobę i sugerowaną eutanazję. Te wizyty mają różny przebieg. Od tych fajnych, gdy opiekun myśli, że jest już beznadziejnie i nagle wchodzę ja – cały na biało i doprowadzam zwierzę do zdrowia. Do tych nie fajnych, czarnych jak smoła zaliczam wczorajszą wizytę.
Z początku wydawało się, że udało rozwiać się mroczne widmo śmierci. Ciężką chorobą okazał się przerost prostaty (dla laików: to się leczy i to nieźle). Sukces! „Jest tylko jeden bóg – nazywa się Śmierć. A co mówimy bogowi śmierci? Nie dzisiaj!” – jak to rzekł Syrio Forel w „Grze o tron”.
Rozpisuje leczenie – będzie dobrze, kontynuacja jutro. Okazuje się jednak, że nie. Tak jak ciężka choroba potrafi wikłać nam różne plany w życiu, tak w tym wypadku, jej brak okazał się problematyczny. Otóż wszyscy jadą na wakacje! Nie ma komu zostać z psem, a że nadarzyła się piękna okazja, by psa uśpić to czemu nie skorzystać?
Spoglądasz w oczy ludzi, nie ma tam smutku, nie ma tam żalu i poczucia winy. Nie ma nic.
Pies był z nimi przez 12 lat. Czujecie to? Tyle czasu życia obok żywego stworzenia, to bezgraniczne zaufanie, to bezwarunkowe uczucie, zgaszone jak niedopałek papierosa.
Nie chcesz spoglądać im w oczy, wychodzisz. Ciężko znoszę takie sytuacje. Dostaję zielone światło od góry, że mogę przejąć psa na lecznicę. Oddech ulgi. Kilka podpisów. Zabieram psa bez słowa.
Wspaniali ludzie, dobroczyńcy. Mógł przecież przywiązać w lesie, utopić w jeziorze. Tak nie robią wspaniali ludzie. Eutanazja – godna dobra, śmierć, co nie? Na sezon wakacyjny do każdego uśpienia krem do opalania gratis.
„Jesteś odpowiedzialny za to co oswoiłeś” – wiedział to Mały Książę – dowiedz się i Ty wszechwładny opiekunie. Zwierzę nie ma przycisku on/off, nie wycieraj sobie wątpliwej moralności chorobą zwierzęcia. Nie robisz dobrze, nie przynosisz ulgi. Twe czyny nie są szlachetne. Są złe i podłe. Jesteś gorszy niż tytułowy przyjaciel z piosenki Krawczyka.
Nie ważne jakbyś próbował zagłuszyć sumienie. Usłyszysz ich krzyk. Znajdziesz porzucenie w innych ludziach, bo to wszystko wraca i może gdy Ty będziesz potrzebował pomocy, gdy zostaniesz sam, ufny i wierny – ta najbliższa osoba postanowi jednak pojechać nad morze by skryć się przed Tobą i twym cierpieniem za plażowym parawanem, zajadając gofra z bitą śmietaną.
Na zdjęciu Logan. Od wczoraj ze swoim nowym imieniem zaczął nowe życie, zapewne lepsze. Logan – bo chciałem by był jak Wolverine z X-menów. Ze szkieletem z adamentium. Niezniszczalny.
Co Logan mówimy bogowi śmierci? Nie dzisiaj!”.
Pies został w klinice. Już za nim kastracja oraz wyczyszczono jemu ząbki. Potem poszedł na spacer…
Logan szuka nowego domu. Już koniec z traktowaniem go jak niepotrzebna rzecz, którą wyrzuca się na śmietnik.