Andrea Vavassori wraz z Davidem Vegą Hernandezem pokonali w finale gry podwójnej Poznań Open 2019 duet Pedro Martinez oraz Mark Vervoort 6:4, 6:7 (4-7), 10-6 .
Jest to pierwszy wspólny tytuł tej pary, choć Hiszpan ma sześć wygranych turniejów rangi challenger w deblu, natomiast Włoch – trzy.
– Moim najbliższym celem jest wejście do czołowej setki, cały czas jestem jej blisko, raz 108., a raz 106. W dalszej przyszłości, pewnie tak samo jak Andrea Vavassori chciałbym znaleźć się w światowej dziesiątce. Uważam, że powoli wkraczamy na bardzo wysoki poziom. Planujemy pracować jako drużyna z Vavą, ponieważ w deblu nie chodzi tylko o umiejętności, ale również o zaufanie do swojego partnera – powiedział po triumfie David Hega Hernandez.
Vavassori i Hega Fernandez zagrali w turnieju deblowym jako para rozstawiona z numerem trzecim i w drodze do finału stracili tylko jednego seta, chociaż w pierwszej rundzie byli blisko odpadnięcia z rozgrywek. Po zaciętym boju z parą Sandre Gille i Tallon Griekspoor udało im się wygrać supertie-breaka 18-16. Zdecydowanie był to jeden z najlepszych spotkań gry podwójnej. Natomiast duet hiszpańsko-holenderski występował w Poznaniu bez rozstawienia.
Starcie rozpoczęło się niepomyślnie dla pary hiszpańsko-holenderskiej. Zostali szybko przełamani, a przeciwnicy wyszli na prowadzenie 4:1. Gra początkowo nie kleiła się temu duetowi, popełniali dużo błędów, gdy rywale po drugiej stronie siatki prezentowali solidny tenis. Jednak od tego momentu Martinez oraz Vervoort zaczęli się pobudzać do walki, udało im się „odłamać” rywali i mieli piłkę, aby wyrównać na 5:5. Jednak podwójny błąd Pedro Martineza dał zwycięstwo w pierwszym secie Vavassoriemu oraz Vedze Hernandezowi.
Vavassori kilka godzin przed meczem finałowym debla rozegrał również swój mecz półfinałowy gry pojedynczej, ale nie dał rady bardziej doświadczonemu tenisiście z Hiszpanii Tommiemu Robredo, przegrywając 2:6, 1:6. Jednak porażka zdecydowanie dodała mu motywacji i na korcie nie było widać ani śladu zmęczenia. – To jest przyjemność bycia tutaj, w zeszłym roku byłem bardzo blisko zwycięstwa, to była ciężka przegrana dla mnie, więc bardzo się cieszę, że w tym roku w końcu udało nam się zdobyć trofeum. Kocham grać tutaj, kocham być tutaj, kocham ten kraj, więc mam nadzieję, że zagram za rok również. Teraz planuje trenować przez cały tydzień, jeżeli będę mógł grać turnieje singlowe co tydzień, to zdecydowanie będę się starał grać singla. Oczywiście, będziemy starać się także wejść do pierwszej setki rankingu wraz z Davidem oraz najszybciej jak się da postaram się grać w turniejach rangi ATP 250 – takie plany zdradził Vavassori po wygranym finale.
Drugi set pokazał, że historia lubi się powtarzać. Wydawało się że włosko-hiszpanki duet pójdzie za ciosem, a ofensywna gra przy siatce miała im w tym pomóc. Szybkie wyprowadzenie przewagi 4:1 przez faworytów znowu zakończyło się wyrównaniem wyniku. Przy stanie 5:4 Vavassori i Vega Hernandez mieli szanse na zamknięcie meczu, jednak duet hiszpańsko-holenderski wyszedł z opresji i wyrównał na po pięć. Włoch i Hiszpan nie wykorzystali piłek meczowych i to się zemściło. Losy partii musiał rozstrzygnąć zatem tie-break, który padł łupem Martineza i Vervoorta.
O zdobyciu tytułu musiał więc zadecydować supertie-break. Niewielka przewaga punktowa i sytuacyjna niemal cały czas utrzymywała się po stronie rozstawionej pary, jednak widać było ze Hiszpan z Holendrem nie poddadzą się tak łatwo, bowiem przez cały czas starali się wyrównać. Jednak to Vavassori i Vega nie dali się złamać i wygrali 10-6, zdobywając tytuł w Poznaniu.
Sensacja w półfinale! Hubert Hurkacz poza turniejem!
Tego nikt się nie spodziewał. Hubert Hurkacz przegrał z Rudolfem Mollekerem 4:6, 4:6 i żegna się z Poznań Open 2019. 18-letni Niemiec stanie w niedzielę przed szansą wygrania turnieju w Parku Tenisowym Olimpia.
Hubert Hurkacz w drodze do sobotniego półfinału pokonał w dwóch setach Daniela Altmaiera, Enrique Lopeza Pereza oraz Pedro Sousę. Czwartą przeszkodą dla 44. rakiety świata był Rudolf Molleker. 18-letni Niemiec uznawany jest za jedną z nadziei światowego tenisa, a przez wielu porównywany nawet do Chorwata, Borny Coricia.
Molleker plasuje się obecnie na 173. miejscu w rankingu ATP, ale nie traktował Hurkacza jako najtrudniejszego rywala w swojej karierze. – Hurkacz to bardzo dobry zawodnik, ale nie wiem, czy będzie on moim najcięższym rywalem w karierze, bowiem mierzyłem się w ubiegłym roku z Davidem Ferrerem. Z pewnością będzie to ciężkie starcie, ale przed Polakiem jeszcze daleka droga, żeby być na poziomie TOP 10 – mówił 18-latek po spotkaniu ćwierćfinałowym z Quentinem Halysem (6:4, 2:6, 6:4).
Sobotni półfinał Polak i Niemiec rozpoczęli bardzo spokojnie. Zdecydowanie za spokojnie, ponieważ trudno im było utrzymać koncentrację przy własnym podaniu. Hurkacz dwukrotnie przełamał rywala na początku partii, prowadził 4:1 i wydawało się, że ma wszystko pod kontrolą. Nic z tych rzeczy, bo Molleker następnie wygrał pięć gemów z rzędu i całego seta. Hurkacz całkowicie nie był sobą, a po pierwszej partii poprosił o przerwę medyczną. Fizjoterapeuta zajął się plecami 22-latka, który miał olbrzymi grymas bólu na twarzy.
Na rozpoczęcie drugiego seta Hurkacz przełamał serwis Mollekera i wydawało się, że tym razem będzie miał wszystko pod kontrolą. Mimo to Niemiec czuł, że Polak nie rozgrywa najlepszego meczu i popełnia wiele niewymuszonych błędów. Przy stanie 3:2 dla Hurkacza nastąpiło przełamanie i stan seta się wyrównał. To tylko nakręcało i motywowało Niemca, który w decydującym momencie miał trzy piłki meczowe. 18-latek nie zmarnował takiej szansy i wykorzystał drugą z nich, meldując się w finale. Tym samym Hurkacz nie obroni tytułu wygranego przed rokiem.
W wielkim finale przeciwnikiem Mollekera będzie Tommy Robredo. Początek spotkania w niedzielę o godzinie 13.
Wypowiedzi Huberta Hurkacza po przegranym spotkaniu półfinałowym z Niemcem Rudolfem Mollekerem (4:6, 4:6):
Hubert Hurkacz: „Cieszę się, że tutaj przyjechałem”
O kluczowym momencie w pierwszym secie: Przy prowadzeniu 4:1 zagrałem kilka gorszych piłek, a rywal wtedy złapał wiatr w żagle. Trochę wypadłem z rytmu, a także mogłem podjąć w kilku sytuacjach lepsze decyzje i przegrałem seta.
O przerwie medycznej: Miałem problem z plecami, ale byłem w stanie walczyć dalej. Niestety, ostatecznie zabrakło trochę do zwycięstwa.
O Rudolfie Mollekerze: Bardzo dobrze porusza się po korcie i zagrał dzisiaj świetny mecz. Brawo dla niego i powodzenia w finale. Mnie się nie udało przejąć inicjatywy, więc też dlatego mój dzisiejszy rywal miał większe szanse na zwycięstwo.
O występie na Poznań Open: Fantastycznie gra się przed poznańską publicznością, więc szkoda, że tym razem nie udało się wygrać turnieju. To zupełnie inne doświadczenie, dlatego cieszę się, że tutaj przyjechałem i mogłem zagrać w tym turnieju.
O dalszych planach: Teraz będzie trzeba się szybko przestawić z mączki na trawę, bo nie zostało dużo czasu do rozpoczęcia gier na tej nawierzchni.
Robredo pewnie awansował do finału
Tommy Robredo pierwszym finalistą turnieju singlowego Poznań Open 2019. W odbywającym się o godzinie 10.30 starciu półfinałowym 37-letni Hiszpan zaprezentował się ze znakomitej strony i pewnie pokonał Włocha Andreę Vavassoriego 6:2, 6:1.
Pierwszy z półfinałów tegorocznego turnieju gry pojedynczej zapowiadał się niesamowicie ciekawie. Grali w nim bowiem dwaj zawodnicy, których udział w tak dalekiej fazie zawodów można uznać za sporą niespodziankę. Co prawda, Tommy Robredo był swego czasu nawet piątą rakietą świata, jednak obecnie plasuje się on zaledwie pod koniec trzeciej setki rankingu ATP. Ponadto w tym roku przed turniejem w Poznaniu Hiszpanowi ani razu nie udało się jeszcze wygrać nawet dwóch spotkań z rzędu. Z kolei Andrea Vavassori do gry w stolicy Wielkopolski musiał przystąpić już od rundy kwalifikacyjnej. Oprócz tego Włoch w Poznaniu miał za sobą dwukrotnie więcej meczów od niektórych swoich rywali, bowiem oprócz meczów singla grał on jeszcze w parze z Davidem Vegą Hernandezem w turnieju deblowym, w którym awansowali do finału (zagrają w nim w sobotę po południu).
Początek spotkania stał na wysokim poziomie, a żaden z zawodników nie wypracował sobie wyraźnej przewagi. Vavassori wygrał swoje pierwsze dwa gemy serwisowe do zera i był bliski przełamania Robredo – wydawało się wtedy, że to Włoch przejmie inicjatywę. Stało się jednak inaczej i to doświadczony Hiszpan jako pierwszy przełamał swojego rywala w szóstym gemie. Od tego momentu to Robredo całkowicie kontrolował przebieg wydarzeń na korcie centralnym – wygrał on wszystkie pozostałe gemy, popisując się przy okazji swoim bogatym repertuarem finezyjnych zagrań. Z kolei Vavassori zaczął grać bardzo nerwowo i popełniał dużo błędów. Ostatecznie pierwszy set zakończył się wynikiem 6:2 na korzyść doświadczonego Hiszpana.
Start drugiej partii wyglądał niemal identycznie, jak końcówka pierwszej. Inicjatywa w dalszym ciągu należała do Robredo, który swoją finezyjną, ale też i niezwykle skuteczną grą pewnie wygrywał kolejne gemy. Jego włoski rywal z kolei z każdym kolejnym zagraniem zdawał się przejawiać coraz większe uczucie rezygnacji. O jego bezradności najlepiej świadczy fakt, że w całym drugim secie zdołał wygrać zaledwie jednego gema, w dodatku po grze na przewagi. Ostatecznie po nieco ponadgodzinnym starciu to Tommy Robredo pewnie awansował do finału tegorocznego turnieju singlistów. Teraz 37-letni Hiszpan może w spokoju oczekiwać na swojego rywala w finale, którego wyłoni wynik drugiego meczu półfinałowego pomiędzy Hubertem Hurkaczem, a Rudolfem Mollekerem.
(org.)