Tuluza. World Rugby Sevens Series. Wygrana Polek na zakończenie

Francja. Biało-czerwone na 11. miejscu

Reprezentantki Polski zakończył zmagania w finałowym turnieju World Rugby Sevens Series na jedenastym miejscu.

Podopieczne Janusza Urbanowicza musiały radzić sobie bez kilku czołowych zawodniczek, ale momentami pokazywały się z bardzo dobrej strony i na koniec wygrały z Brazylią, prezentując formę do jakiej przyzwyczaiły nas przed rokiem.

Reprezentacja Polski do turnieju w Tuluzie przystępowała po nieudanym dla naszej drużyny challengerze do World Series w RPA, w którym nie zdołała wywalczyć sobie stałej przepustki do tego prestiżowego cyklu. We Francji „Biało-Czerwone” chciały jednak poprawić sobie nieco morale, a przede wszystkim przygotować się do kolejnych czekających je wyzwań, czyli mistrzostw Europy i Igrzysk Europejskich.

Już na początek naszą drużynę czekało nie lada wyzwanie, bo podopieczne Janusza Urbanowicza mierzyły się z mistrzyniami olimpijskimi Nową Zelandią. Jak mówiła przed turniejem Hanna Maliszewska, było to spełnienie kolejnego marzenia, bo „Black Ferns” to prawdziwe legendy tej dyscypliny.

Nowozelandki dały Polkom prawdziwą lekcję rugby. Zwycięstwo 50:0 dobrze oddaje to, co działo się na boisku, bo nasz zespół miał spore problemy, żeby w ogóle zawiązać jakąkolwiek ofensywną akcję. Mimo to „Biało-Czerwonym” nie można odmówić ambicji, a kilka akcji w defensywie Ilony Zaiszliuk czy Małgorzaty Kołdej mogło się podobać. Grając bez kontuzjowanej Karoliny Jaszczyszyn, a także walczącej z urazem Anny Klichowskiej, Polki nie mogły pokazać wszystkiego, na co je stać, ale i tak był to niesamowicie cenny sprawdzian.

Drugimi rywalkami Polek w fazie grupowej były Kanadyjki, które także okazały się wyraźnie lepsze. Do przerwy przegrywaliśmy jednak tylko 7:14. Po świetnej akcji znakomicie dysponowanej Zaiszliuk, która najpierw znakomicie zachowała się w obronie, a potem przebiegła niemal pół boiska, przykładając piłkę za linią punktową. Jednak po zmianie stron to rywalki wyraźnie dominowały i wygrały 35:7.

Nie po myśli naszej drużyny ułożył się również ostatni mecz fazy grupowej, w którym Polki przegrały z USA 0:31. Po tej porażce pozostała nam gra o miejsca 9-12. „Biało-Czerwone” w fazie play-off trafiły na Hiszpanki, które również okazały się dla nas z mocne, wygrywając 41:7. W grze podopiecznych Janusza Urbanowicza było sporo nieporozumień, co rywalki skrzętnie wykorzystały.

Hiszpanki, które w ostatnich latach w najważniejszych imprezach ustępowały Polkom, tym razem bardzo dobrze zaprezentowały się w obronie, zamykając wszystkie próby wyprowadzenia ataku i w pełni zasłużenie zwyciężyły, pokazując dużo lepiej zorganizowane rugby. W grze naszej drużyny widać było momentami braki w komunikacji, co wynikało z braku w składzie zawodniczek, nadających normalnie to w naszych poczynaniach. Mimo wszystko zmienniczki dostawały szansę, by sprawdzić się w boju, co powinno zaprocentować w przyszłości.

W ostatnim meczu na turnieju w Tuluzie „Biało-Czerwone” zmierzyły się z Brazylią. To był w końcu dobry mecz w wykonaniu naszej drużyny, która zagrała tak, jak nas do tego przyzwyczaiła przez cały zeszły sezon. „Biało-Czerwone” od pierwszej minuty kontrolowały spotkanie i wygrały 19:7, kończąc zmagania w Tuluzie na 11. pozycji.

Kolejna impreza „Biało-Czerwonych” to mistrzostwa Europy i obrona wywalczonego przed rokiem tytułu. Tegoroczna edycja zostanie rozegrana w Algarve (09-11 czerwca) i Hamburgu (07-09 lipca). Pomiędzy turniejami mistrzowskimi Polki zagrają w dniach 25-27 czerwca w Igrzyskach Europejskich w Krakowie. Stawką będzie awans do igrzysk olimpijskich zwycięzcy, a dwóch kolejnych drużyn do turnieju barażowego.

Exit mobile version