Tenis. Półfinał Kamila Majchrzaka w turnieju ATP Tour 250 w Pune

Polscy tenisiści

Pierwszy półfinał Kamila Majchrzaka w ATP Tour to najważniejsze wydarzenie w polskim tenisie w mijającym tygodniu.

Zaś Kacper Żuk miał okazję zagrać przeciwko Francuzowi Jo-Wilfriedowi Tsondze, byłemu graczowi z Top 5, wracającemu na korty po kontuzji.

Majchrzak od początku roku spisuje się bardzo dobrze. W styczniu wygrał cztery mecze bez straty seta (9 pierwszych setów w roku), a przegrał tylko jeden. W tym tygodniu odniósł trzy kolejne zwycięstwa w turnieju ATP Tour 250 w Pune (pula nagród 493 870 dol.), tracąc tylko jednego seta, zanim przegrał w sobotę walkę o pierwszy finał w tym cyklu z Finem Emilem Ruusuvuorim 3:6, 6:7 (0-7).

Pierwszy występ w półfinale imprezy rangi ATP Tour oznacza dla zawodnika PZT Team także spory awans rankingu ATP Tour na najwyższą pozycję w karierze. W poniedziałkowym notowaniu powinien znaleźć się po raz pierwszy w ósmej dziesiątce (najprawdopodobniej będzie 79.), tydzień po tym, jak wrócił do Top 100 – na 95. miejsce.

– Cały występ w Pune był dla mnie bardzo udany, osiągnąłem swój pierwszy półfinał w imprezie rangi ATP Tour. Oczywiście ostaje mały niedosyt, szczególnie, wobec tego ostatniego meczu, bo byłem bliski doprowadzenia do trzeciego seta, dzięki przełamaniu w końcówce i tego nie domknąłem przy swoim podaniu. Zabrakło tego, co dawało mi punkty w poprzednich meczach, czyli dobrego serwisu. On łatwiej rozpoczynał wymiany dobrym serwisem właśnie, a ja nie, musiałem ciężej pracować na wszystkie punkty. Ale cały mecz był na pewno dobry, mam nadzieję, że dalej tak będę grał, jak w pierwszych tygodniach tego roku – uważa Majchrzak, który rozpoczął sezon na 115. miejscu na świecie.

– Przed tym sezonem postawiłem sobie za cel powrót do Top 100, ale nie spodziewałem się, że to nastąpi aż tak szybko. Tym bardziej się cieszę z takiego początku roku. Teraz poprawię swój najwyższy ranking, a to ważne, bo im będę wyżej, tym łatwiej będzie mi się łapać do głównych drabinek w ATP Tour. Szczególnie to jest ważne przed marcowymi imprezami ATP Masters 1000 w Stanach Zjednoczonych. Wiadomo, że w nich można zdobyć dużo punktów i jeszcze bardziej awansować. Z taką grą, jaką prezentują od początku roku powinienem już niedługo przystąpić do ataku na Top 50. Myślę, że stać mnie na to – uważa Majchrzak.

22-letni Ruusuvuori, obecnie 87. w rankingu ATP Tour, już po raz drugi pokonał Majchrzaka. Poprzednio trafili na siebie we wrześniu 2021, w pierwszej rundzie wielkoszlemowego US Open. W Nowym Jorku wygrał wówczas w czterech setach.

W sobotę od początku meczu obaj zawodnicy pewnie utrzymywali swoje gemy serwisowe, nie dając sobie nawzajem okazji do przełamania. Przełomowy moment nastąpił w ósmym gemie, gdy Ruusuvuori wykorzystał pierwszego i jedynego w tej partii „break pointa”. Chwilę później zdobył seta 6:3, po 35 minutach gry.

W drugim również gra była bardzo wyrównana, ale Polak wywierał coraz większa presję na przeciwniku i wykorzystał czwartego „break pointa”, obejmując prowadzenie w siódmym gemie, a następnie podwyższając je na 5:3. Jednak tej przewagi nie udało mu się utrzymać i Ruusuvuori zdołał wyrównać na 5:5.

Bardzo dramatyczny był 11. gem, w którym sześć razy na tablicy wyników pojawiała się równowaga, a zawodnik PZT Team obronił bronić „break pointa”, zanim objął znowu prowadzenie 6:5. Jednak rywal doprowadził do tie-breaka, a w nim zwyciężył nie tracąc punktu 7-0, po godzinie i 46 minutach.

Kamil przegrał dopiero drugi mecz w tym roku, po porażce w drugiej rundzie wielkoszlemowego Australian Open z Australijczykiem Alexem de Minaurem, 42. na świecie. Ma w dorobku siedem wygranych pojedynków, w tym serię czterech zwycięstw, a teraz również trzech.

– To ważne, że udaje mi się wygrywać kilka meczów z rzędu, bo dzięki temu nabieram pewności siebie i łapię właściwy rytm. Zwykle potrzebowałem więcej czasu, żeby dobrze wejść w sezon, ale w tym roku jakoś się to inaczej potoczyło. Mam nadzieję, że utrzymam wysoką formę w kolejnych tygodniach i będę regularnie poprawiał ranking. To dobry czas, bo obecnie nie bronię zbyt wielu punktów, więc każdy dobry wynik będzie mi dawał kolejny awans – podkreśla zawodnik PZT Team.

Rozpoczął ją w ATP Cup, zdobywając – bez straty seta – dla polskiej drużyny zawsze pierwszy punkt w spotkaniach z Grecją, Gruzją i Argentyną, a w tym ostatnim pokonał 44. w rankingu ATP Federico Delbonisa. Nie mógł wystąpić w półfinale przeciwko Hiszpanii, bo tuż przed nim otrzymał pozytywny wynik testu na COVID. Po 7dniowej kwarantannie w pokoju hotelowym w Sydney poleciał do Melbourne i tam (też nie tracąc seta) ograł doświadczonego Włocha Andreasa Seppiego.

Po występie w Wielkim Szlemie skupił się na wzmocnieniu fizycznym i odbudowaniu kondycji po chorobie. Wrócił do Touru w Pune, gdzie wygrał pewnie dwa mecze, a w drugim w karierze swoim ćwierćfinale w imprezie ATP Tour, wyeliminował w trzech setach rozstawionego z numerem czwartym Włocha Lorenzo Musettiego.

W Indiach wystartowała także para Szymon Walków i Jan Zieliński, który w pierwszej rundzie przegrał z Sadio Doumbią i Fabienem Reboulem 3:6, 6:7 (5-7). Francuzi wystąpią po południu w finale imprezy. Duet PZT Team w styczniu wygrali razem trzy mecze w ATP Cup, w spotkaniach z Gruzją, Argentyną oraz w półfinale przeciwko Hiszpanom (na 1-2) i obecnie obaj są sklasyfikowaniu już w Top 100 deblistów.

Od stycznia Kamil reprezentuje barwy Centralnego Klubu Tenisowego Grodzisk Mazowiecki, podobnie jak Kacper Żuk, który również w poniedziałek powinien awansować w rankingu – w okolice 165. miejsca.  Zawdzięcza to przejściu dwóch rund eliminacji do turnieju ATP Tour 250 w Montpellier (z pulą nagród 499 990 euro).

Tenisiście PZT Team zabrakło jednak szczęścia w losowaniu głównej drabinki, bowiem trafił w niej od razu na wracającego na korty po poważnej kontuzji Jo-Wilfrieda Tsongę, który był notowany w Top 5 klasyfikacji ATP Tour. Doświadczony Francuz pewnie wygrał 6:4, 6:4, w przyszłym tygodniu – również w pierwszej rundzie – stanie na drodze Huberta Hurkacza w halowej imprezie ATP Tour 500 w Rotterdamie (pula nagród 1,2 mln euro).

Żuk w tym tygodniu wystąpi w challengerze ATP w Cherbourgu (pula nagród 45 730 euro), gdzie znowu trafił już na początku na utytułowanego Francuza. Tym razem na otwarcie spotka się z byłym 36. tenisistą świata Pierrem-Huguesem Herbertem. Na razie tegoroczny bilans z doświadczonymi reprezentantami „Trójkolorowych” ma remisowy 1-1, bo w styczniu pokonał Gillesa Simona w challengerze w Quimper.

W przyszłym tygodniu będziemy mieli okazję kibicować dwóm Polkom startującym w turnieju WTA Tour 500 w Sankt Petersburgu (pula nagród 730 580 dol.). Magda Linette w pierwszej rundzie wylosowała Białorusinkę Aliaksandrę Sosnowicz. Natomiast w deblu zobaczymy Alicję Rosolską w parze z Nowozelandką Erin Routliffe.

Exit mobile version