Nie jest dobrze. Łódzcy kierowcy nagminnie łamią przepisy i przejeżdżają na czerwonym świetle.
Pokazują to statystyki uruchomionych niedawno automatycznych systemów RedLight. Choć w mieście dwa takie urządzenia działają raptem od kilku tygodni, to już zdążyły zarejestrować 2 tys. piratów drogowych.
Ze statystyk Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, który obsługuje w Polsce fotoradary i systemy RedLight wynika, że w Łodzi jest rzeczywisty problem z kierowcami łamiącymi przepisy.
– Systemy pracujące na skrzyżowaniu al. Włókniarzy z ul. Drewnowską oraz na skrzyżowaniu ul. Obywatelskiej i al. Jana Pawła II w Łodzi zarejestrowały ok. 2 tys. przypadków niestosowania się kierujących do sygnalizacji świetlnej – mówi Monika Niżniak z GITD.
Sęk w tym, że kamery wyłapujące kierowców niezwracających uwagi na sygnalizatory pracują dopiero od początku rok. Oznacza to, że średnio dziennie kierowcy w Łodzi, tylko na tych dwóch skrzyżowaniach, przejeżdżali na czerwonym świetle ponad 55 razy! Tymczasem z szacunków wynika, że jazda na czerwonym powoduje w Polsce ponad pół tysiąca wypadków rocznie.
RedLight w Łodzi. Nie warto ryzykować
Tak zwana jazda na “późnym pomarańczowym” albo na “wczesnym czerwonym” wyjątkowo nie opłaca się. Trzeba pamiętać, że za przejazd przez skrzyżowanie przy czerwonym świetle grozi mandat w wysokości 500 zł i aż 15 punktów karnych. Wystarczą zatem dwa takie wykroczenia, żeby stracić prawo jazdy. Tymczasem urządzeń, które rejestrują piratów w Łodzi, będzie przybywać.
– Kolejne urządzenia RedLight zostaną uruchomione na Rondzie Inwalidów oraz na skrzyżowaniu ul. Zgierskiej z al. Włókniarzy, czyli na rondzie Biłyka – wymienia ITD. W całej Polsce wkrótce będzie działać już 50 takich systemów.