– Sukces w Stambule nie był niespodziewany, bo mamy zawodników, którzy robią dobrą robotę i spełniają swoją rolę.
Pracujemy na to, by polska lekkoatletyka rosła w siłę zarówno pod względem sportowym, jak i finansowym. I dobrze nam się to udaje, bo choć, przynajmniej w hali, nie mamy wielkich gwiazd, takich superartystów, to jednak osiągamy bardzo dobre wyniki – mówi prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Henryk Olszewski.
Za polskimi lekkoatletami bardzo dobry start w halowych mistrzostwach Europy w Stambule. Biało-czerwoni zdobyli tam siedem medali, najwięcej obok Holandii ze wszystkich reprezentacji.
– Mamy bardzo dobrych rzemieślników, którzy spełniają swoją rolę i robią świetną robotę. Choć w hali brak nam gwiazd największego formatu, jak choćby Anita Włodarczyk na stadionie, to jednak przy dobrym warsztacie trenerskim oraz przy dobrym zabezpieczeniu medycznym i finansowym możemy podciągnąć ich na wysoki poziom – dodaje Olszewski.
Szefowie Polskiego Związku Lekkiej Atletyki chcą, by w najbliższych latach jak najwięcej młodych ludzi garnęło się do uprawiania „królowej sportu”, a szkolili ich wykwalifikowani trenerzy. W tym celu realizowanych jest wiele programów, m.in. „Lekkoatletyczne Nadzieje Olimpijskie”, „Lekkoatletyka dla każdego”, czy „Lekkoatletyczne Czwartki”.
– Programów robimy bardzo dużo i chciałbym, żeby to się przełożyło na przyszłość. Pytanie, czy interesuje nas sport dla elity, która będzie robiła świetne wyniki, czy jednak masowość, by jak najwięcej dzieciaków trenowało. Obie te dziedziny są ważne, a ta druga chyba nawet ważniejsza, bo przecież dzięki temu zmniejszymy choćby liczbę łóżek szpitalnych. Chciałbym, żeby w Polsce do rozmowy o sporcie usiedli minister sportu, minister zdrowia i minister edukacji. Przecież to jest wszystko bardzo spójne. Ważne jest, żeby nauczyciele mieli takie warunki, by mogli zająć się młodzieżą również po lekcjach. Nauczyciel musi być zaangażowany, musi chcieć pomagać dzieciakom. Od tego trzeba zacząć, później trzeba pomóc klubom, o których zapomniano – mówi Olszewski.
Z kolei program „LA Akademia” ma wpłynąć na lepszą pracę trenerów. Powiązane z nim jest stworzenie elektronicznych dzienników treningowych.
– One będą mogły trafiać do nauczycieli szkolnych. Będą w nim gotowce dla nauczycieli, którzy będą mogli sobie to pobrać i być pewnym, że nie zrobią krzywdy młodemu zawodnikowi. To jest świetna sprawa dla trenerów i nauczycieli. Jestem przekonany, że LA Akademia w połączeniu z tą elektroniką da wiele wiedzy naszym trenerom. Trzeba doszkolić trenerów, bo nasz zawód jest jak lekarza, cały czas trzeba się rozwijać i dokształcać – dodaje szef PZLA, a kiedyś trener, który doprowadził do dwóch złotych medali olimpijskich kulomiota Tomasza Majewskiego.
Olszewski wskazuje na bardzo duże, również w porównaniu do innych krajów, nakłady Polskiego Związku Lekkiej Atletyki na szkolenie. Do tego PZLA jest jednym z nielicznych polskich związków sportowych, który wybudował za zarobione pieniądze siedzibę. W tym celu – i nie tylko – powołano do życia spółkę, której właścicielem jest związek. Dzięki niej łatwiej jest także m.in. organizować komercyjne imprezy lekkoatletyczne.
– Jesteśmy w czołówce krajów na świecie pod względem inwestycji w szkolenie, oczywiście proporcjonalnie do wielkości kraju i liczby lekkoatletów. Mogę powiedzieć, że nie zmarnowaliśmy ani jednej złotówki z pieniędzy, które udało nam się zarobić. Jesteśmy jednym z nielicznych związków, który wybudował swoją siedzibę. Nie szastaliśmy pieniędzmi, tylko oszczędzaliśmy i inwestowaliśmy, dzięki czemu możemy cieszyć się posiadaniem własnej siedziby. Kosztowało nas to około dziewięciu milionów złotych, ale warto było, a moi następcy będą mieli duży kapitał. Półtora roku temu proponowano nam sprzedaż za dwadzieścia jeden milionów złotych. W tym roku kalendarz szkolenia mamy pierwszy raz w historii zaplanowany do 31 grudnia, a wcześniej zawsze był problem z pieniędzmi. Po raz pierwszy mamy owoce tego, co zrobiliśmy w Tokio – mówi prezes.
W ostatnich latach kibice polskiej lekkoatletyki przyzwyczaili się do tego, że nad Wisła odbywa się cała masa najważniejszych imprez lekkoatletycznych, w tym rangi mistrzostw Europy czy świata.
– Organizujemy najwięcej imprez na świecie, ludzie pytają, jak my to robimy. Mamy za sobą wielkie imprezy i walczymy o kolejne, teraz cieszymy się z przyznania Kujawom i Pomorzu halowych mistrzostw świata w 2026 roku. O kibica trzeba walczyć. Budujemy tę popularność wielkimi imprezami i mamy nadzieję, że to zaprocentuje podobnie, jak programy młodzieżowe – zaznacza Olszewski.
Prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki podkreśla także coraz lepszą współpracę z zawodnikami. W ramach PZLA działa komisja zawodnicza, której członkami są Anna Kiełbasińska, Angelika Cichocka, Piotr Lisek i Marcin Krukowski.
– Widzę już pierwsze oznaki naszych kontaktów i otwarcia się. Cieszę się z tego, bo chcę, żeby komisja uświadomiła wszystkim, że tu nie ma „wy i oni”, tylko wszyscy jesteśmy razem. Powołaliśmy także, przy dużym zainteresowaniu środowiska, komisję do spraw biegów długich, na czele której stanął Bogusław Mamiński. Jest dobrze, bo widzę, że zaczynamy grać do jednej bramki – mówi szef PZLA.