Mimo zakazu podtrzymanego przez sąd okręgowy i apelacyjny, 11 listopada w Warszawie odbył się Marsz Niepodległości.
Stolica liczy straty – wyrwane słupki i kostka brukowa, zniszczona stacja Veturilo i podpalone drzwi miejskiego urzędu – naprawa zniszczeń będzie kosztowała kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Organizatorzy i uczestnicy Marszu Niepodległości nie respektowali wyroków sądów, a dodatkowo podczas zgromadzenia doszło do wielu czynów chuligańskich.
Agresywni chuligani wyrwali kilkadziesiąt słupków blokujących i kostkę brukową, przy użyciu materiałów pirotechnicznych podpalili stację rowerów Veturilo, jedno z mieszkań i drzwi do jednego z miejskich urzędów.
Dokładną skalę zniszczeń poznamy za kilka dni. Służby drogowe Warszawy wciąż przeprowadzają inwentaryzację miejskiej infrastruktury. Na ten moment szacunkowe straty wynoszą kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Marsz był zakazany
Marsz Niepodległości jest zgromadzeniem cyklicznym, dlatego zgodnie z przepisami, to wojewoda rejestruje wniosek. 6 listopada 2017 r. Wojewoda Mazowiecki udzielił zgody Stowarzyszeniu Marsz Niepodległości na organizację w dniu 11 listopada w latach 2017-2020 zgromadzeń cyklicznych. Rejestracja odbywała się jednak w innej sytuacji epidemicznej. W związku z dużą liczbą zakażeń na Covid-19, a także kolejnymi restrykcjami ze strony administracji rządowej, w obecnym stanie prawnym może gromadzić się max. do 5 osób, przy zachowaniu 100 m odstępów pomiędzy różnymi zgromadzeniami.
W związku z tym Rafał Trzaskowski, prezydent m.st. Warszawy zwrócił się z wnioskiem do Wojewody Mazowieckiego o opinię. Wojewoda Mazowiecki z kolei wystąpił również z wnioskiem do inspekcji sanitarnej. W odpowiedzi sanepid wysłał do Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego opinię, w której jednoznacznie wskazał, że „zgromadzenie, w którym zadeklarowano udział kilkudziesięciu tysięcy osób, nie może się odbyć, gdyż narusza aktualny stan prawny i stanowi zagrożenie transmisji wirusa SARS-CoV-2, co może spowodować wzrost liczby chorych na COVID-19 i przeciążenie służby zdrowia”.
29 października Urząd m.st. Warszawy wystąpił do sanepidu o dodatkową opinię w zakresie możliwości przeprowadzenia ww. zgromadzenia w przyjętej przez organizatora formule. Dzień później, 30 października, otrzymano odpowiedź, w której zwrócono uwagę, że istnieje ryzyko:
– transmisji koronawirusa SARS-CoV-2 z osoby na osobę,
– transmisji koronawirusa SARS-CoV-2 w różne rejony kraju w przypadku przyjazdu uczestników zgromadzenia z różnych rejonów Polski,
– transmisji koronawirusa SARS-CoV-2 do domu uczestników zgromadzenia, a w sytuacji kontaktu z osobami starszymi oraz o obniżonej odporności nawet do ich śmierci,
– transmisji koronawirusa SARS-CoV-2 na teren m.st. Warszawy.
Ponadto, ze względu na wysokie zagrożenie epidemiczne na terenie całego kraju oraz dynamiczny wzrost zakażeń SARS-CoV-2 na terenie Warszawy, należy zakazać zgromadzeń powyżej 5 uczestników.
Należy zaznaczyć, że nie jest to pierwsza sytuacja, w której stolica zakazuje zgromadzenia ze względu na stan epidemii i po negatywnej ocenie służb sanitarnych. W tej kwestii wszystkie instancje sądów podtrzymują to stanowisko.
Decyzja w sprawie zakazania organizacji marszu została złożona w Sądzie Okręgowym W Warszawie 6 listopada. Sąd podtrzymał decyzję miasta.
Organizatorzy odwołali się do sądu apelacyjnego, który oddalił ich wniosek.
Nie ma więc żadnej wątpliwości, że wydarzenia, które odbyły się 11 listopada na ulicach Warszawy, były nielegalne, a ich organizatorzy nie respektują wyroków sądów.
(UMW)