Salt Lake City. Kolejne zawody PŚ w short tracku. Polacy liczą na medale

Stany Zjednoczone

W piątek w Salt Lake City Polacy powalczą w drugich w tym sezonie zawodach Pucharu Świata w short tracku.

Biało-czerwoni z Natalią Maliszewską na czele liczą po cichu na kolejne po Montrealu wysokie lokaty.

Premiera światowego cyklu na krótkim torze wypadła korzystnie dla polskiej reprezentacji. Ponownie podziwialiśmy będącą w wysokiej formie Maliszewską, która w świetnym stylu awansowała do finału na 500 metrów, gdzie zdobyła srebrny medal. Obiecująco spisała się również na dwa razy dłuższym dystansie i gdyby nie upadek po próbie ataku, być może zakończyłaby weekend w Kanadzie z dwoma finałami. Swoje pierwsze półfinały w PŚ odpowiednio na 500 i 1500 metrów osiągnęły natomiast Nikola Mazur i Gabriela Topolska, a pierwsza z nich zwyciężyła nawet w finale B.

– Zawodnicy osiągnęli pewien poziom dojrzałości w ściganiu. Do tego doszły zmiany treningowe, które doprowadziły do rozwoju grupy i progresu z osiąganymi wynikami. Mamy silny zespół kobiet, a rezultaty pokazują, że stać je na dużo – twierdzi Urszula Kamińska, trener reprezentacji Polski w short tracku.

– Ochłonęłam już po Montrealu, aczkolwiek po pierwszym tak dużym sukcesie na pewno entuzjazm się utrzymuje. Potrafię jednak skupić uwagę na ostatnich treningach przed zawodami w Salt Lake City i cieszę się, że mam szansę powalczyć o kolejny finał już w ten weekend. Lód na tamtejszym torze jest bardzo szybki i miło by było sprawić sobie prezent na zbliżające się urodziny – mówi z kolei Mazur, która w Kanadzie nie najlepiej rozpoczęła rywalizację i zmuszona była szukać swojej szansy w repasażach o ćwierćfinał. – Byłam zawiedziona pierwszym biegiem, gdyż forma przed wylotem za ocean naprawdę była wysoka. Tym bardziej jestem dumna z siebie, że udało się wrócić na właściwe tory i to z takim skutkiem – dodaje.

Jak przyznaje Mazur, tak udane otwarcie sezonu stanowi nawet dla niej spore zaskoczenie.

– W moim przypadku najwyższa dyspozycja zazwyczaj przypadała na najważniejsze imprezy. Mam nadzieję, że wszystko, co najlepsze, jest jeszcze przede mną. Od dwóch lat ciągnie się za mną przewlekła kontuzja kolana, która w pewien sposób ograniczała moją technikę jazdy. Poświęcam dużo czasu na pracę z fizjoterapeutą. Nauczyłam się właściwych ruchów i pozytywnie wpływa to na moją formę fizyczną. Jestem też spokojniejsza dzięki współpracy z psychologiem – tłumaczy.

Swój drugi start w polskich barwach w PŚ zaliczy w weekend Neithan Thomas. Pochodzący z Kanady 20-latek w ostatnich miesiącach uzyskał nasz paszport i bez przeszkód może występować w reprezentacji Polski.

– Moja mama urodziła się w Gdyni, ale do Kanady przyjechała z rodzicami w 1982 roku. Mój tata przyszedł tam na świat, ale ma też polskie korzenie, bo jego dziadek wywodzi się z Łodzi. W moich żyłach płynie polska krew. Jestem bardzo dumny, że mogę reprezentować swój kraj – nie ukrywa Thomas, który w zeszłym tygodniu w Kanadzie startował po raz pierwszy w pucharowym cyklu. – To było ekscytujące doświadczenie, byłem bardzo zdenerwowany. Plusem było to, że moi rodzice i dziadkowie mogli przyjechać do Montrealu z zachodniej Kanady i obejrzeć mój debiut w PŚ. Po kilku biegach zdałem sobie sprawę, że mogę nie tylko rywalizować na tym poziomie, ale i awansować czy wygrywać niektóre wyścigi. Wiele nauki przede mną, ale nie mam już tremy i z każdym startem powinienem być coraz lepszy – dodaje.

Thomas w debiucie w PŚ zajął 27. i 28. miejsca odpowiednio na 1500 i 1000 metrów. Kamińska jest przekonana, że stać go na więcej w kolejnych startach.

– W Montrealu Neithan przejechał poprawne biegi. W debiucie starł się z własnymi emocjami i silnymi przeciwnikami. Mam nadzieję zobaczyć jego prawdziwy potencjał w trakcie tego sezonu – liczy.

Początek PŚ w Salt Lake City w piątek, 4 listopada, a jego koniec – w niedzielę, 6 listopada. Bezpłatna transmisja na żywo ze wszystkich dni rywalizacji w USA będzie dostępna na YouTube, na kanale Skating ISU.