Rugby Europe Trophy. Thriller w końcówce meczu. Polacy z drugim triumfem

Reprezentacja Polski w rugby

Ten mecz był zapowiadany jako trudny i taki był.

Reprezentacja Polski w rugby zdała jednak egzamin, pokonując na wyjeździe Czechów 22:15 (9:8) w drugim meczu Rugby Europe Trophy. Ostatnie minuty stanowiły jednak prawdziwy thriller. Gospodarze zdołali wyrównać, ale to Polacy zachowali zimną krew, zdobywając przyłożenie w ostatniej akcji i wywożąc z Pragi niezwykle cenne cztery punkty.

Mimo że Polacy wysoko ograli Litwinów w pierwszym meczu Rugby Europe Trophy, było pewne, że starcie z Czechami będzie dużo trudniejsze i bardziej wymagające. Pokazały to już pierwsze minuty, bo choć wynik po rzucie karnym otworzył Wojciech Piotrowicz, gospodarze szybko odpowiedzieli wykorzystując brak koncentracji w polskich szeregach i zdobywając przyłożenie.

Wynik 5:3 utrzymywał się dłuższy czas, bo siły były bardzo wyrównane. Nie brakowało też błędów w poczynaniach Polaków, którzy wydawali się mieć nieco większy potencjał ofensywny. Obrona Czechów była jednak niezwykle zdeterminowana…, ale nie bezbłędna. Pojawiające się przewinienia „Biało-Czerwoni zamieniali na rzuty karne. Piotrowicz w pierwszej połowie wykorzystał trzy z czterech prób, dzięki czemu do przerwy prowadziliśmy 9:8.

Drugą odsłonę otworzyły kolejne celne kopy z podstawki Piotrowicza, który szybko wyprowadził nas na prowadzenie 15:8. Była szansa na więcej, kiedy po fantastycznym wejściu Kacpra Wróbla znaleźliśmy się blisko pola punktowego. Po świetnym kopie na skrzydło o włos od przechwycenia piłki był Łukasz Korneć, ale tym razem nasza drużyna narodowa musiała obejść się smakiem.

Tymczasem Czesi przeszli do ofensywy i zaczęli mocniej nękać naszą obronę. Podopieczni Kamila Bobryka i Tomasza Stępnia zachowali niezwykłą dyscyplinę w defensywie, nie popełniając praktycznie żadnych przewinień. Co prawda w pewnym momencie żółtą kartkę pod własnym polem punktowym zobaczył Jonathan O’Neill, ale i z tej opresji „Biało-Czerwoni” wyszli obronną ręką.

Gospodarze byli jednak niezmordowani i w końcu, na dwie minut przed końcem spotkania dopięli swego. Przyłożenie zdobył skrzydłowy Adam Koblic, a po podwyższeniu na tablicy wyników pojawił się remis 15:15.

Polacy zachowali jednak stalowe nerwy. Najpierw kolejnym, fantastycznym przecięciem linii obrony popisał się Kacper Wróbel. Po chwili tuż przed słupami sędzia pokazał korzyść dla Polaków, więc Wojciech Piotrowicz po raz kolejny spróbował kopu na skrzydło. Tym razem piłka dotarła celu, a przyłożenie zanotował Szymon Sirocki. Piotrowicz podwyższył, ustalając wynik spotkania na 15:22.

Ta końcówka kibicom obu stron przyniosła mnóstwo emocji, a wielu z pewnością zagryzała paznokcie i nie mogła usiedzieć w miejscu. Bez dwóch zdań było to twarde starcie dwóch równie ambitnych oraz zdeterminowanych zespołów. Teraz polskich rugbistów czeka przerwa zimowa. Kolejny mecz w ramach Rugby Europe Trophy zagrają na własnym terenie 22 lutego z Chorwacją.

Rugby Europe Trophy. Czechy – Polska (fot. Martin FLOUSEK/Rugby Europe)

Czechy – Polska 15:22 (8:9)

Czechy: Adam Koblic 5, Martin Cimprich 5, Jindrich Kulhavy 5

Polska: Wojciech Piotrowicz 17, Szymon Sirocki 5
Żółta kartka: Jonathan O’Neill

Skład Polaków: Quentin Cieśliński (Sylwester Gąska), Dominik Mohyła (Wiktor Wilczuk), Jakub Wojtkowicz (Antoni Gołębiowski), Piotr Zeszutek, Jakub Małecki (Arkadiusz Janeczko), Michał Mirosz (Radion Yavorshchuk), Alexander Nowicki, Vaha Halaifonua, Dawid Plichta (Mateusz Plichta), Wojciech Piotrowicz, Kacper Wróbel, Jonathan O’Neill, Daniel Gdula, Łukasz Korneć (Szymon Sirocki), Patryk Reksulak (Jędrzej Nowicki).

Przed meczem. Rugby Europe Trophy: druga próba polskiej kadry

Po zwycięstwie nad Litwą w inauguracyjnym meczu Rugby Europe Trophy, reprezentację Polski czeka teraz drugi, znacznie trudniejszy test. 23 listopada, drużyna prowadzona przez Kamila Bobryka i Tomasza Stępnia zmierzy się w Pradze z Czechami.

Pierwszy mecz polskich rugbistów w Gdyni pokazał bez wątpienia wielkie zaangażowanie, chęć gry, a także pełne zrozumienie pomiędzy zawodnikami. Trochę za dużo było niedokładności, po których piłka wypadała do przodu – kilka razy tuż przed polem punktowym. Trener Kamil Bobryk obiecał, że będzie pracować z drużyną nad poprawieniem koncentracji. To właśnie z powodu jej braku pokonaliśmy Litwę „tylko” 40:13. Wynik pokaźny, ale mógł być jeszcze wyższy.

Rezultat z pewnością zbudował jednak zespół, który teraz może w pełni uwierzyć w system gry, jaki zaproponował nowy sztab szkoleniowy. Kamil Bobryk i Tomasz Stępień objęli kadrę narodową przed wakacjami i na czterech zgrupowaniach udało im się stworzyć coś więcej niż drużynę. Już po pierwszym, oficjalnym spotkaniu widać, że rugbiści chcą grać dla siebie, wspierają się i czerpią wielką radość ze wspólnej gry z orłem na piersi. Po zwycięstwie w sobotę gracze dostali dwa dni wolnego i od wtorku przygotowują się w Spale do kolejnego pojedynku.

– Mecz oceniamy bardzo pozytywnie, choć niestety straciliśmy z powodu kontuzji stawu skokowego Daniela Gdulę. Dodatkowo obowiązki zawodowe zatrzymały jednego zawodnika, a dwóch kolejnych nie mogło uczestniczyć w zgrupowaniu od początku. Grupa pozostaje jednak bardzo zmotywowana i widać to w ich zaangażowaniu na treningach – powiedział trener Kamil Bobryk.

– Warto też podkreślić, że dzięki selekcji, którą robiliśmy przez ostatnie pół roku, mamy kilku wartościowych zmienników, więc absencje nie powinny mieć wpływu na formę zespołu. Kilku z nich na pewno dostanie swoją szansę w sobotę, a będzie to zupełnie inny mecz. Również dlatego, że gramy na wyjeździe. Team-spirit w drużynie jest jednak fenomenalny i wierzymy, że zakończymy najbliższe starcie zwycięstwem – dodał drugi trener Tomasz Stępień.

Zgodnie z opinią, ale również w oparciu o tegoroczne wyniki, można śmiało powiedzieć, że Czesi będą bardziej wymagającym rywalem niż Litwini. Co prawda dość niespodziewanie ulegli Szwecji 16:22, ale z tego wyjazdowego meczu przywieźli defensywny punkt bonusowy. Następnie 49:26 pokonali Chorwację, która do rugbowych potęg co prawda nie należy, ale to spotkanie z pewnością pokazało ofensywny potencjał naszych południowych sąsiadów. Polski zespół jest tego świadomy, ale jednocześnie zmotywowany do walki.

– Czwartek jest dla nas ostatnim dniem treningów, gdzie głównie pracujemy już zespołowo nad stałymi fragmentami gry i zagrywkami. Wieczorem poznamy pierwszą piętnastkę. Jest fajna, sportowa rywalizacja wewnątrz zespołu, bo każdemu zależy żeby ta reprezentacja dobrze funkcjonowała. Wierzę, że staniemy na wysokości zadania i zagramy w sobotę dobre zawody – mówił kapitan zespołu Piotr Zeszutek.

W składzie Polski na ten mecz możemy spodziewać się zmian, bo na szansę gry liczy kilku doskonałych zawodników. Przeciwko Litwie nie zagrali chociażby łącznik młyna Jędrzej Nowicki, środkowy i obrońca Patryk Reksulak, czy filar Quentin Cieśliński. Nazwiska wyjściowej „piętnastki” oraz ośmiu zmienników poznamy oficjalnie w piątek około południa.

Exit mobile version