RPO krytycznie o wniosku posłów PiS do TK ws. uprawnień TSUE. Piotrowicz odbiera głos

TK: TSUE nie może postanowieniem tymczasowym zawieszać ustaw dotyczących ustroju polskich sądów

Grupa posłów PiS kwestionuje przed TK uprawnienia Trybunału Sprawiedliwości UE do kontroli prawa krajowego i stosowania środków tymczasowych w sprawach m.in. sądownictwa.

RPO przystąpił do tego postępowania (K 5/21). Wniósł albo o umorzenie sprawy, albo o uznanie, że zaskarżone przepisy traktatów UE nie są niezgodne z Konstytucją.

W czerwcu 2021 r. grupa posłów PiS wysłała do TK wniosek ws. uprawnień TSUE do kontroli prawa krajowego i stosowania środków tymczasowych w sprawach m.in. sądownictwa państw członkowskich.

Wniosek dotyczy zgodności z Konstytucją trzech przepisów Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz Traktatu o Unii Europejskiej, które dotyczą uprawnień TS.

Grupa posłów wnosi o stwierdzenie niekonstytucyjności przepisów rozumianych tak, że uprawniają TS m.in. do nakazania w ramach środków tymczasowych określonego ukształtowania składu, uprawnień i kompetencji oraz zawieszenia funkcjonowania konstytucyjnych organów krajów członkowskich, w szczególności sądów.

Ponadto posłowie zaskarżyli przepis TFUE, według którego TS ma prawo kontroli zgodności prawa krajowego z konstytucją danego państwa członkowskiego.

Wnioskodawcy wnoszą też o uznanie niekonstytucyjności przepisu, który uprawnia TS do kontroli przepisów krajowych dotyczących kształtowania składu, sposobu powoływania i kompetencji organów państw członkowskich, w szczególności sądów.

Zdaniem posłów zaskarżone przepisy naruszają konstytucyjne zasady: demokratycznego państwa prawnego, niezawisłości sędziów, suwerenności narodu, praworządności, nadrzędności konstytucji, pierwszeństwa umowy międzynarodowej ratyfikowanej za uprzednią zgodą wyrażoną w ustawie przed ustawą, jeżeli ustawy tej nie da się pogodzić z tą umową międzynarodową.

TK nie wyznaczył jeszcze terminu rozpatrzenia sprawy.

TK ocenia zgodność z Konstytucją RP wybranych przepisów Traktatu o Unii Europejskiej (K 3/21). Przerwa w rozprawie

Trybunał Konstytucyjny rozpatrywał wniosek premiera Mateusza Morawieckiego. Rozprawa wyznaczona na godz. 11 rozpoczęła się z 45-minutowym opóźnieniem.

Wątpliwości premiera budzą „przepisy prawa unijnego umożliwiające odstąpienie od stosowania polskiej Konstytucji”, które uprawniają sąd do kontroli niezawisłości sędziów powołanych przez prezydenta oraz uchwał Krajowej Rady Sądownictwa ws. powołania sędziów. Powodem złożenia wniosku jest spór o sądownictwo. Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł już, że kolejne nowelizacje ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa mogą naruszać prawo unijne. Bowiem sędziów powołuje się teraz w Polsce w procedurze, w której głos decydujący mają politycy (a sędzia nie może być od nich w taki sposób zależny, gdyż rodzi to wątpliwość, czy nie będzie zmuszony „odwdzięczyć” się potem w wyrokach). TSUE wydał też kilka wyroków dotyczących standardów niezależności sądownictwa w odpowiedzi na pytania prejudycjalne zadawane przez sądy z Polski, Malty, Rumunii, Niemiec czy Holandii.

Rządzący nie chcą, by te wyroki obowiązywały w Polsce – twierdzą, że wynika to z właściwej interpretacji Traktatu o Unii Europejskiej

Przewodniczącą składu orzekającego jest Julia Przyłębska, a sprawozdawcą – Bartłomiej Sochański. Oprócz nich w składzie sędziowskim znaleźli się także: Leon Kieres, Jakub Stelina i Michał Warciński.

RPO przystąpił do tej sprawy 17 maja 2021 r. Złożył wniosek, by sprawy dwóch pierwszych pytań premiera TK umorzył, a w sprawie trzeciej – zwrócił się z pytaniem prejudycjalnym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Przedstawił też obszerne stanowisko pisemne (w ząłączniku na dole strony).

Adam Bodnar osobiście uczestniczył w rozprawie 13 lipca 2021 ze względu na jej znaczenie dla członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Towarzyszył mu jego zastępca Maciej Taborowski i ekspert prawa konstytucyjnego i międzynarodowego z Biura RPO Paweł Filipek.

Wymiana zdań między sędzią Przyłębską a RPO

Na początku sędzia przewodnicząca Julia Przyłębska ogłosiła, że wniosek RPO o odroczenie rozprawy nie został uwzględniony. Następnie wywiązała się wymiana zdań między nią a rzecznikiem praw obywatelskich Adamem Bodnarem.

RPO: Wysoki Trybunale, Rzecznik Praw Obywatelskich złożył dwa wnioski: o przekazanie do rozpoznanie przez pełny skład Trybunału – sprawa dotyczy kwestii fundamentalnych z punktu widzenia członkostwa Polski w Unii Europejskiej…

Julia Przyłębska [wchodząc w słowo] : ale ten wniosek też nie został uwzględniony, jak pan widzi po składzie, w którym orzekamy. Czy są jakieś inne wnioski?

RPO: Dziękuję Wysokiemu Trybunałowi za wyjaśnienia, bo to jest zawsze ważne z punktu widzenia praworządności. Drugo wniosek dotyczył odroczenia…

Julia Przyłębska [wchodząc w słowo]: i nie został uwzględniony. Czy jeszcze jakieś wnioski?

RPO: Tak. Dotyczy pewnej tradycji postępowania, która sięga czasów RPO Ireny Lipowicz, że były pytania prejudycjalnie…

Julia Przyłębska [wchodząc w słowo] : I to jest Pana wniosek?

RPO: Nie skończyłem. Wystąpienie przez TK z pytaniem prejudycjalnym skutkowało stanowiskiem Trybunału Sprawiedliwości UE w konkretnej sprawie.

Po tym wyjaśnieniu RPO złożył formalny wniosek o złożenie wniosku prejudycjalnego do TSUE w duchu dialogu między instytucjami krajowymi i europejskiemu. Julia Przyłębska zapowiedziała, że Trybunał zajmie się nim podczas narady, po zakończeniu postępowania. I rozpoczęła samo postępowanie.

Stanowiska stron

W imieniu wnioskodawcy Krzysztof Szczucki z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (prezes Rządowego Centrum Legislacji) zapewniał, że uznanie argumentów premiera nie zagraża wcale członkostwu Polski w UE. Zasada prymatu prawa UE nad prawem krajowym nie dotyczy Konstytucji danego kraju. A prawo UE ma być w Polsce wykładane (rozumiane) zgodnie z polską Konstytucją. Polscy sędziowie mogą podlegać tylko Konstytucji, a nie prawie unijnym.

Prezydenta reprezentowała Anna Surówka-Pasek. Stwierdziła ona, że zdaniem Andrzeja Dudy, który jako prezydent uosabia majestat Rzeczypospolitej, polski TK ma prawo badać zapisy Traktatu o Unii Europejskiej.

Przedstawiciel Sejmu, poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), podkreślił, że podziela wątpliwości premiera, a następnie przedstawił wyciąg z ponad stustronicowego formalnego stanowiska. Kontrola niezawisłości sędziowskiej i sądowa kontrola wniosków KRS do prezydenta z kandydaturami sędziów są wedle tego stanowiska niezgodne z Konstytucją.

Przedstawiciel Prokuratura Generalnego podtrzymał jego stanowisko – zgodne ze stanowiskiem premiera.

Wystąpienie RPO

– Ta sprawa powinna być umorzona – powiedział przed Trybunałem Konstytucyjnym RPO Adam Bodnar. – A jeśli rzeczywiście istnieją jakieś wątpliwości, to należy zadać pytanie prejudycjalne do Trybunału Sprawiedliwości UE. Taką zasadę Polska i Naród Polski przyjęły przystępując do Unii i potwierdzając tę decyzję w referendum akcesyjnym.

Ponadto przepisy Traktatu o Unii Europejskiej są zgodnie z polską Konstytucją – a wiadomo to dlatego, że było to – co najmniej dwukrotnie – badane w Trybunale Konstytucyjnym (sprawa K 18/04 i sprawa Traktatu Lizbońskiego). W tej ostatniej sprawie rozstrzygał zresztą pełen skład TK. „Kiedy teraz patrzę na te puste krzesła, zastanawiam, się, dlaczego tu nie siedzą sędziowie. Dlaczego w sprawie o podobnej wadze decyduje skład pięcioosobowy?” – pytał Adam Bodnar.

Przypomniał, że Traktat Lizboński był w Polsce przedmiotem sporów. Ale nigdy nie dotyczyły one nadrzędności prawa unijnego nad krajowym. Wszyscy o tym wiedzieli. Wszyscy rozumieli, jaka jest rola TS UE. Przecież żeby mógł on wydać wyrok korzystny dla Polski (jak np. ws rurociągu OPAL), musi istnieć system, który to wdraża.

RPO mówił, że przedmiotem oceny TK były też w przeszłości sprawy realnej sprzeczności prawa unijnego z Konstytucją, jak w przypadku Europejskiego Nakazu Aresztowania, który pozwala państwom europejskim ścigać i wydawać sobie osoby podejrzane. Polska Konstytucja w art. 55 zakazywała jednak ekstradycji polskiego obywatela. I TK wskazał, jak ten przepisy Konstytucji zmienić.

Zdaniem RPO „kontrola konstytucyjna”, o której mowa w obecnym postępowaniu przed TK, jest pozorna. Chodzi po prostu o wyłączenie europejskich standardów i europejskiego prawa wobec polskich sądów. „Fałszywą figurą” nazwał twierdzenie, jakoby unijna kontrola praworządności naruszała polski system prawny. Tak nie jest. To zmiany w polskim sądownictwie spowodowały problem. A teraz celem tej sprawy jest to, by to polskich sądów nie stosować zasady niezawisłości.

RPO podkreślał, że takie postawienie sprawy godzi w samo serce prawa Unii.

– Porządek prawny UE jest elastyczny – mówił. Są instytucje i rozwiązania, w których można uczestniczyć, albo nie. Są sytuacje, kiedy prawo krajowe przeważa i Unia taką rację danego kraju uznaje. Jest też mechanizmem pozwalającym Unii na naprawę i rozwój systemu prawnego. Jeśli pojawia się problem z danym przepisem wprowadzonym w kraju członkowskim, rozwiązaniem jest prounijna wykładnia tego przepisu pozwalająca na stosowania go zgodnie z duchem i wartościami UE.

Ale w tym przypadku chodzi o wypaczenie zasad Unii – a jest nią niezależność sądów i niezawisłość sędziów. Bo jeśli w jednym kraju sądy będą niezawisłe, a w innym będą podległe władzy, a sędziowie przez nie dyscyplinowani– to Unia nie ma prawa działać – powiedział RPO Adam Bodnar.

Szczegółową argumentację prawną w imieniu RPO przedstawił Paweł Filipek. Podkreślał, że nie ma konfliktu między Konstytucją a Traktatem o Unii Europejskiej. To ustawy – w tym „ustawa kagańcowa” są sprzeczne z prawem UE.

Na koniec rozprawy Adam Bodnar odnosił się do wypowiedzi uczestników postępowania. Powtórzył, że sprawę powinien był badać pełny skład TK.  Mówił,że jeśli się chce, to można wyjść z opresji, jaką powoduje wyrok TSUE z marca br. ws. polskich sędziów. RPO nie zgodził się ze słowami pos. Mularczyka, aby rzekomo coś go łączyło z jakimś planem opozycji politycznej. – Jestem tu po to, by bronić niezależności sądownictwa, bo jest to ważne dla wielu obywateli – zakończył.

TK: TSUE nie może postanowieniem tymczasowym zawieszać ustaw dotyczących ustroju polskich sądów. Sędzia Piotrowicz odbiera głos RPO

Po godz. 16.30 TK ogłosił, że art. 4 ust. 3 zdanie 2 Traktatu o UE („Państwa Członkowskie podejmują wszelkie środki ogólne lub szczególne właściwe dla zapewnienia wykonania zobowiązań wynikających z Traktatów lub aktów instytucji Unii”), w związku z art. 279 Traktatu o funkcjonowaniu UE („W sprawach, które rozpatruje, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej może zarządzić niezbędne środki tymczasowe”) – w zakresie, w jakim TSUE nakłada „poza kompetencjami” zobowiązanie na Polskę jako państwo członkowskie, wydając środki tymczasowe odnoszące się do  ustroju i  właściwości funkcjonowania konstytucyjnych organów władzy sądowniczej – jest niezgodny z art. 2, art. 7, art. 8 ust. 1 i art. 90 ust. 1 w związku z art. 4 ust. 1 Konstytucji. W tym zakresie nie jest objęty on zasadami pierwszeństwa prawa wspólnotowego z art. 91 Konstytucji.

Jak uzasadniał sędzia sprawozdawca Bartłomiej Sochański, TSUE nie jest ponad sądami krajowymi i nie jest uprawniony do aktów władczych wobec sądów krajowych. Polskie sądy działają na podstawie polskiej Konstytucji i orzekają w imieniu RP, a nie UE. Do norm polskiego prawa należą też normy prawa UE, ale nie znaczy to, że sędziowie polscy stają się sędziami unijnymi, Są i pozostają sędziami Rzeczypospolitej.

Orzeczenie jest ostateczne, ale oczywiście nie może pozbawić mocy przepisu prawa europejskiego, Wyklucza jednak jego stosowanie przed polskimi sądami. TSUE może zaś wykładać tylko prawo europejskie.

A Polska nie może nikomu przekazać swych kompetencji, zwłaszcza władzy, której obywatele polscy nie wybierają, nie kontrolują i nie mają na nią żadnego wpływu – mówił sędzia.

Orzeczenie zapadło większością głosów pięcioosobowego składu TK.

Rozprawa przed Trybunałem Konstytucyjnym dotyczyła pytania, czy Polska zobowiązana jest natychmiast wykonać postanowienie zabezpieczające Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (sygn. akt P 7/20). Pytanie zadali sędziowie Izby Dyscyplinarnej SN dzień po tym, jak TSUE podważył legalność ich działania

TSUE rozpatruje sprawę dotyczącą tego, czy obecny polski system dyscyplinarny w sądach, polegający na tym, że sędziowie są rozliczani z wyroków przez Izbę Dyscyplinarną powołaną przez polityków i od nich zależną, pozwala uważać, że sędziowie nadal orzekają niezależnie a sądy są niezawisłe – tak jak tego wymaga prawo i wartości UE (dzięki czemu możliwe jest wzajemne uznawanie wyroków sądowych). Postanowienie tymczasowe zawieszające ID SN Trybunał Sprawiedliwości wydał 8 kwietnia 2020. Wyrok spodziewany jest 15 lipca 2021, czyli dzień po rozprawie przed TK.

Sprawa sędziów Izby Dyscyplinarnych trafiła do Trybunału Konstytucyjnego w 2020 r. (od 9 kwietnia 2020 r.)  i RPO przestąpił do niej 15 maja 2020 r. Przedstawił stanowisko: postępowanie powinno być umorzone z uwagi na niedopuszczalność wydania orzeczenia.

Trybunał Konstytucyjny po raz pierwszy rozpatrywał tę sprawę już w 2021 r., na rozprawie 28 kwietnia. Przerwał ją na wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich, któremu uniemożliwiono udział w rozprawie (za późno otrzymał zgodę na wejście do TK). Zanim do tego doszło, przewodnicząca składowi orzekającemu Krystyna Pawłowicz zapowiedziała, że wniosek zostanie rozpatrzony „później” i dopuściła do wystąpienia przedstawicielkę wnioskodawcy – nową sędzię Sądu Najwyższego Małgorzatę Bednarek. Po jej wystąpieniu odroczyła jednak posiedzenie – o 2 tygodnie. Ostatecznie TK zebrał się w tej sprawie dopiero po trzech i pół miesiącach, 14 lipca. W tym czasie zmienił się skład orzekający (Krystyna Pawłowicz sama się wyłączyła – o co wnosił wcześniej RPO).

Obecnie przewodniczącym jest Stanisław Piotrowicz, a w pięcioosobowym składzie są także: Bartłomiej Sochański – sprawozdawca, Zbigniew Jędrzejewski, Justyn Piskorski oraz Jakub Stelina.

RPO Adam Bodnar złożył przed lipcową rozprawą wniosek, by sprawa została rozpatrzona przez pełen skład Trybunału, ze względu na wagę sprawy i jej konsekwencje dla członkostwa Polski w Unii Europejskiej. Sędzia Piotrowicz poinformował, że Trybunał wniosek rozpatrzył „mimo wadliwego umocowania”, ale odrzucił go ze względu na to, że sprawa „nie jest prawniczo skomplikowana”.

RPO poprosił zatem, by postępowanie zaczęło się od początku – bowiem wyrokować w tej sprawie będzie inny skład sędziowski. Sędzia Piotrowicz zgodził się na to i Małgorzata Bednarek krótko przypomniała stanowisko, że Izby Dyscyplinarnej (nowej, wybrane przez polityczną Krajową Radę Sądownictwa izbę Sądu Najwyższego) nie powinny wiązać postanowienia tymczasowe Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

Z tymi argumentami zgodzili się: przedstawicielka prezydenta Andrzeja Dudy Anna Surówka-Pasek, przedstawiciel Sejmu Arkadiusz Mularczyk (Sejm reprezentuje także drugi poseł PiS Marek Ast), przedstawiciel rządu wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk (obok niego stanęli przedstawiciele MSZ Konrad Marciniak oraz Michał Arciszewski), oraz przedstawiciel Prokuratora Krajowego Sebastian Bańko (prokurator rejonowy delegowany do Prokuratury Krajowej).

Wystąpienie RPO i jego przedstawicieli. Odebranie im głosu

Instytucję Rzecznika Praw Obywatelskich reprezentował na rozprawie Adam Bodnar, RPO VII kadencji, jego zastępca Maciej Taborowski oraz ekspert Biura RPO dr Paweł Filipek.

W imieniu RPO głos zabrał Maciej Taborowski. Powtórzył, ż postępowanie powinno być umorzone, bo pytanie nie spełnia warunków, które pozwalają TK je rozpatrzyć. A poza tym jest merytorycznie niezasadne.

Maciej Taborowski wyjaśnił, że pytanie prawne Trybunałowi może  zadać sąd – tymczasem Izba Dyscyplinarna SN sądem nie jest, co potwierdził sam Sąd Najwyższa, a także w orzeczeniach sądy powszechne (Maciej Taborowski wyliczył sygnatury tych wyroków). Poza tym 8 kwietnia 2020 Izba Dyscyplinarna została zawieszona przez TSUE, co oznacza, że powinna zawiesić działania – a takim działaniem jest pytanie prawne.

Argumenty RPO zawarte są w jego stanowisku w punktach 18-60, niestety, nie zostało zamieszczone na stronie TK, choć datowane jest na 14 kwietnia.

Wniosek ISDN do TK jest sformułowany błędnie – źle definiuje wzorzec kontroli konstytucyjnej i źle łączy go z problemem prawnym. Poza tym problem upadnie jutro – kiedy TSUE wyda wyrok w sprawie Izby Dyscyplinarnej i samo zabezpieczenie przestanie obowiązywać  – dodał Maciej Taborowski.

Ponadto wnioskodawca źle rozumie przepisy europejskie. Konieczność przestrzegania środków tymczasowych TSUE nie wynika z przepisów, na które powołuje się (i kwestionuje) Izba Dyscyplinarna SN, ale z samej zasady działania Unii – zasady skutecznej ochrony sądowej (art. 19 Traktatu o UE – na to się jednak wnioskodawca nie powołuje). To tak jakby zarzucić wadliwość przepisom apelacji, choć problem dotyczy przepisów przywołanych w apelacji – jest to oczywisty błąd prawniczy – tłumaczył Maciej Taborowski.

Przepisy prawa Unii przedstawione jako przedmiot kontroli nie są niezgodne z polską Konstytucję – kontynuował Paweł Filipek, który przedstawił argumenty prawne na wypadek, gdyby TK uznał, że sprawa jednak mimo wszystko podlega rozpatrzeniu.

Chodzi powiem o normy, które pozwalają na wzajemne uznawanie się i funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Nie jest tak, że o wymiarze sprawiedliwości decyduje tylko państwo członkowskie – bo to by oznaczało, że Unia godzi się na usuwanie sędziów, na złe powoływanie sędziów, na powoływanie sędziów, którzy łamią reguły. Polska może organizować sobie wymiar sprawiedliwości – o tym, jakie ma np. szczeble sądów. Ale musi to robić – jak zauważył dr Filipek – w ramach reguł i wartości UE.  TS UE nie zniósł w postępowaniu tymczasowym Izby Dyscyplinarnej SN. Uznał jednak, że tworzy ona zagrożenie dla  niezawisłości sądów i dlatego ja zawiesił.

Odmowa uznawania postanowień TSUE nie tylko prawnie jest bezskuteczne, ale naraża Polskę na ogromne kary finansowe – o czym mogli się w przypadku Turowa.

Paweł Filipek podniósł w argumentacji, że problemem w tej sprawie jest sam Trybunał Konstytucyjny, bowiem jest sądem niewłaściwie obsadzonym – zasiadają w nim osoby wprowadzone na miejsce prawodłowo wybranych sędziów TK. (W obecnym składzie jest to Justyn Piskorski). Tę argumentację próbował przerwać sędzia Stanisław Piotrowicz. Nazwał argumenty dr. Filipka „fantazjami” i zażądał przejścia „do rzeczy”:

– Ostrzegam pana, że ma pan się odnosić się do meritum sprawy. Nie ma pan prawa oceniać sytuacji w Trybunale Konstytucyjnym  – powiedział Piotrowicz,

Wtedy włączył się RPO Adam Bodnar: – Obsadzenie Trybunału ma związek ze sprawą. Mamy w tej sprawie już wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Xero Flor, że Trybunał Konstytucyjny niewłaściwie obsadzony nie jest sądem – powiedział

Piotrowicz: Tą kwestią Trybunał Konstytucyjny już się zajmował, to nie jest na nią miejsce.

RPO: To ma związek z tą sprawą, to nie jest „fantazja”.

Paweł Filipek przekonywał, że Trybunał może się odnieść do jego argumentów w orzeczeniu – ale powinien je najpierw usłyszeć.  Piotrowicz powoływał się na swoje prawa sędziego przewodniczącego, które pozwalają mu decydować o organizacji posiedzenia. Filipek: Gdyby mi nie przerywano, już dawno bym skończył. Przerywanie nie służy organizacji obrad. I dalej:

– Chcieliśmy wskazać kilka czynników, które dyskwalifikują organ orzekający…

Piotrowicz: Odbieram panu głos i zarządzam przerwę.

Repliki do wystąpień stron

Po wznowieniu posiedzenia uczestnicy postępowania reprezentujący rząd i Sejm zaczęli polemizować z argumentami RPO i podkreślać, że nie ma podstaw do kwestionowania prawa TK do orzekania.

Przewodniczący Stanisław Piotrowicz pozwalał wszystkim na pełne wypowiedzi i przedstawianie argumentów, a dyskusja w dużej mierze dotyczyła statusu Trybunału Konstytucyjnego.

Poseł Marek Ast w imieniu Sejmu wyraził ubolewanie, że w taki sposób RPO występuje w Trybunale. Pytał, jaki cel przyświeca RPO. Podzielił się nadzieją, że jego następca będzie respektował prawnienia TK i nie będzie widział pola do kwestionowania prawa działa TK.

Anna Surówka-Pasek w imieniu prezydenta Andrzeja Dudy także uznała zasadność kwestionowania składu TK i jego prawa do wyrokowania.

Prokurator Bańko polemizował ze stanowiskiem RPO, że Unia Europejska nie wskazuje, kto ma być sędzią (skoro TSUE zawiesił w postępowaniu tymczasowym Izbę Dyscyplinarną SN). Także on powtarzał, że o prawidłowym obsadzeniu TK decyduje fakt przyjęcia ślubowania przez Prezydenta. Gdyby było inaczej, to zdaniem prok. Bańki można byłoby podważyć także mandaty sędziów sądów powszechnych.

Maciej Taborowski w imieniu RPO zauważył, że musiało dojść do nieporozumienia i to fundamentalnego: czym innym jest status sędziego wynikający z faktu powołania przez Prezydenta, a czym innym bycie sędzią w rozumieniu prawa europejskiego. Między tymi statusami nie powinno być różnicy i od momentu wejścia Polski do UE nie było. Dopiero w wyniku ostatniej „reformy sprawiedliwości” zaczął się rozjazd. Może się więc zdarzyć, że osoba powołana przez prezydenta na sędziego nie będzie mogła orzekać w sprawach objętych prawem europejskim. A jeśli zacznie orzekać, konsekwencją jej orzeczenia będą dla podatnika wysokie odszkodowania i kary.

TSUE ani Unia Europejska nie przejęla kompetencji organizowania wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Nie wskazuje, jakie mamy mieć typy sądów, jakie izby w Sądzie Najwyższym – ale może zgodnie z Traktatem o Unii Europejskiej, który Polska przyjęła – domagać się, by w dziedzinach objętych prawem europejskim była respektowana unijna zasada skutecznej ochrony sądowej. To np. dotyczy spraw konsumenckich (kredytów). Tu nie może orzekać sędzia SN, który ze względu na sposób powołania nie daje gwarancji takiej skutecznej ochrony sądowej  – na tym przykładzie Taborowski pokazywał, co się dzieje, kiedy standardy europejskie i krajowe dotyczące sędziów zaczynają się rozjeżdżać

Adam Bodnar dodał na koniec, że argument o nieprzeniesieniu uprawnień o organizacji sądownictwa na UE – tak jak w dziedzinie wojskowości – to jednak bycie w UE oznacza, że się respektuje zasady wspólnoty prawa. Przypomniał, że choć dziś wszyscy skupiają się na postanowieniu tymczasowym TS UE w sprawie Izby Dyscyplinarnej z 2020 r., to w 2018 r. Polska wykonała takie postanowienie tymczasowe TSUE. W jego wyniku sędziowie odesłani na emeryturę ustawami przyjętymi latem 2018 r. – mimo ogromnych społecznych protestów, wrócili do orzekania. Polska nie kwestionowała wtedy praw TSUE.

RPO powrócił też do problemu ze składem orzekającym TK. Nie tylko nie jest to skład pełny, ale wątpliwości dotyczą dwóch sędziów. Po pierwsze – Justyna Piskorskiego, który zajmuje miejsce sędziego prawidłowo wybranego (ale niezaprzysiężonego przez prezydenta). Druga wątpliwość dotyczy samego przewodniczącego Stanisława Piotrowicza, który jako poseł był architektem zmian w sądownictwie, a jako polityk i członek nowej KRS miał wpływ na powoływanie sędziów ID SN, których wnioskiem się teraz zajmuje.

Następnie TK przeszedł do zadawania pytań uczestnikom postępowania.

Wnioski końcowe

Wszystkie strony podtrzymały swoje stanowiska. RPO Adam Bodnar przypomniał, że sprawa jest rozstrzygana w konkretnym kontekście. Izba Dyscyplinarna, która teraz podważa prawo TSUE do  wydawania postanowień tymczasowych, prowadzi postępowania. I to nie wobec hipotetycznych sędziów, podejrzewanych o naruszenie przepisów drogowych, ale wobec sędziów, którzy wydali wyroki, które nie podobają się władzy. Jako przykład podał sprawę sędzi Aliny Czubieniak, która miała sprawę dyscyplinarną za zwolnienie z aresztu osoby z niepełnosprawnością umysłową.

– To jest igranie z ogniem, jeśli chodzi o członkostwo Polski w UE. Powinniśmy być świadomi skutków tego orzeczenia – powiedział Adam Bodnar.

Sędzia sprawozdawca Stanisław Piotrowicz uznał sprawę za dostatecznie wyjaśnioną. Zamknął posiedzenie i zapowiedział ogłoszenie wyroku za godzinę, o godz. 16.

Nowe postanowienie zabezpieczające  TSUE

Tymczasem godzinę przed wyrokiem TK TSUE poinformował o wydaniu kolejnego, szerszego postanowienia o zobowiązaniu Polski do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów krajowych odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej SN.

Uwzględniając wniosek Komisji Europejskiej, zabezpieczeniem objęto zatem m.in. sprawy immunitetowe, które ID SN prowadzi mimo postanowienia TSUE z 8 kwietnia 2020 r. Ponadto zawieszono skutki już podjętych uchwał zezwalających na pociągnięcie sędziów do odpowiedzialności karnej. TS zawiesił również przepisy tzw. ustawy kagańcowej wobec sędziów.

Wypowiedź RPO Adama Bodnara dla mediów po ogłoszeniu orzeczenia TK

– Krok po kroku jesteśmy na drodze do prawnego Polexitu. Pytanie, kiedy się zorientujemy, co się dzieje. Bo Brytyjczycy też nie wiedzieli, czym to wszystko się skończy [dopóki nie doszło do Brexitu].

Co oznacza wyrok TK – pytali dziennikarze

– Moim zdaniem to jest powiedzenie przez Trybunał Konstytucyjny Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej, że po prostu nie będziemy się Trybunału słuchali, nie zamierzamy niczego zrobić z polskim sądownictwem, uważamy, że wszystko, co do tej pory się stało, powinno być zalegalizowane i żadne instytucje europejskie nie mają nic do powiedzenia – powiedział RPO Adam Bodnar.

Czy orzeczenie TK ma zastosowane będzie tylko wobec środków tymczasowych dotyczących nieuznawanej Izby Dyscyplinarnej, czy wszystkich wydawanych przez TSUE – putali dziennikarze

 – Wyraźnie Trybunał Konstytucyjny odniósł się do zabezpieczeń, które dotyczą wymiaru sprawiedliwości i do kwestii, które są związane z organizacją i funkcjonowaniem wymiaru sprawiedliwości. Ale my innych problemów nie mamy. Sytuacja z sądami to właśnie jest podstawowy problem dotyczący naszej praworządności. Bo jeszcze np. nie mamy problemów z wolnością mediów  – powiedział Adam Bodnar.

Wszystkie zmiany w sądownictwie prowadziły do obecnego stanu a Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego ma jeden cel, którym jest dyscyplinowanie sędziów i szykanowanie na różne sposoby tych, którzy są niepokorni i wierni Konstytucji oraz prawu europejskiemu.

Czy po wyroku TK polski wymiar sprawiedliwości jest wyjęty spod jurysdykcji unijnej? – pytali dziennikarze

–  W praktyce do tego to zmierza. Cokolwiek zostanie powiedziane na temat funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, jego organizacji, statusu sędziów, to Trybunał będzie mógł się powołać na właśnie wyrażone argumenty, mówiące o tym, że rzekomo Unia Europejska przekracza swoje kompetencje – mówił Adam Bodnar.

Kwestia polskiego sądownictwa to jest temat, który powinien być postawiony na samym szczycie relacji polsko-unijnych przez szefową Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen. Ponieważ to nie chodzi tylko o Polskę, ale o przyszłość całego projektu integracji europejskiej, o funkcjonowanie Unii Europejskiej jako takiej. Mówiłem o tym w Senacie, w czasie przyjmowania ustaw sądowych.

Z kolei zastępca RPO Maciej Taborowski powiedział, że największy problem ze środowym wyrokiem TK będzie miał polski rząd i Sejm. – Bo jeżeli Izba Dyscyplinarna będzie dalej funkcjonować (…), będzie to kosztować polskich podatników pieniądze – wskazywał.
(RPO)

Exit mobile version