Niemcy, Grecja i Szkocja – to te drużyny będą rywalami reprezentacji Polski w fazie grupowej mistrzostw Europy w ampfutbolu, które od 1 do 8 czerwca rozgrywane będą w Górnej Sabaudii, we Francji.
– Jestem przekonany, że wyjdziemy z grupy z kompletem punktów – zapewnia Bartosz Łastowski, kapitan reprezentacji Polski.
Biało-czerwoni w Evian losowani byli z pierwszego koszyka, a więc z grona drużyn teoretycznie najsilniejszych. Los się do nich uśmiechnął, bo przydzielił Polakom najniżej notowane drużyny z możliwych, a przede wszystkim pozwolił uniknąć Hiszpanii. Spotkania z tym zespołem zawsze są dla Polaków trudne, a w starciach z Niemcami, Grekami i Szkotami będą zdecydowanymi faworytami.
– To prawda, ale niezależnie od tego, na kogo byśmy trafili, naszym celem i tak musiałyby być trzy zwycięstwa w grupie – podkreśla Łastowski. – Należy mieć szacunek do każdego z przeciwników, ale musimy awansować do ćwierćfinału z pierwszego miejsca – dodaje selekcjoner reprezentacji Polski, Dmytro Kameko.
W 2021 roku w Krakowie Niemcy wygrali z Grekami 1:0 w meczu o 9. miejsce mistrzostw Europy. Szkotów w ogóle na turnieju nie było, a Polacy zajęli w nim trzecie miejsce. Nic dziwnego zatem, że brak zwycięstwa biało-czerwonych w którymkolwiek ze spotkań fazy grupowej we Francji byłby ogromną niespodzianką. Za Polakami przemawia również historia, pomimo że jest ona zamierzchła. Niemców biało-czerwoni ogrywali w każdym z czterech przypadków, choć ostatnie takie starcie odbyło się w 2016 roku. Niewiele krócej czekamy na rywalizację z Grekami, z którymi dotąd Polacy grali raz. Podczas Amp Futbol Cup 2017 rozbili ich 11:0. I reprezentacja Niemiec, i reprezentacja Grecji zrobiły od tego czasu jednak spory postęp, więc tak wysokich zwycięstw podczas mistrzostw Europy nie należy oczekiwać. Ze Szkotami zaś Polacy zagrają po raz pierwszy.
– Teraz czekają nas analizy przeciwników, więc na razie nie chciałbym wygłaszać pochopnych wniosków i mówić o atutach rywali – zachowuje wstrzemięźliwość trener Kameko.
Polakom z pewnością jednak nie zabraknie pewności siebie. Wiedzą, że zdecydowanie bardziej wymagających rywali spotkają w fazie pucharowej.
– W grupie musimy wygrać każdy mecz, aby spokojnie obserwować naszych kolejnych przeciwników – tłumaczy Łastowski, który podkreśla też, że nie bez powodu faworytami całego turnieju będą Turcy, a więc aktualni mistrzowie świata oraz triumfatorzy Euro 2021. – W półfinale mistrzostw Europy 2017 przegraliśmy z nimi tylko 0:2, ale był to jeden z naszych najlepszych meczów. Trafialiśmy w poprzeczki i słupki, naprawdę byliśmy bliscy pokonania hegemona. Szkoda, że się to nie udało – żałuje kapitan reprezentacji Polski.
Kolejna szansa na historyczny triumf była przed rokiem podczas turnieju Ligi Narodów. Zespół trenera Kameko rozegrał znakomity mecz, odrobił dwubramkową stratę, ale na minutę przed końcem spotkania Turcy zadali decydujący cios i zwyciężyli 3:2.
– Tutaj również czegoś nam w końcówce zabrakło. Szkoda, ale bardzo chcemy mieć okazję do rewanżu we Francji. Wierzę też, że nasze hasło – „jedną nogą w finale” – stanie się rzeczywistością i faktycznie w nim zagramy. Musimy przestać „odbijać się” od półfinałów, w których przegraliśmy już dwa razy podczas mistrzostw Europy i raz podczas mistrzostw świata. Do czterech razy sztuka. Teraz tę barierę przełamiemy – uśmiecha się Bartosz Łastowski.
Mistrzostwa Europy 2024 rozegrane zostaną 1-8 czerwca w Górnej Sabaudi, francuskim regionie w pobliżu granicy ze Szwajcarią. Tytułu mistrza Europy będzie bronić reprezentacja Turcji, która przed trzema laty w Krakowie ograła w finale Hiszpanów. Polska zajęła wówczas trzecie miejsce.