Rajd Dakar 2025 – półmetek. Jak wypadli polscy zawodnicy?

Arabia Saudyjska

Na starcie 47. edycji Dakaru stanęło 15 Polaków we wszystkich kategoriach.

Po tygodniu wszyscy spotkali się na biwaku w Ha’il, gdzie zawodnicy spędzają dzień odpoczynku. Zdecydowana większość z nich może spać spokojnie po ciężkiej, ale udanej pierwszej połowie rajdu, chociaż nasza reprezentacja poniosła niestety tuż przed przerwą pierwsze straty. 

Motocykle

Bardzo dobrze z wymagającymi trasami pierwszego tygodnia rajdu poradzili sobie obaj polscy motocykliści: Konrad Dąbrowski i Bartłomiej Tabin. Dąbrowski startuje w Dakarze już czwarty raz i z roku na rok poprawia swoje pozycje. W 2024 r. wywalczył 24. miejsce, a na półmetku tegorocznej edycji już znajduje się wyżej – na 22. pozycji. Młody Polak nie tyle ma ambicje poprawy swojej pozycji w klasyfikacji generalnej, co na ukończenie rajdu w pierwszej piątce klasy Rally 2. Tutaj po pięciu etapach jest dziewiąty, ale praktycznie z etapu na etap awansuje, więc ten cel jest nadal w jego zasięgu. Tym bardziej, że na swoim najlepszym piątym etapie pokazał, że jest w stanie po takie pozycje sięgać, kończąc oes na 4. miejscu w klasie (i 15. w generalce!): „Za nami intensywny, bardzo trudny tydzień Dakaru, niezwykle wymagający fizycznie, podczas którego spędziliśmy wiele godzin ścigając się na odcinkach specjalnych. Na kilku etapach liczyłem na nieco lepszy wynik, ale generalnie jadę równo. Tam, gdzie były możliwe duże straty, to raczej ich nie łapałem. Ostatni etap przed dniem przerwy był bardzo pozytywny i poprawił mi humor, bo byłem czwarty w Rally 2. Cieszę się, że udało mi się połączyć dobre tempo z dobrą nawigacją. Szkoda co prawda tej sześciominutowej kary za przekroczenie prędkości na jednym z radarów, bo w tabeli wciąż jest ciasno, ale do mety wciąż długa droga. Nie mogę już doczekać się drugiego tygodnia rywalizacji i liczę, że częściej będę meldował się w TOP20 klasyfikacji generalnej.”

Konrad Dąbrowski ma także bardzo realną szansę na medal w kategorii Juniorów, gdzie jest obecnie drugi, za fenomenalnym debiutantem Edgarem Canetem. Z kolei na podium w klasyfikacji Weteranów ma nadzieję Bartłomiej Tabin. W swoim debiutanckim Dakarze 2024 zajął 5. pozycję i jednocześnie 55. miejsce w klasyfikacji generalnej i 39. w Rally 2. Na półmetku rajdu jest 60. w generalce i 42. w Rally 2, jednak, podobnie, jak Dąbrowski, na każdym etapie poprawia swoją pozycję. Za to w klasyfikacji Weteranów już jest bliski osiągnięcia swojego celu – aktualnie zajmuje 3. miejsce: „Ciężki tydzień. Wydaje mi się, że organizator bardzo mocno się przyłożył do tego, żeby nam dać mocno w kość, bo odcinki bardzo długie. W porównaniu z tamtym rokiem, o wiele cięższy jest ten Dakar pod względem długości, dla nas, motocyklistów. Ale fajnie, ten tydzień już za nami. W piątek odpoczywamy, naprawiamy, co trzeba, w motorze, bo jak zwykle trzeba przegląd zrobić, żeby móc jeszcze ten tydzień powalczyć. Jest ok, jedziemy dalej!”, mówił na mecie piątego etapu Tabin.

Samochody

Polski pilot Szymon Gospodarczyk jest jedynym reprezentantem naszego kraju w „królewskiej” klasie Ultimate. Jest on nawigatorem litewskiego kierowcy Benediktasa Vanagasa, startującego niegdyś w towarzystwie innego Polaka, Sebastiana Rozwadowskiego. Dla Litwina jest to 13. start w Dakarze, a Gospodarczyk bierze w nim udział po raz ósmy, ale po raz pierwszy na pokładzie samochodu (wcześniej startował w SSV, Challenger oraz na pokładzie ciężarówki). Zapowiadało się, że mimo wyjątkowo mocnej konkurencji w tym roku litewsko-polska załoga ma szansę na dobry wynik – po czterech ciężkich etapach zajmowali 15. pozycję w Ultimate. Niestety ich nadzieje pogrzebała druga część etapu maratońskiego, gdzie roztrzaskali auto o głaz, wyprzedzając inny pojazd. Załoga musiała się wycofać z rajdu: „Podczas wyprzedzania jednego z samochodów w dużym kurzu uderzyliśmy w skałę i nie byliśmy w stanie ukończyć etapu. Mechanicy zaholowali nas na biwak w Hail i przeprowadzili inspekcję samochodu. Okazało się, że uszkodzenia są ogromne. Przedni i tylny dyferencjał, skrzynia biegów, bak… i klatka bezpieczeństwa. Cieszę się, że z Benediktasem wyszliśmy z tego cało. Natomiast uszkodzenia są zbyt duże, abyśmy mogli kontynuować nasz występ. Musimy wycofać się z rajdu i wracamy do domu”, mówi Gospodarczyk.

Challenger

Kategoria Challenger jest w tym roku najliczniej obsadzoną przez Polaków i, jak się okazuje, jedną z tych, którym polscy kibice mogą się przyglądać z największym zainteresowaniem. W zasadzie wszystkie trzy załogo z naszymi rodakami na pokładzie to przynajmniej w pewnym sensie debiutanci. Swój pierwszy Dakar jedzie Adam Kuś, któremu na prawym fotelu towarzyszy Ukrainiec Dmytro Cyro. Póki co, wszystko wskazuje na to, że będzie to bardzo udany debiut Polaka. Polsko-ukraiński duet rozpoczął od 19. miejsca na prologu, a potem notował coraz lepsze wyniki na poszczególnych etapach i w klasyfikacji Challenger. Na półmetku rajdu są już na 11. miejscu: „Wczoraj cały dzień po kamieniach, ciężki odcinek, trzeba było uważać, żeby nie przebić opon. Przejechane wszystko spokojnie, ładnie. Widoki, kaniony – to jest coś niesamowitego! Jakby się jechało dnem oceanu. A dzisiaj, po bardzo zimnej nocy, był odcinek szybki, piaszczysty, z wieloma pułapkami, można było naprawdę rozbić samochód na takich głazach, wielkich kamieniach. Dzisiaj już nie podziwiałem widoków, tylko szybko, pełna koncentracja. Jesteśmy na mecie, wszystko w porządku”, opowiadał o etapie maratońskim Kuś.

Piotr Beaupre i Jacek Czachor to dakarowi weterani, ale i w ich przypadku można mówić o debiucie. Beaupre ma na swoim koncie cztery starty (wszystkie z Jackiem Lisickim w roli pilota), z czego ostatni dokładnie 10 lat temu. Czachor po 13 Dakarach przejechanych na motocyklu przesiadł się do samochodu, w którym dwukrotnie nawigował Marka Dąbrowskiego, a po siedmioletniej przerwie, w ostatnich dwóch edycjach Magdalenę Zając. Obaj po raz pierwszy tworzą załogę i obaj po raz pierwszy jadą pojazdem klasy Challenger i całkiem dobrze sobie w tej nowej roli radzą. Po 5 etapach zajmują 28. miejsce. Ich celem, jak na debiutantów przystało, jest przede wszystkim meta: „Największym wyzwaniem nie była sama trasa, choć była wymagająca, ale nocleg w ekstremalnych warunkach – potworny mróz na biwaku. Wstałem o 4:30, rozpaliłem ognisko i przez kilka godzin rozmawiałem z innymi zawodnikami. Na trasie mieliśmy szczęście – auto spisało się świetnie, choć nie obyło się bez przygód, takich jak pękająca opaska, którą zachowam jako pamiątkę. Mimo trudności, te chwile na pewno pozostaną w pamięci”, opowiadał po zakończeniu maratonu Beaupre. „Organizatorzy nas nie oszczędzają – zawody są znacznie trudniejsze niż w ubiegłym roku. Wcześniej tylko jeden etap trwał dwa dni, teraz mamy do czynienia w sumie z dwoma maratonami. Na jednym z odcinków, pełnym kamieni i pyłu, złapaliśmy kapcie na 20 km. Dzięki temu wiemy już, jakie ciśnienie ustawiać w pojazdach. Biwak też nas nie rozpieszczał – było tak zimno, że nie wychodziłem z namiotu, a Piotr o 4 rano ogrzewał się przy ognisku. Liczymy, że druga połowa rajdu będzie dla nas bardziej pomyślna”, podsumował Czachor.

Niemal ramię w ramię z Beaupre i Czachorem dakarowe trasy przemierzają ich koledzy z zespołu Zoll Racing, bliźniacy Łukasz i Michał Zoll. Również oni debiutują w klasie Challenger, choć mieli już okazję posmakować Dakaru, startując w zeszłym roku w Dakar Classic, gdzie zajęli 54. miejsce. Już teraz mają szansę na znacznie lepszy wynik w „normalnym” Dakarze, gdyż na półmetku rajdu są 31. załogą w klasie. Podobnie, jak ich koledzy, także ich założeniem jest nie tyle wynik, co meta: „Dwa dni maratonu to spore wyzwanie. I to kolejny taki etap w tym rajdzie. Pierwszy dzień był pełen kamieni, więc jechaliśmy ostrożnie, by nie złapać kapcia. Drugi dzień to zupełnie inna historia – szybki, piaszczysty etap, pełen skoków i wyprzedzań. Udało nam się uniknąć błędów nawigacyjnych i zachować wszystkie opony w dobrym stanie. W porównaniu do czołówki, która wymieniła całe ogumienie, my radziliśmy sobie z pożyczonym kołem, co nadało rywalizacji dodatkowy smak. Był to dla nas naprawdę udany dzień”, mówił po swoim pierwszym dakarowym maratonie Łukasz Zoll. „Pierwszy dzień był ekstremalnie wymagający – kamienie na trasie wymuszały jazdę z prędkością 30 km/h, by chronić opony. Mimo starań, jedno koło uległo uszkodzeniu, co wpłynęło na naszą strategię. Drugi dzień okazał się znacznie lepszy – szybki, płynny etap, na którym uniknęliśmy przebicia. Rywalizacja z Piotrem była zacięta, ważne, że  oba nasze samochody dotarły na metę w świetnym czasie. Cieszymy się z tego wyniku”, dodał Michał. 

SSV

W klasie SSV po raz drugi w karierze wystartowali Grzegorz Brochocki i Grzegorz Komar. W edycji 2024 zajęli 25. pozycję. Zdobyte przed rokiem doświadczenia skłoniły ich do bardziej intensywnych przygotowań do edycji 2025, przede wszystkim udziału w innych pustynnych rajdach. Po trzech etapach ta strategia zdawała się przynosić efekty, bowiem Brochocki i Komar znajdowali się na bardzo dobrym 12. miejscu w klasie SSV. Niestety na czwartym etapie pojawiły się poważne problemy, które spowodowały, iż do biwaku w Ha’il dotarli przedwcześnie: „Odcinek maratoński był dla nas ciężki. Wczoraj przed tankowaniem mieliśmy 2 kapcie, po tankowaniu kolejne dwa, niestety jednocześnie. Ciężarówka serwisowa nie dojechała. Nie zmieściliśmy się w limicie czasu, więc skorzystaliśmy z pomocy naszego serwisu i przedwcześnie pojechaliśmy do Hail. W czwartkowym odcinku nie startowaliśmy. Zmagamy się również z odnowioną kontuzją kręgosłupa u kierowcy. Próbujemy wykorzystać dwa dni przerwy na rehabilitację”, mówił po etapie piątym Brochocki. Niestety, ze względu na stan zdrowia kierowcy załoga podjęła trudną decyzję o wycofaniu z rajdu: „Mój stan zdrowia nie pozwala na to, by bezpiecznie kontynuować rajd. Mam uszkodzony krążek międzykręgowy, co powoduje paraliż prawej nogi, duży krwiak na podudziu oraz ogromny ból. Teoretycznie jestem w stanie prowadzić auto, jednak ból się nasila, na odcinku z trudem wychodzę aby zatankować. Gdybyśmy „rolowali” lub auto by się paliło, nie byłbym w stanie szybko wyjść z samochodu czy pomóc swojemu koledze. Niestety, zdrowie jest dla nas najważniejsze”, wyjaśnił kierowca. „Chcielibyśmy podziękować wszystkim kibicom za wsparcie, za dobre słowo, doping. Mamy nadzieję, że w jakimś stopniu spełniliśmy wasze oczekiwania. Robiliśmy co w naszej mocy, mimo że od pierwszego dnia Greg walczył z bólem… Wielki szacun za to – to było ogromne poświęcenie. Względy bezpieczeństwa są najważniejsze – jest to jedyna słuszna decyzja”, dodał Komar.

Bardziej udany, póki co, jest drugi występ w Dakarze polskiego pilota Marcina Paska, który towarzyszy kierowcy z Bahrajnu, Hasanowi Alsadadi. Zeszłoroczny debiut Paska u boku Mahy Hamali zakończył się przed czasem po dachowaniu na oesie. Teraz może się cieszyć zasłużonym dniem odpoczynku, zbierając siły na drugą połowę rajdu. Panowie rozpoczęli Dakar 2025 od 28. miejsca na prologu, a po pięciu etapach już są na 22. pozycji w SSV: „Jesteśmy dalej w rywalizacji, na szczęście, chociaż wczoraj było blisko, abyśmy się z tym rajdem pożegnali, a minimum dostali karę etapu, bo zazwyczaj cztery przebite opony nie wskazują niczego dobrego. Udało nam się z tym poradzić, załatać, mieliśmy jeszcze dwa zapasy i jakoś doczłapaliśmy się do biwaku na maratonie. Nie były to dla nas łatwe dni. Teraz, mam nadzieję, zaczniemy przyspieszać i będę wracał wcześniej na biwak, bo do tej pory, mam wrażenie, pokonałem więcej etapów po ciemku i nie mogłem podziwiać ładnych krajobrazów. Dzisiaj odcinek poszedł nam już bardzo dobrze, jesteśmy z niego zadowoleni i pod koniec, nawet w nocy, przyspieszyliśmy i czuliśmy się dość pewnie w samochodzie. Nasza współpraca też już zaczyna się coraz lepiej układać”, mówił po piątym etapie Pasek.

Ciężarówki

Jeśli któregoś z Polaków można by w ciemno typować jako kandydata do podium, to jest to Darek Rodewald. Polski mechanik już po raz piętnasty startuje w Dakarze, a na koncie ma aż 3 zwycięstwa i kolejne 3 miejsca na podium. Tylu „złotych Beduinów” w swojej kolekcji nie ma żaden inny Polak. W tym roku Rodewald przemierza dakarowe trasy z nowym nabytkiem jego zespołu (Dakar De Rooy), Czechem Alešem Lopraisem. Na półmetku zajmują miejsce na najniższym stopniu podium. Pewnie do końca nie są zadowoleni z tej pozycji, bo od pierwszego etapu aż do piątego byli wiceliderami rajdu, wygrywając po drodze trzeci etap. Problemy na drugiej części maratonu zepchnęły ich na trzecie miejsce, ale do drugiego tracą tylko 20 minut, a droga do Shubaytah jeszcze daleka…

Drugi z Polaków w tej kategorii, Bartłomiej Boba, pełni rolę pilota innego Czecha, Tomasa Vratnego. Polski nawigator już 4 razy zmierzył się z Dakarem, w tym dwa z Vratnym. W 2023 r. zajęli 9. miejsce, a teraz znajdują się tuż za pierwszą dziesiątką, na 11. pozycji. Najlepszy dla nich okazał się czwarty etap, który ukończyli z 6. czasem. Czesko-polskie trio za sukces uznałoby miejsce w „top 10”. Od dziesiątej załogi w rajdzie dzieli ich co prawda prawie 6 godzin, ale w drugim tygodniu jeszcze dużo się może wydarzyć: „Dzień przerwy bardzo dobrze sobie zaplanowałem – dużo odpoczynku, trochę obowiązków. Przygotowujemy się do drugiej połowy. Nadzieja podpowiada mi, że będzie łatwiejsza, bo już nie będzie tych dwóch odcinków bez serwisu, a intuicja mówi mi, że trzeba się nastawić na to, że będzie dalej ciężko. Jesteśmy dobrze nastawieni, atmosfera w samochodzie jest super, nawiguje mi się dzięki temu bardzo fajnie, mam wsparcie od chłopaków”, mówił na biwaku w Ha’il Boba.

Dakar Classic

Tomasz Staniszewski i Stanisław Postawka to jedyna w tym roku załoga startująca w Dakar Classic. Panowie i ich Porsche 924, zwane przez nich „Surfari”, pojawili się już na dakarowych trasach w zeszłym roku, gdzie zajęli 43. miejsce. Celem polskiej załogi na edycję 2025 jest znaczące poprawienie tamtego wyniku, co udaje im się jak dotąd wyśmienicie. Już od samego początku notują świetne rezultaty – zaczęli od 10. miejsca. Kryzysowy okazał się czwarty etap, który ukończyli na 34. pozycji, spadając z 9. na 14. miejsce w klasyfikacji generalnej. Ale już na kolejnym odrobili straty i powrócili na 9. miejsce. Miejmy nadzieję, że z równie świetnym, a może nawet lepszym, wynikiem polski duet zamelduje się na mecie w Shubaytah.

Dakar 2025 – półfinał. Generalka

ULTIMATE

1. Henk Lategan (ZAF) / Brett Cummings (ZAF) – Toyota 28:10:11
3. Mattias Ekström (SWE) / Emil Bergkvist (SWE) – Ford +20:54
4. Nasser Al-Attiyah (QAT) / Edouard Boulanger (FRA) – Dacia +35:00
5. Lucas Moraes (BRA) / Armand Monleon (ESP) – Toyota +41:55

6. Mitch Guthrie Jr. (USA) / Kellon Walch (USA) – Ford +42:44

9. Seth Quintero (USA) / Dennis Zenz (DEU) – Toyota +01:30:10
15. Rokas Baciuška (LTU) / Oriol Mena (ESP) – Toyota +03:28:19

16. Giniel de Villiers (ZAF) / Dirk von Zitzewitz (DEU) – Toyota +03:32:17

18. Guillaume De Mévius (BEL) / Mathieu Baumel (FRA) – MINI +03:50:19
26: Toby Price (AUS) / Sam Sunderland (GBR) – Toyota +06:06:51

45. Cristina Gutiérrez (ESP) / Pablo Moreno (ESP) – Dacia +37:34:39
48. Nani Roma (ESP) / Alex Haro (ESP) – Ford +65:04:34

CHALLENGER

1: Nicolas Cavigliasso (ARG) / Valentina Pertegarini (ARG) – Byk 30:38:42
2: Gonçalo Guerreiro (POR) / Cadu Sachs (BRA) – Byk +28:34
5: Dania Akeel (SAU) / Stéphane Duplé (FRA) – Byk +01:37:59
6: Pau Navarro (ESP) / Lisandro Sisterna (ARG) – Byk +01:47:16

8. Corbin Leaverton (USA) / Taye Perry (DEU) – Byk +04:14:56

SSV

1. Brock Heger (USA) / Max Eddy (USA) – Polaris 31:48:54

3. Francisco López (CHL) / Juan Pablo Latrach (CHL) – CAN-AM +02:01:59

Motocykle

1. Daniel Sanders (Australia) – KTM 30:20:15

7. Luciano Benavidesa (ARG) – KTM +24:15

10. Edgar Canet (ESP) – KTM +01:01:44

26. Kevin Benavides (ARG) – KTM +03:10:56

Exit mobile version