Aron Domżała i Maciej Marton nie zdołali odrobić strat do Austina Jonesa i „Chaleco” Lopeza, ale utrzymali trzecią pozycję w klasyfikacji generalnej rajdu.
W perspektywie utraty mocy na odcinku specjalnym jest to duży powód do radości i satysfakcji na jeden dzień przed zakończeniem zmagań.
- Już tylko 200 km odcinka specjalnego dzieli Arona Domżałę i Macieja Martona od podium Rajdu Dakar.
- Na przedostatnim etapie super maratonu polski duet uzyskał szósty rezultat i umocnił się na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej.
- Na początku oesu w Can-Am’ie brakowało mocy, ale Polakom nie zabrakło determinacji, by przezwyciężyć kłopoty i utrzymać dobre tempo.
Na najdłuższym i zapowiadanym jako najtrudniejszy odcinku specjalnym, Aron Domżała i Maciej Marton zrobili to, co do nich zależało. Utrzymali trzecią pozycję w klasyfikacji generalnej pomimo problemów z brakiem mocy w samochodzie. Załoga nie odrobiła co prawda strat do Austina Jonesa, czy „Chaleco” Lopeza, ale umocniła pozycję przed rozstrzygającym dniem Rajdu Dakar.
Na tym etapie Dakaru liczy się już tylko strategiczne myślenie oraz analiza sytuacji. Co prawda niespełna 500-kilometrowy odcinek specjalny dawał pole do odrabiania strat, jednak wiązałoby się to z poważnym ryzykiem uszkodzenia samochodu i utraty pozycji. Dlatego Aron Domżała i Maciej Marton byli nastawieni na walkę o cenne minuty, ale nie za wszelką cenę.
Nawet gdyby zbyt ochoczo rzucili się do walki, ich emocje szybko ostudziłby… samochód. Po kilkudziesięciu kilometrach w Can-Am’ie zaczęło brakować mocy i biało-czerwony duet musiał zwolnić.
– Na całe szczęście, na setnym kilometrze dzisiejszego odcinka był przewidziany serwis. Nasi mechanicy mogli dokonać niezbędnych napraw. Bardzo szybko uporali się z awarią i dalej jechało się już zdecydowanie lepiej, ale osiem minut straty na tak krótkim dystansie nie dało się już nadrobić – relacjonował Domżała.
Mimo, że Polacy nie mogli zrównać się z czołówką i trzymać ich tempa wciąż radzili sobie doskonale, utrzymując miejsce w pierwszej dziesiątce. W końcówce odcinka specjalnego musieli jeszcze zmienić przebite koło, ale nie miało to już znaczącego wpływu na rezultat. Domżała i Marton uzyskali szósty wynik i utrzymali trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej.
– Mam nadzieję, że przez noc nasi mechanicy całkowicie pozbędą się awarii i jutro wyjedziemy na ostatnie 200 km Rajdu Dakar w pełni sprawnym samochodem – zakończył z nadzieją warszawski kierowca.
Polska załoga ma w piątek szansę na historyczny wynik. Do tej pory na podium Rajdu Dakar stanęło tylko czterech Polaków. Wielokrotnie dokonali tej sztuki Rafał Sonik oraz Dariusz Rodewald. Na najniższy stopień podium wspięli się także Krzysztof Hołowczyc i Szymon Gospodarczyk. Nigdy jednak na podium nie stała w całości polska załoga samochodowa. O taki właśnie wynik na ostatnim, skróconym nieco odcinku specjalnym powalczą Aron Domżała i Maciej Marton.
Wyniki XI etapu w kategorii T4:
1. Francisco Lopez/Juan Pablo Latrach (CHL) 5:10.30
2. Gerard Farres Guel/Armand Monleon (ESP) +5.21
3. Khalifa Al-Attiyah/Paolo Ceci (QAT/ITA) +5.28
4. Austin Jones/Gustavo Gugelmin (USA/BRA) +8.11
5. Reinaldo Varela/Maykel Justo (BRA) +11.20
6. Aron Domżała/Maciej Marton (POL) +11.35
…
9. Michał Goczał/Szymon Gospodarczyk (POL) +16.19
11. Marek Goczał/Rafał Marton (POL) +23.33
Klasyfikacja generalna:
1. Francisco Lopez/Juan Pablo Latrach (CHL) 50:49.48
2. Austin Jones/Gustavo Gugelmin (USA/BRA) +18.24
3. Aron Domżała/Maciej Marton (POL) +54.16
4. Michał Goczał/Szymon Gospodarczyk (POL) +1:21.18
5. Reinaldo Varela/Maykel Justo (BRA) +1:36.07
…
9. Marek Goczał/Rafał Marton (POL) +4:33.42
PRZEDOSTATNI ETAP DAKARU. PRZYGOŃSKI I WIŚNIEWSKI O KROK OD WYRÓWNANIA NAJLEPSZEGO WYNIKU W HISTORII ORLEN TEAM
Zawodnicy rywalizujący w tegorocznym Dakarze mają za sobą przedostatni etap – uznawany przez ekspertów za jeden z najtrudniejszych. Trasa wiodła na południe, w kierunku miasta Yanbu w prowincji Medyna. Była wstępnie zaplanowana na 598 kilometrów, a aż 464 kilometry miał stanowić przewidziany na ten dzień odcinek specjalny. Ze względu na złe warunki pogodowe całość skrócono o 50 kilometrów. Kuba Przygoński utrzymał 4. miejsce w klasyfikacji generalnej i jest blisko wyrównania swojego najlepszego wyniku w karierze. Po tych zmaganiach tuż za podium jest także quadowiec Kamil Wiśniewski.
Przygoński pewnie zmierza po 4. miejsce
Przygoński, pilotowany w tym roku przez Timo Gottschalka, po raz kolejny zwracał uwagę na wymagania nawigacyjne i niełatwą nawierzchnię trasy prowadzącej wzdłuż Morza Czerwonego.
– Dzisiejszy etap był bardzo trudny. Na początku mnóstwo kamieni, później wyjątkowo trudna nawigacja, w końcówce – bardzo dużo wydm. Wiele z tych ostatnich musieliśmy cały czas przełamywać. Później pojawiały się w nich bardzo duże skały. W jedną wydmę wjechaliśmy przy dużej prędkości, wyskoczyliśmy przez to w górę, ale na szczęście nie wywróciliśmy samochodu. Przed ostatnim odcinkiem mamy mocną pozycję, ale to nie czas na rozluźnienie. Ciągle trzeba być czujnym – mówi Przygoński, który był dziś 11. i jest bliski wyrównania najlepszego wyniku, kiedy w 2019 roku ukończył rajd na 4. miejscu w klasyfikacji generalnej. Jego przewaga nad francusko-hiszpańskim duetem Nani Roma i Alexandre Winocq przed finałem Dakaru to prawie 45 minut.
Martin Prokop i Viktor Chytka mają za sobą kolejny solidny występ. Dziesiąta lokata pozwoliła im utrzymać 9. pozycję. Czeski duet w piątek będzie gonił wyprzedzającego ich o zaledwie 4 minuty i 21 sekund Giniela de Villiersa z Republiki Południowej Afryki.
Peterhansel bliski przejścia do historii
Szóste etapowe zwycięstwo w tym roku odniósł Nasser Al-Attiyah. Katarczyk wygrywa przynajmniej jeden etap w każdym kolejnym rajdzie począwszy od 2007 roku. Przed ostatnim odcinkiem przewaga prowadzącego w klasyfikacji generalnej Stephane’a Peterhansela wydaje się być jednak bezpieczna. Doświadczony Francuz stanie w piątek przed szansą wygrania Dakaru po raz 14. Jeśli tak się stanie, Peterhansel będzie pierwszym zawodnikiem w historii, któremu uda się to zrobić na trzech różnych kontynentach.
Awans Wiśniewskiego
Ten dzień do udanych zdecydowanie zaliczy Kamil Wiśniewski, który dojechał do mety tego wymagającego etapu na 5. pozycji i awansował na 4. lokatę w klasyfikacji generalnej.
– Za nami bardzo ciężki etap, który dał się we znaki zarówno zawodnikom, jak i sprzętowi. Przez pierwsze 200 kilometrów trzymałem naprawdę dobre tempo. Niestety, później dwa razy przebiłem oponę, dodatkowo wygiąłem felgę. Jadąc, cały czas musiałem monitorować powietrze. To trochę wybiło mnie z rytmu. Awans na 4. miejsce w generalce bardzo mnie cieszy. Po cichu liczę na to, że uda się jutro powalczyć o jeszcze więcej – mówi pochodzący z Wyszkowa zawodnik.
Wśród quadowców najszybszy był Chilijczyk Giovanni Enrico. W klasyfikacji generalnej z pewną przewagą nad resztą stawki prowadzi Argentyńczyk Manuel Andujar. Drugi, ze stratą prawie 26 minut, jest Enrico, a trzeci Amerykanin Pablo Copetti, który traci do lidera już ponad 3 godziny. Wydaje się, że nic nie odbierze 24-letniemu Argentyńczykowi końcowego triumfu.
Wśród motocyklistów 11. etap należał do zwycięzcy Dakaru z 2017 roku – Brytyjczyka Sama Sunderlanda. Walka o zwycięstwo w tej kategorii zapowiada się pasjonująco. Prowadzi Argentyńczyk Kevin Benavides. Drugi jest Sunderland, który traci do prowadzącego 4 minuty i 12 sekund, a trzeci – Amerykanin Ricky Brabec (ma 7 minut i 13 sekund straty do Benavidesa).
W piątek na zawodników czeka ostatni etap. Z Yanbu skierują się do Jeddah, gdzie 3 stycznia zainaugurowano tegoroczne zmagania.