Radom. Billie Jean King Cup. Awans reprezentacji Polski z Igą Świątek do finałowego turnieju

Billie Jean King Cup

Reprezentacja Polski awansowała do finałowego turnieju o Billie Jean King Cup, który odbędzie się w dniach 8-13 listopada.

W sobotę polskie tenisistki pokonały drużynę Rumunii 4:0 w meczu kwalifikacji, rozgrywanym w Radomskim Centrum Sportu.

Radom. Billie Jean King Cup. Awans reprezentacji Polski z Igą Świątek do finałowego turnieju (fot. PZT)

Zwycięski punkt dla Polek, już na otwarcie drugiego dnia rywalizacji, zdobyła Iga Świątek. Aktualna liderka rankingu WTA Tour pokonała 6:0, 6:0 debiutującą w reprezentacji Anrdeeę Prisacariu, która na godzinę przed meczem zastąpiła Irinę-Camelię Begu.

Wynik na 4:0 ustaliły w spotkaniu deblowym Magdalena Fręch (KS Górnik Bytom) i Alicja Rosolska (KT Warszawianka), wygrywając 5:7, 6:3, 10-5 z Andreeą Mitu i Mihaelą Buzarnescu.

Pierwszy dzień zakończył się prowadzeniem 2:0, po tym jak Magdalena Linette (AZS Poznań) pokonała Begu 6:1, 4:6, 6:2, a potem Świątek wygrała 6:1, 6:0 z Buzarnescu.

Iga Świątek (fot. PZT)

Iga Świątek powiedziała:

– Gdy usłyszałam, że zmienił się skład Rumunek, to musiałam przygotować się na coś zupełnie innego. Prisacariu nie miała nic do stracenia. Praktycznie przygotowywała się na granie z Begu, czyli bardziej wymagającego mecz, gdyż jest ona zawodniczką, która na co dzień jest na Tourze. Poza tym grałam z nią na Wimbledonie i wiedziałam co potrafi zagrać. Powiedziałabym, że taka zmiana zawodniczek tuż przed meczem nie jest często spotykana, ale musiałam się dostosować. Cieszę się, że byłam w stanie się przygotować i utrzymać koncentrację.

– Plan jest taki, że jutro lecę do Stuttgartu, więc nie ma za dużo czasu na transfer z hard courtu na mączkę, ale myślę, że przestawienie się na mączkę przyjdzie mi dość szybko. Jeżeli chodzi o granie w reprezentacji to zawsze jestem chętna, ale wiadomo, sezon jest długi, więc ciężko mi jest powiedzieć, co wydarzy się w listopadzie. Nawet nie jesteśmy w połowie, także łatwiej będzie mi się wypowiedzieć jak już wszystkie plany będą zatwierdzone.

– Cieszę się, że wróciłam do drużyny po przerwie. Mam wrażenie, ze było trochę mniej czasu na spędzenie czasu z dziewczynami, bo miałam więcej obowiązków pozakortowych, co się zmieniło od mojego ostatniego występu w drużynie. Żałuję, że nie mogłam nadrobić trochę czasu z Mają Chwalińską, czy nie mieliśmy czasu, żeby wyjść na wspólną kolację, ale prawda jest taka, że wszystkie miałyśmy napięty grafik. Mimo tego, że ten czas był taki intensywny, to odpoczęłam po Miami i ten turniej dał mi dużo nowej motywacji.

– Prawda jest taka, że ja też do końca nie jestem świadoma wszystkiego co się dzieje w Polsce. Często jestem za granicą, ale mam zespół, który sugeruje mi jakie podjąć działanie, które spowodują, że tenis stanie się bardziej popularny. Sama nie zrobiłabym tego tak sensownie. Faktycznie, moim celem zawsze była popularyzacja tenisa. Jeszcze jestem młoda i właściwie dopiero zaczęłam swoją karierę, więc na razie muszę się skupić bardziej na swoich wynikach i grać z roku na rok coraz lepiej, bo tak naprawdę samo to sprawi, że tenis będzie popularny. Przede wszystkim dla mnie łatwo będzie spojrzeć poprzez to, ile młodych osób i dzieci gra w tenisa i jakie są inicjatywy tenisowe, czy jest coraz więcej turniejów w Polsce i kibiców tenisa, którzy faktycznie śledzą i rozumieją tenis.

– O wiele lepiej potrafię odnaleźć się w tej sytuacji. Po Rolandzie Garrosie to wszystko było dla mnie nowe i zaskakujące. Już jak wracaliśmy do Polski to miałam świadomość, że może być więcej szumu koło mnie, ale prawdę mówiąc, miałam ponad tydzień przerwy i miałam czas na inne aktywności. Mogłam tu przyjechać i zacząć nieco spokojniej przygotowania do Billi Jean King Cup. Nadal jestem w rytmie i niekoniecznie skupiam się na tych pozasportowych obowiązkach, tylko na tenisie.

– Nie boję się „Świątkomanii”. Zawsze miałam wrażenie, że jak odniosę sukces, to popularność przyjdzie. Cieszę się z tego powodu, bo jest dużo rzeczy, które chciałabym zmienić, chociażby sprawić, żeby tenis był lepiej rozpoznawalny w Polsce, a dzieciaki chętnie łapały za rakietę. Chciałabym wykorzystać w dobry sposób. Zobaczymy co się stanie jak będę bardziej popularna za granicą. Nadal czuję tę różnicę między popularnością w Polsce a na świecie.

– Z każdym można wygrać, ale zbudowałam wokół siebie na tyle pewności siebie i sprawiłam, że mogę agresywnie wchodzić w mecze i wywierać presję na swoich przeciwniczkach i chciałabym to wykorzystać jak najdłużej, ale jak pokazuje historia, z każdym można wygrać. Lubię wiedzieć, czego mogę się spodziewać. Do każdego meczu podchodzę z dozą takiej samej koncentracji.

– jeśli chodzi o grę w Billie Jean King Cup, to od początku naszym celem jest gra w finałach. Szczerze mówiąc, nie jestem na tyle zorientowana, jakie drużyny będą z nami rywalizować, ale teraz faktycznie muszę się przygotować. Sądzę, że z naszą pozycją i my z Magdą utrzymamy poziom jaki reprezentujemy, to możemy zdziałać wiele, ale tutaj nie da się nic zapewnić, bo tenis to nieprzewidywalny sport i może się jeszcze bardzo dużo wydarzyć.

– Bardzo mi to pochlebia, ale nie spodziewałam się tego. Czuję, że jestem w dobrym miejscu i dobrze się w tym odnalazłam. Mam dobrych ludzi wokół siebie, którzy traktują mnie tak samo i są to ludzie, którzy dają mi bezpieczeństwo.

– Na pewno zwycięstwa pomagają, ale też takie rzeczy, że jestem w dobrej formie fizycznej i moje ciało i głowa mnie nie zawiodą. Wiem, że przez cały tydzień mam wysoki poziom koncentracji i dam radę go utrzymać do końca turnieju. To są takie rzeczy, które faktycznie sprawiają, że mam w sobie mniej znaków zapytania i wątpliwości, po prostu wiem, że mogę zaprezentować na korcie to co często robię na treningach.

Dawid Celt, kapitan reprezentacji Polski powiedział:

– Miał być wygrany mecz. Cieszę się, że podeszliśmy w pełni skoncentrowani do czwartego meczu. Gratulacje dla Magdy i Ali, że wyszły z pełnym zaangażowaniem i wygrały również w czwartym pojedynku. Na tle Igi teraz wszyscy wyglądają bardzo słabo. Zarówno Buzarnescu, jak i Prisacariu zagrały naprawdę na miarę swoich możliwości, ale Iga… Wiemy, że im dłużej człowiek ugrzęźnie na poziomie ITF, tym później będzie ciężko się z tego wydostać.

– Odkąd ja objąłem reprezentację w Estonii w 2018 roku, to każda z dziewczyn przez tę całą drogę dołożyła po cegiełce, a nawet cegłę. W ostatnim meczu z Brazylią trzy punkty zdobyła dla nas Magda Fręch, Ala zawsze nas wspiera, kiedy jest to potrzebne. Teraz ciężar wzięły na siebie Iga Świątek i Magda Linette. Cieszę się, że mamy taką wspierającą się drużynę, mimo że tenis to sport indywidualny.

– Jak przygotowałem plan dla Polskiego Związku Tenisowego z moją wizją tej drużyny, napisałem, że w ciągu 3 lat chciałbym awansować do Grupy Światowej II. Trochę zatrzymała nas pandemia. Ala Rosolska przypomniała mi, że na pierwszej naszej odprawie powiedziałem, że uważam, że jest w tej drużynie potencjał.

Magdalena Fręch i Alicja Rosolska (fot. PZT)

Alicja Rosolska powiedziała:

– Chciałyśmy zaprezentować się jak najlepiej, koncentrowałyśmy się, żeby dać z siebie wszystko, Wiedziałyśmy, że ten mecz jest już wygrany, ale fajnie było dołożyć swoją cegiełkę. Podziękowania dla kibiców, że zostali, żeby nas kibicować, mimo tego, że mecz już był wygrany, a jutro święta.

– Dla mnie to było niesamowite, że znalazłam rywala starszego ode mnie. To była przyjemność. Podziwiamy i mam nadzieję, że my wszyscy w tym wieku też staniemy na korcie i poprzebijamy kilka piłek.

Radom. Billie Jean King Cup. Awans reprezentacji Polski z Igą Świątek do finałowego turnieju (fot. PZT)

Powiedział Horia Tecau, kapitan reprezentacji Rumunii:

– Gorzki wynik dla mnie jako kapitana w debiucie, ale patrzymy w przód. Jak dzwoniłem do dziewczyn to ściągałem je z różnych stron świata, z różnych nawierzchni, więc jestem z nich naprawdę dumny, że podjęły się tego wyzwania. Jeżeli chodzi o grę Igi, to jest ona niesamowita: jej atak, defensywa, poruszanie się po korcie. Nigdy wcześniej nie widziałem jej na żywo.

Powiedziała Andreea Prisacariu: 

– Zdecydowanie jestem wdzięczna za możliwość debiutu w reprezentacji. Moja mama jest szczęśliwa, że zagrałam dla kraju i z tego, w jaki sposób się zaprezentowałam. Byłam zestresowana. Jestem niesamowicie wdzięczna, że polscy kibice zrobili takie show, dziękuję też rumuńskim kibicom, którzy przyjechali na ten mecz. Nie mam słów, żeby określić jak bardzo Iga się zmieniła, dorosła jako kobieta oraz tenisistka. Zagrała dzisiaj, zresztą wczoraj także, jak prawdziwa rakieta numer jeden światowego tenisa. Dzięki też mogłam zobaczyć jak należy grać, żeby zostać najlepszą tenisistką świata.

Exit mobile version