Puchar Davisa. Uzbekistan – Polska. Co pokaże Hurkacz?

Puchar Davisa - Hurkacz z Fominem otworzą mecz. Stawką tego spotkania jest awans do Grupy Światowej I

Hubert Hurkacz i Siergiej Fomin otworzą w piątek o godz. 10.00 spotkanie Pucharu Davisa z Uzbekistanem.

W drugim meczu singlowym w Taszkiencie Maks Kaśnikowski zagra z Chumojunem Sultanowem.

Sobotnią rywalizację rozpocznie o godz. 9.00 mecz deblowy, w którym Hurkacz i Jan Zieliński zmierzą się z Fominem i Maksimem Szinem. Potem zaplanowane są pojedynki singlowe Hurkacz-Sułtanow i Kaśnikowski-Fomin. Zgodnie z regulaminem kapitanowie mogą dokonać roszad w składach na godzinę przed rozpoczęciem pierwszego meczu, a także pomiędzy poszczególnymi pojedynkami.

W reprezentacji Polski prowadzonej przez kapitana Mariusza Fyrstenberga i trenera kadry narodowej Alka Charpantidisa znaleźli się także Kamil Majchrzak (WKT Mera Warszawa), Karol Drzewiecki (WKS Grunwald Poznań) oraz junior Tomek Berkieta (Legia Warszawa) jako zawodnik rezerwowy.

Plan gier:

Uzbekistan – Polska (2-3 lutego)

piątek (początek godz. 10.00 czasu polskiego)

gra pojedyncza

Siergiej Fomin – Hubert Hurkacz
Chumojun Sultanow – Maks Kaśnikowski

sobota (początek godz. 9.00)

gra podwójna

Fomin, Maksim Szin – Hurkacz Jan Zieliński

gra pojedyncza

Sułtanow – Hurkacz
Fomin – Kaśnikowski

Puchar Davisa – Kaśnikowski: pracuję nad agresywniejszą grą

Maks Kaśnikowski (CKT Grodzisk Mazowiecki) to jeden z najbardziej obiecujących młodych polskich tenisistów. Zawodnik PZT Team ma za sobą debiut w reprezentacji kraju w Pucharze Davisa, a w tym tygodniu w Taszkiencie ponownie wystąpi w drużynie narodowej. W poniedziałek osiągnął 271. pozycję w rankingu ATP, najwyższą w karierze.  

– Nie mógłbym chyba wymyślić sobie lepszego otwarcia sezonu. Oczywiście oceniam je bardzo dobrze. Świetny turniej od razu w pierwszym tygodniu nowego sezonu. Pierwsze w karierze zwycięstwo w challengerze. Na pewno jestem bardzo zadowolony z takiego rozpoczęcia. Ono pokazuje, że w okresie przygotowawczym, w który włożyłem dużo, dużo pracy i przelałem litry potu, zaowocował dobrą grą i super wynikiem. Także cieszę się z takiego otwarcia. Cieszę się, że dobrze gram i mam nadzieję, że utrzymam taką wysoką formę w dalszej części sezonu – powiedział Kaśnikowski.

Maks w drugim tygodniu stycznia triumfował w challengerze ATP 50 w portugalskim Oeiras. W niedzielę udał się z innymi reprezentantami Polski na mecz Pucharu Davisa z Uzbekistanem (2-3 lutego), którego stawką jest miejsce w Grupie Światowej I. Według rankingu jest drugą rakietą w zespole, po Hubercie Hurkaczu i być może zostanie wystawiony do gry w singlu przez kapitana Mariusza Fyrstenberga i trenera kadry Alka Charpantidisa.

– Powrót do reprezentacji to ważna rzecz dla mnie, chociaż wiadomo, że kadra to także wielkie emocje i presja, ale też dodatkowe przeżycia. To zupełnie inna sprawa, niż reprezentowanie siebie w turniejach indywidualnych, więc cieszę się, że zostałem znowu powołany do reprezentacji i mogę być częścią tej drużyny. Jestem gotowy do gry i do pomocy wszystkim w drużynie. Jeśli kapitan wystawi mnie do gry, to na pewno dam z siebie wszystko. Mam nadzieję, że wyjdziemy zwycięsko z meczu z Uzbekistanem. Zaraz po Pucharze Davisa zamierzam zagrać cztery kolejne turnieje rangi challenger w Indiach, trzy 100-tki i jedną 75-tkę, więc prosto z Taszkientu polecę do Chennai i tam wznowię starty w Tourze – powiedział Kaśnikowski.

Zawodnik PZT Team w ostatnich dwóch sezonach udanie przeszedł drogę od ostatnich startów w gronie juniorów, do regularnych występów w zawodowym Tourze. Szybko piął się w górę rankingu. Teraz, po triumfie w Oeiras, wrócił do TOP 300 rankingu ATP.

– Różnica między juniorami i zawodowcami jest ogromna. W Tourze zawodnicy są bardziej wytrzymali fizycznie, są silniejsi mentalnie, grają dokładniej i podejmują maksymalne ryzyko we właściwych momentach. Są też bardziej zróżnicowani, cały czas podnoszą poziom swojej gry, każdy ma też swoje sposoby na wygrywanie meczów i mają swoje mocne strony. Na przykład w moim przypadku, jak grałem w ubiegłym sezonie na wyższym poziomie challengerowym, to często nie dawałem rady fizycznie. Dobrze zaczynałem, nawet prowadziłem kilkoma gemami, ale potem brakowało mi pary i nie udawało mi się domykać tych meczów. Jednak bardzo solidnie przepracowałem okres przygotowawczy do tego sezonu i na korcie czuję się lepiej fizycznie. Ale też czuję, że teraz swoją dobrą grę jestem w stanie utrzymać przez dłuższy okres, wygrywać z przeciwnikami, albo przynajmniej trochę bardziej ich zmęczyć w meczach – tłumaczy zawodnik PZT Team.

Maks Kaśnikowski (fot. PZT)

– Uważam się za w miarę różnorodnego zawodnika i korzystam z wielu elementów gry, to wciąż każda sfera wymaga doskonalenia. Ale najbardziej to sfera ataku i agresywnej gry. Najważniejsze jest, żebym był pewniejszy w dyktowaniu warunków na korcie i żebym rozdawał karty, był bardziej aktywnym zawodnikiem i w większym stopniu narzucającym tempo. Nad tym teraz staram się pracować najwięcej i myślę, że jak tego się będę trzymał to mi to pozwoli wejść na wyższy poziom – dodał.

Puchar Davisa – Majchrzak: mogę rywalizować ze światową czołówką

Kamil Majchrzak (WKT Mera Warszawa) wrócił w styczniu do międzynarodowego Touru po 13-miesięcznej przerwie w startach, bez miejsca w rankingu ATP. W pierwszym starcie, po przejściu eliminacji, triumfował w imprezie ITF M15 w Monastyrze. W tym tygodniu jest z reprezentacją Polski w Pucharze Davisa w Taszkiencie.

– Po pierwszych trzech turniejach po powrocie mogę stwierdzić, że wszystko jest ok. Wygrałem od razu pierwszy turniej, choć nie spodziewałem się, że to wszystko może tak od razu „kliknąć”. Przede wszystkim bardzo się cieszę, że w Monastyrze rozegrałem bardzo dużą liczbę meczów, bo właśnie ogrania w Tourze najbardziej potrzebuję po rocznej przerwie w startach. Na pewno dodało mi dużo pewności siebie przed pierwszym w tym roku startem w challengerze ATP – ocenia otwarcie sezonu Majchrzak.

Kamil otrzymał „dziką kartę” do turnieju głównego od organizatorów imprezy ATP Challenger Tour  (ranga ATP 125) w belgijskim Ottignies-Louvain-La-Neuve. Wygrał tam jeden mecz, a w 1/8 finału uległ w trzech zaciętych setach Chorwatowi Bornie Coricowi, 40. w rankingu ATP, chociaż był w nim już nawet 12 i długo utrzymywał się w Top 20.

–  W Belgii wygrałem w pierwszej rundzie z Maksem Kaśnikowskim, a w drugiej rozegrałem bardzo dobry i wyrównany mecz z Coriciem. Miałem w nim swoje szanse, ale w tych najważniejszych momentach brakło mi trochę właśnie tego ogrania i chłodnej głowy. Postawiłem mu bardzo trudne warunki gry. Nawet w wielu momentach byłem od niego lepszy na korcie, ale niestety nie udokumentowałem tego wszystkiego zwycięstwem – powiedział Majchrzak.

– Natomiast sam poziom, który prezentowałem był bardzo wysoki i pokazałem sobie, że mogę nadal bardzo dobrze grać w tenisa i rywalizować ze światową czołówką. W końcu Borna, chociaż dzisiaj jest 40. w rankingu, to wcześniej długo był sklasyfikowany o wiele wyżej. Także z tego meczu wyciągam same pozytywy i pewność. Co prawda rozegrałem dopiero trzy turnieje, więc nie wyciągam żadnych daleko idących wniosków, ale jest ok – dodał.    

W niedzielę Kamil poleciał do Taszkientu z zawodnikami PZT Team – Maksem Kaśnikowskim (CKT Grodzisk Mazowiecki) i Karolem Drzewieckim (WKS Grunwald Poznań) oraz trenerem kadry narodowej Alkiem Charpantidisem. Na miejscu dołączyli do nich kapitan Mariusz Fyrstenberg oraz 9. W rankingu ATP Hubert Hurkacz (Redeo Wrocław), triumfator wielkoszlemowego Australian Open w mikście Jan Zieliński (CKT Grodzisk Maz.) oraz junior Tomasz Berkieta (Legia Warszawa), powołany jako rezerwowy. Oni dotarli do Uzbekistanu wprost z Melbourne.  

– Jestem dumny z tego, że kapitan Mariusz Fyrstenberg ponownie powołał mnie do kadry. Niesamowicie się cieszę, że znowu mogę rywalizować ze swoimi przyjaciółmi w Pucharze Davisa. Ten powrót, najpierw w grudniu na zgrupowanie, a teraz do reprezentacji na mecz daviscupowy to dla mnie bardzo emocjonalne wydarzenie. Cieszę się, że jestem tutaj i że mogę być z nią i być jej częścią. Na pewno zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby jej pomóc w każdy możliwy sposób w odniesieniu zwycięstwa nad Uzbekistanem – tłumaczy Majchrzak.

W najbliższy piątek na twardym korcie w hali Humo Arena w Taszkiencie zostaną rozegrane dwa mecze singlowe, natomiast w sobotę rywalizacja rozpocznie się od pojedynku debli, który może przesądzić losy awansu do Grupy Światowej I, jeśli jeden z zespołów zdobędzie w nim trzeci i zarazem decydujący punkt. Potem zaplanowane są dwa single (może zostać rozegrany tylko jeden, jeśli ktoś wcześniej zapewni sobie zwycięstwo). O tym, kto zostanie nominowany przez kapitanów do gry dowiemy się w czwartek, na godzinę przed oficjalną ceremonią losowania.   

– Moje najbliższe plany startowe, tuż po Davis Cupie, są bardzo trudne do określenia, ponieważ przy aktualnych listach zgłoszeń do turniejów, to z moim obecnym rankingiem nie dostanę się do żadnej głównej drabinki. W związku z tym, że w Taszkiencie gramy mecze w piątek oraz sobotę i dopiero stąd wylecę w niedzielę, to nie zdążę na eliminacje do żadnego turnieju ITF. Dlatego znowu jestem zmuszony polegać na „dzikiej karcie”. Staram się cały czas o nie, ale na razie jeszcze nic nie mam w ręku, także wszystkie kierunki są przede mną otwarte, zarówno na hardkorcie, jak i na „ziemi”. Gdziekolwiek zdołam uzyskać „dziką kartę” do głównej drabinki, to na pewno z niej skorzystam i tam polecę – podkreśla Majchrzak, obecnie 807. w rankingu ATP (najwyżej był notowany na 75. pozycji).

Puchar Davisa – Hurkacz liderem Polaków w meczu z Uzbekistanem

Dziewiąty tenisista w rankingu ATP Hubert Hurkacz (Redeco Wrocław), zawodnicy PZT Team – Maks Kaśnikowski, Jan Zieliński (obaj CKT Grodzisk Mazowiecki) i Karol Drzewiecki (Grunwald Poznań) oraz Kamil Majchrzak (CKT Grodzisk Maz.) wystąpią w reprezentacji Polski w wyjazdowym meczu Pucharu Davisa z Uzbekistanem (2-3 lutego).

Taki skład powołał kapitan reprezentacji narodowej Mariusz Fyrstenberg, a z drużyną do Taszkientu poleci również junior Tomasz Berkieta, który zadebiutował w reprezentacji podczas wrześniowego meczu z Barbadosem (4:0) rozegranym w Centrum Szkoleniowym Polskiego Związku Tenisowego przy Akademii Tenis Kozerki koło Grodziska Mazowieckiego.

Hurkacz w środę zagra o awans do półfinału w wielkoszlemowym Australian Open z Daniłem Miedwiediewem, trzecim tenisistą świata (początek o godz. 3.30 w nocy z wtorku na środę). Również jutro Zieliński i Hugo Nys z Monako wystąpią w ćwierćfinale debla, a Janek w Melbourne jest już także w półfinale w miksta razem z Su-Wei Hsieh z Tajlandii. W rywalizacji juniorów w singlu o miejsce w ćwierćfinale powalczy Berkieta. Ci trzej zawodnicy wprost z Australii ruszą razem z kaptanem drużyny do Uzbekistanu.

– Mamy bardzo mocny skład. Cieszę się, że Hubert zagra w tym meczu, bo to obecnie jeden z najlepszych tenisistów na świecie. No i jest w bardzo dobrej formie, co udowadnia świetna grą w Australian Open. Jest Maks Kaśnikowski, który małymi kroczkami pnie się w rankingu, jego tenis też idzie coraz bardziej w górę, jest coraz bardziej ofensywny i skuteczny. No Kamil Majchrzak, który po rocznej przerwie wrócił na korty i od pierwszych startów pokazał, że potrafi dobrze grać i ma szansę szybko wrócić do czołówki, a ze swoim doświadczeniem będzie dużym wzmocnieniem kadry. Ta trójka singlistów tworzy naprawdę fajną i solidną drużynę – powiedział kapitan reprezentacji Fyrstenberg, który jest też trenerem Zielińskiego.

– No są w niej też debliści Janek Zieliński, który bardzo dobrze spisuje się w Australian Open. Również Karol Drzewiecki, który od początku sezonu też jest w formie. Razem z Piotrkiem Matuszewskim wygrał jednego challengera, a w drugim byli w finale. Zresztą Piotrek też coraz bardziej puka do drzwi reprezentacji i można powiedzieć, że mamy trochę problem „dobrobytu” wśród deblistów. No i będzie z nami na miejscu Tomek Berkieta, nasz obiecujący junior, który właśnie wszedł do trzeciej rundy juniorskiego Australian Open. Ma niesamowitą rękę do gry, a teraz jego zadaniem jest przeniesienie tego wszystkiego do zawodowego Touru, a mecze w reprezentacji mu w tym też mogą pomóc i wspomóc rozwój kariery – dodał Fyrstenberg, były szósty deblista świata oraz finalista wielkoszlemowego US Open i ATP Finals.

Dwudniowa rywalizacja w Taszkiencie będzie się toczyć na twardym korcie o nawierzchni typu Rebound Ace Synpave w hali Humo Arena. W piątek o godz. 14.00 (10.00 czasu polskiego) rozpocznie się pierwszy z dwóch meczów singlowych, po nim drugi. Natomiast w sobotę o godz. 13.00 (9.00 w Polsce) na kort wyjdą deble, a po nich zaplanowane są mecze w grze pojedynczej. Stawką tego spotkania jest awans do Grupy Światowej I stanowiącej bezpośrednie zaplecze elity rywalizującej o Puchar Davisa.

– Nasi rywale to są zawodnicy, którzy o wiele lepiej spisują się właśnie w rozgrywkach daviscupowych, niż w turniejach singlowych.  Niedawno omal nie pokonali Belgów, którzy mają przecież tenisistów w pierwszej setce w singlu, a w deblu nawet w TOP 30. Także na pewno nie jest to łatwy rywal, chociaż gdzieś „na papierze” pewnie my jesteśmy faworytami. Ale musimy pamiętać, że oni zagrają przed swoją publicznością, mogli wybrać swoją ulubioną nawierzchnię, no i troszkę trzeba będzie uważać na sędziów. Także my musimy być cały czas bardzo skoncentrowani i po prostu porządnie wykonać swoją robotę. Mamy drużynę, którą stać na miejsce co najmniej w Grupie Światowej I – uważa Fyrstenberg.

Polska zajmuje obecnie 51. miejsce w rankingu narodowych drużyn prowadzonym przez Międzynarodową Federację Tenisową, a Uzbekistan jest w nim sklasyfikowany na 36. pozycji. Skład gospodarzy meczu poznamy dzisiaj po południu, ponieważ ostateczny termin przesyłania ich przez kapitanów do ITF upływa dzisiaj o godzinie 16.00.

Skład reprezentacji Polski na mecz z Uzbekistanem:

Hubert Hurkacz (Redeo Wrocław)

Maks Kaśnikowski (PZT Team/CKT Grodzisk Mazowiecki)

Kamil Majchrzak (CKT Grodzisk Maz.)

Jan Zieliński (PZT Team/CKT Grodzisk Maz.)

Karol Drzewiecki (WKS Grunwald Poznań)

Kapitan Mariusz Fyrstenberg

Exit mobile version