PŚ w short tracku. W Pekinie Polacy powalczą o pierwszy medal

Chiny

Po ponadmiesięcznej przerwie znów będziemy świadkami ścigania się najlepszych łyżwiarzy szybkich z krótkiego toru.

Rywalizacja w Pucharze Świata w short tracku przenosi się do Azji, gdzie od piątku w Pekinie Kamila Stormowska i nasi pozostali reprezentanci będą mieli szansę zdobycia pierwszego w tym sezonie polskiego medalu.

Dwa październikowe weekendy z PŚ w Montrealu obrodziły w liczne finały z udziałem biało-czerwonych, a nasi kadrowicze prowadzeni przez trenerów Urszulę Kamińską i Gregory’ego Duranda kilkukrotnie otarli się o pucharowe podium. Najbliższa medalu była Kamila Stormowska, którą upadek w finale 500 metrów pozbawił drugiego w karierze krążka z PŚ. Ze świetnej strony pokazał się debiutujący w naszej kadrze Felix Pigeon. 21-letni zawodnik AZS Politechniki Opolskiej miał nawet szansę na trzeci w historii indywidualny medal PŚ dla męskiej reprezentacji Polski. Pigeon szybko wdarł się na trzecią pozycję, a na trzy okrążenia do mety starał się przedrzeć przed rywali. Nasz kadrowicz upadł na tor wraz z Chińczykiem Shaoangiem Liu. Sędziowie uznali naszego reprezentanta za winnego zdarzenia, a za niebezpieczną jazdę został ukarany żółtą kartką i przesunięty na sam koniec klasyfikacji 1000 metrów. Co gorsza, kolizja z azjatyckim zawodnikiem niesie za sobą poważniejsze konsekwencje dla Pigeona.

– Felix po akcji w finale A w Montrealu doznał złamania części pobocznej kostki. Do połowy grudnia ma nogę w ortezie. Plan jest taki, żeby później wrócić do treningów na lodzie i budować formę na styczniowe mistrzostwa Europy w Gdańsku – przedstawia Konrad Niedźwiedzki, dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.

To nie koniec zmian personalnych w polskiej kadrze na grudniowe tournée po Azji (z Pekinu zawodnicy przenoszą się na kolejny PŚ do Seulu). W Chinach swój pucharowy debiut zanotuje Ada Majewska, która zastąpi Annę Falkowską, startującą ostatnio w juniorskim PŚ. Do męskiego składu wraca natomiast aktualny brązowy medalista ME w sztafecie Paweł Adamski, który na jesiennych kwalifikacjach do kadry w Bormio doznał urazu więzadła przyśrodkowego kolana. Miejsce kontuzjowanego Pigeona w sztafecie mężczyzn zajmie najprawdopodobniej Neithan Thomas.

Jednym z pewnych punktów polskiej sztafety mężczyzn jest od dłuższego czasu Michał Niewiński. 20-latek rozpoczął swój premierowy sezon w roli pełnoprawnego seniora i czeka na swój pierwszy indywidualny medal w PŚ.

– W Pekinie lód będzie o wiele szybszy, na wyższym poziomie niż do tej pory. Nie mogę się doczekać, jak znów tam się pościgam – zaciera ręce Niewiński, który nie jest w pełni usatysfakcjonowany wynikami zanotowanymi w Montrealu.

– Indywidualnie jechałem lepiej, niż w poprzednich sezonach, aczkolwiek można było powalczyć i stać mnie na więcej. Nasza sztafeta męska prezentuje się bardzo dobrze, tylko trafiły się nam dwa biegi z Włochami i Kanadyjczykami, czyli medalistami olimpijskimi z Pekinu. Przy takiej stawce trudno jest przedostać się do kolejnych wyścigów. W mikście powinęła się nam noga w finale, ale dalej uważam, że stać nas na wysokie lokaty. Potrzeba tylko czasu i cierpliwości – przyznaje 20-latek, którego z Pekinem łączą zeszłoroczne igrzyska olimpijskie.

Debiutujący na tej imprezie Niewiński wrócił do kraju z nowym, poprawionym o blisko dwie sekundy rekordem Polski na 1500 metrów.

– Cała aura związana z koronawirusem, przebywaniem tam w zamknięciu sprawiają, że nie są to wspomnienia, do których często wracam pamięcią. Przez ten czas od igrzysk zaszło u mnie wiele zmian. Stwierdziłbym, że teraz jeżdżę mądrzej, dojrzalej i szybciej, jestem też silniejszym zawodnikiem – opisuje Niewiński.

Początek trzydniowego PŚ w short tracku w Pekinie w piątek, 8 grudnia.

Exit mobile version